Fedorska: Hambacher Forst. Ciemna strona niemieckiej transformacji energetycznej

24 września 2018, 07:31 Atom

Blisko 150 działaczy na rzecz ochrony środowiska  od lat protestowało przeciw wycince prastarego lasu i dostawcy energii RWE, który jest właścicielem zalesionego obszaru. Znaczący pod względem politycznym i gospodarczym jest wybrany moment rozliczenia się z osadą protestujących mieszkających w drewnianych chatach wysoko w koronach drzew, która była tolerowana przez blisko sześć lat – pisze Aleksandra Fedorska, współpracowniczka BiznesAlert.pl.

Las Hambach. Fot. Wikimedia Commons
Las Hambach. Fot. Wikimedia Commons

Śmierć w lesie

Policja przystąpiła do likwidacji  domków na drzewach tydzień temu. W trakcie akcji zginął jeden z dziennikarzy, który podczas zdawania relacji z wydarzenia spadł z wysokości 20 metrów. Redakcja BiznesAlert.pl pragnie zaznaczyć, że nie ustalono dotąd związku między akcją policji a tym tragicznym wypadkiem. Rząd landowy Nadrenii Północnej-Westfalii zawiesił likwidację do odwołania po śmierci dziennikarza  w środę 19-ego wrzesnia. „Nie możemy po prostu przejść do porządku dziennego”, powiedział minister spraw wewnętrznych Herbert Reul (CDU).

Od maja 2017 roku w Nadrenii Północnej-Westfalii rządzi koalicja CDU i FDP z Arminem Laschetem (57) na czele rządu. Tak popularna wcześniej Hannelore Kraft (57) z SPD została zastąpiona przez chadecko-liberalną koalicję. Ewakuacja protestujących z lasu w Hambach ma zatem wyraźne tło polityczne. Nowy minister spraw wewnętrznych CDU, Herbert Reul, 14-ego września w rozmowie z radiem Deutschlandfunk podkreślił swoją misję strażnika prawa i praworządności. Nowy rząd chce wykazać się jako skuteczny, kompetentny i asertywny. Postawa właściciela RWE i planowane oczyszczanie lasu w celu wydobycia węgla brunatnego są w rzeczywistości zgodne z obowiązującym prawem i zostały potwierdzone przez kilka sądów. Zaplanowane wylesienie i związana z nim eksmisja wioski protestacyjnej budzą tymczasem opór społeczny, zwłaszcza wśród lewicowych działaczy na rzecz ochrony środowiska i Zielonych.

Impas w Niemczech

Hambacher Forst należy do terenu eksploatacji węgla brunatnego. Niemal 3500 sił policyjnych ewakuujących protestujących robi to w celu „zachowania bezpieczeństwa energetycznego Niemiec”. Zakłady energetyczne potrzebują węgla brunatnego, aby zapewnić dostawy energii, których inne źródła nie są w stanie dostarczyć w wystarczającej ilości. Jednak podczas spalania węgiel brunatny uwalnia duże ilości szkodliwego dla klimatu dwutlenku węgla. Dla ambitnych niemieckich celów ochrony klimatu oznacza to przekroczenie norm dwutlenku węgla na przestrzeni następnych lat. Niemiecka polityka energetyczna znalazła się w sytuacji trudnej do rozwiązania.

Odnawialne źródła energii do dziś nie są w stanie  zrekompensować konsekwencji zamykania elektrowni jądrowych. Tego deficytu energetycznego nie można zlikwidować za pomocą turbin wiatrowych, biomasy i systemów słonecznych. Zwłaszcza w przypadku wiatraków dostawcy energii napotykają opór ze strony obywateli i ekologów,    zwracają uwagę na niszczenie lasów w trakcie budowy oraz wysoki poziom hałasu w trakcie budowy turbin wiatrowych. W konsekwencji wiele turbin wiatrowych wcale nie zostaje wybudowanych lub powstają one dopiero z z dużymi opóźnieniami. Możliwości magazynowania i transportu energii ze źródeł odnawialnych są wciąż niewystarczające.

Ostateczne wyjście z węgla jest politycznie pożądane, ale trudne do zrealizowania. Harmonogram rezygnacji z węgla jest obecnie przedmiotem prac Berlińskiej Komisji Węglowej. Do tej pory brakuje jednak rezultatów, ponieważ eksperci ds. ochrony klimatu domagają się zamknięcia wszystkich elektrowni węglowych do 2030 r., a dostawcy energii i gospodarka nalegają na datę po 2036 r. W komisji panuje impas.

Perzyński: Wiarygodność Energiewende jest zagrożona przed COP24