Indie chcą 100 procent elektromobilności w 2030 roku

21 czerwca 2017, 07:15 Alert

Każdy samochód sprzedawany po 2030 roku w Indiach będzie elektryczny. Takie plany ma nowy indyjski rząd. Ma to być sposób na ograniczenie zanieczyszczenia powietrza w Indiach. W tej chwili przyczynia się ono do przedwczesnej śmierci ponad 1.2 milionów ludzi rocznie.

Decyzje rządu nie powinny dziwić, ponieważ dziś Indie to trzeci największy importer ropy na świecie. A smog w Indiach to ogromny problem. W opublikowanym w 2014 roku materiale, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wskazała, że na 20 najbardziej zanieczyszczonych miast na świecie aż 13 znajduje się w Indiach.

Zmiana samochodów ze spalinowych na elektryczne spowoduje rewolucję w całym przemyśle i gospodarce tego kraju i przyniesie konkretne oszczędności. Szacuje się, że do 2030 roku Indie wydadzą na import ropy o 60 miliardów dolarów mniej, niż gdyby nie rozwijały elektromobilności. Postawienie na elektryczne samochody ma do 2030 roku stopniowo zredukować emisję dwutlenku węgla o 37%.

Indyjski minister energii Piyush Goyal potwierdził, że rząd będzie wspierał projekt elektryfikacji transportu w pierwszych latach jego trwania. Jednak po 2-3 latach produkcja samochodów elektrycznych ma już nie być subsydiowana. Minister wierzy, że popyt na tego rodzaju pojazdy wzrośnie na tyle by rynek nie potrzebował wsparcia.

Firmy paliwowe obawiają się o swoją przyszłość. Po Chinach, które spodziewają się do 2025 roku zastąpić jedną piątą samochodów wersjami napędzanymi alternatywnymi paliwami, Indie są kolejnym krajem, który chce promować elektryczny transport, a to bezpośrednio przełoży się na wielkości dostaw ropy.

Weforum/Agata Rzędowska