HEG: Nowelizacja ustawy o zapasach umacnia pozycję PGNiG

7 lipca 2017, 09:45 Energetyka

Podczas toczącego się procesu legislacyjnego nowelizacji ustawy o zapasach gazu Hermes Energy Group S.A. nieprzerwanie alarmuje i przestrzega przed konsekwencjami jakie będą wynikać z nowych regulacji forsowanych przez rząd. 

fot. HEG

„Przedstawiony mechanizm zapasów obowiązkowych jest sprzeczny z wszelkimi obowiązującymi normami z jednego prostego względu: subsydiuje PGNiG, który już jest w zasadzie monopolistą na rynku odbiorców chronionych – spółka ma wszystkich odbiorców, ale kto inny utrzymuje dla niego zapasy obowiązkowe. – ocenił Bartosz Milewski, dyrektor ds. zarządzania portfelem HEG – Sytuacja, w której dzięki nowemu prawu pozostali uczestnicy rynku są zmuszeni do utrzymywania zapasów przeznaczonych dla PGNiG jest dyskryminacją oraz swego rodzaju patologią w branży gazowej.”

Zastrzeżenia HEG do projektu ustawy podzielili w swoich opiniach URE oraz UOKiK, przestrzegając Komisję ds. Energii i Skarbu państwa m.in. przed wzrostem cen surowca, monopolizacją rynku oraz – paradoksalnie – zagrożeniem bezpieczeństwa energetycznego Polski. Należy także zaznaczyć, że nieprawdą jest podnoszony przez rząd argument, iż ceny na TGE  nie wzrosły od momentu wprowadzenia obecnej ustawy, co jest bardzo łatwe do  zweryfikowania.

„Musimy wszyscy zdać sobie sprawę z tego, co tak naprawdę kryje się za nowymi regulacjami, na które rząd nie ma żadnego uzasadniania za wyjątkiem ogólnego stwierdzenia „zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju”. Nowelizacja ustawy wprowadza konieczność rezerwacji dodatkowych mocy na granicy, których nie można wykorzystać, a które skutkować będą monopolem PGNiG oraz podwyżką cen gazu.Konieczność zapewnienia usług „w każdych warunkach”, co jest zapisem nierealnym, gdyż istnieje faktyczny brak możliwości podpisania takich umów. – wylicza Piotr Kasprzak, Prezes HEG – Do tego wszystkiego należy dodać brak opracowanego mechanizmu rozliczenia za gaz w magazynie, szczególnie w odniesieniu do gazu zgromadzonego zagranicą. Jako przedsiębiorca, chciałbym otrzymać jasną odpowiedź na pytanie w jaki sposób odzyskać koszty rezerwacji mocy przesyłowych jeśli rozliczenie będzie tylko za gaz?” Absurdalność nowych zasad utrzymywania obowiązkowych zapasów gazu ujawnia się w całej okazałości gdy prześledzimy cały proces:

Jeśli podmiot A sprowadza 100 MWh/h na mocach ciągłych długoterminowych, to musi  zarezerwować dodatkowo 75 MWh/h mocy przesyłowych (75%!), z których nie może korzystać.

Co się dzieje w takim przypadku?

Następuje wzrost kosztów importu o ok. 3,75 PLN/MWh, co oznacza wzrost cen gazu na TGE. Moce nie zostaną nigdy wykorzystane na potrzeby podmiotu, który je rezerwuje. W  przypadku przerwania dostaw gazu z zachodu,podmiot A nie będzie otrzymywał swojego zakontraktowanego gazu, a więc moce przesyłowe, których używa na handel będą puste.

Oznacza to, że może wytłoczyć gaz z magazynu w Niemczech i przesłać na tych mocach do Polski. Dodatkowe moce, które są zarezerwowane na cele zapasów będą stały puste. Należy podkreślić, że sam magazyn gazu w Niemczech będzie miał moc odbioru, która pozwala na wytłoczenie całego gazu w ciągu 40 dni, a więc w przypadku podmiotu ta moc będzie wynosiła 75 MWh/h. W przypadku przerwania dostaw komercyjnych do podmiotu A, podmiot ten uruchomi dostawy z magazynu z mocą 75 MWh/h. W międzyczasie ma on zarezerwowane 175 MWh/h na granicy, ale nie ma możliwości, że w sytuacji kryzysu skorzysta z tych mocy (!).

Rezerwacja dodatkowych mocy oznacza, że w razie kryzysu podmiot A będzie teoretycznie mógł dostarczyć do systemu o 75% więcej gazu (ma bowiem rezerwację na 175 MWh/h) – czyli ustawodawca zakłada, że w razie kryzysu podmiot A ma dostarczyć więcej gazu do systemu aniżeli dostarcza normalnie, a więc więcej aniżeli dostarcza do swoich klientów. Co się stanie z nadwyżkowym gazem? Śledząc opisany proces dostrzeżemy dokładnie, że nadwyżkowe moce przesyłowe jakie utrzymuje podmiot A, będą wykorzystane tylko w jednym przypadku – kiedy PGNiG nie otrzyma gazu ze Wschodu. Wtedy uruchomione zostaną zapasy obowiązkowe i podmiot A  przy użyciu swojego magazynu, swoich mocy przesyłowych, będzie dostarczał gaz do Polski  właśnie z mocą 175 MWh/h. Takie działanie jest niczym innym jak jawnym subsydiowaniem działalności PGNiG oraz braniem odpowiedzialności za kontrakt handlowy podpisany przez tę spółkę skarbu państwa, co z kolei jest sprzeczne z prawem UE, co wyraźnie podkreślał Prezes URE w swojej opinii:

„Zgodnie z art. 3 ust. 6 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady Nr 994/2010 z dnia  20 października 2010 r., środki na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa dostaw nie mogą w niewłaściwy sposób zakłócać konkurencji ani skutecznego funkcjonowania rynku wewnętrznego gazu i nie mogą zagrażać bezpieczeństwu dostaw gazu do innych państw członkowskich lub Unii jako całości. Proponowany mechanizm ogranicza możliwość  swobodnego dysponowania zdolnościami przesyłowymi przez podmioty utrzymujące zapasy  obowiązkowe poza terytorium RP.” Jeszcze większego absurdu dodają wypowiedziane w środę słowa Piotra Naimskiego: „te  moce nie będą blokowane, bo będzie je można kupić na zasadach przerywanych”. Oznacza to, że rząd tworzy sytuacje, w której podmiot A kupuje moce, z których nie może korzystać, ale podmiot B kupuje te same moce na warunkach przerywanych… i może z nich korzystać (!).

Skutkuje to tym, że gaz na tych mocach płynie i tylko w sytuacji uruchomienia zapasów podmiot B jest przerywany na rzecz podmiotu A. Jakie jest zatem uzasadnienie, że podmiot A nie może korzystać z tych mocy na co dzień  (skoro podmiot B może), a dopiero w przypadku uruchomienia zapasów będzie te moce musiał przeznaczyć na uruchomienie zapasów? Nie ma żadnego uzasadnienia.

Jedynie z czym będziemy mieli do czynienia w takiej sytuacji to podwójne naliczenie kosztów tych samych mocy przez Gaz-System oraz całkowita utrata środków finansowych przez podmiot A, które wykorzystał na zakup mocy, których finalnie nie może wykorzystać. Kluczowe pytania dot. zapisów nowelizacji ustawy o zapasach gazu, zadane przez Hermes Energy Group S.A. nadal pozostają bez odpowiedzi:

  • W jaki dokładnie sposób, w świetle powyższych argumentów, poprzez konieczność rezerwacji dodatkowych mocy przesyłowych, zwiększamy bezpieczeństwo kraju?;
  • Dlaczego spółki obrotu mają subsydiować PGNiG, skoro w razie kryzysu ilość gazu  ma być wyższa niż normalnie? (w przypadku problemów z importem z zachodu i uruchomieniem zapasów spółki obrotu nie zwiększą swojego przywozu, a raczej utrzymają go na takim poziomie, jaki wynika z mocy magazynu, w którym mają zgromadzony zapas);
  • Jakie przeznaczenie będzie miał nadwyżkowy gaz?

„Zapas zgromadzony w Polsce w magazynach nie pozwala na „zwiększenie” wpływu gazu do systemu. A więc w hipotetycznej sytuacji, gdy Gazprom wstrzymuje dostawy dla PGNiG, to spółka nie ma możliwości „zwiększenia” poziomu dostaw do systemu – nie dadzą rady ich nawet utrzymać na niezmienionym poziomie tylko dostawy spadną. – powiedział Piotr Kasprzak, prezes HEG – Nie widzimy racjonalnego powodu, dla którego w sytuacji zagrożenia dostaw należących tylko do PGNiG’u, pozostali sprzedawcy gazu mieliby być prawnie zobligowani do zwiększenia swoich normalnych dostaw o 75%? Jest to jawna dyskryminacja, z którą nie sądziłem, że przyjdzie mi się zmierzyć jako przedsiębiorca w kraju chwalącym się wolnorynkową gospodarką.”

HEG