Instytut Jagielloński: Orlen i Lotos będą komplementarne czy substututywne?

11 marca 2019, 07:30 Energetyka

Fuzja Orlenu z Lotosem zapewni połączonemu podmiotowi możliwość efektywnej rywalizacji w regionie. Długoterminowo to kwestia przetrwania i otwarcia nowych możliwości ekspansji polskiego kapitału – piszą Marcin Roszkowski i Kamil Moskwik z Instytutu Jagiellońskiego.

Rafineria Płock. Fot. PKN Orlen
Rafineria Płock. Fot. PKN Orlen

Od wynalezienia lampy naftowej przez Ignacego Łukasiewicza do niemal całkowitej dominacji światowego wydobycia ropy naftowej przez Standard Oil minęły zaledwie trzy dekady. John Rockefeller wiedział, że w tej branży obowiązuje prawo dżungli – wygrywają więksi i sprytniejsi– dlatego przez całe życie szukał sposobów optymalizacji nawet najdrobniejszego aspektu działalności swojego przedsiębiorstwa. Symboliczna kropla cyny, którą według anegdoty miał oszczędzić na każdej baryłce, w długim terminie przyniosła mu fortunę.

Czasy się zmieniają, ale pewne reguły ekonomiczne pozostają niezmienne. Korzyści skali, renta geograficzna czy wysokie bariery wejścia po dziś dzień w dużej mierze kształtują światowy rynek rafineryjny, zdominowany przez wielkie koncerny, choć silnie konkurencyjny. Polskie rafinerie, w obliczu silnej presji na marże, otoczone przez duże grupy kapitałowe, muszą się zjednoczyć, żeby przetrwać. Koncentracja na tym rynku jest naturalna i zgodna z prawem UE, które zabrania jedynie nadużywania pozycji dominującej. Fuzja polskich gigantów powinna być neutralna dla konsumentów – w Europie istnieje przecież konkurencja ze strony podmiotów drapieżnie próbujących sił również w Polsce – przy czym długoterminowo może być to nawet proces korzystny dla tankujących samochody. Wszak zwiększone nakłady na innowacje i poprawa efektywności spółek naftowych powinny przełożyć się na niższe ceny dla odbiorców końcowych, nie wspominając o korzyściach dla bezpieczeństwa energetycznego i gospodarczego państwa, które są kolejnymi przesłankami zasadności konsolidacji.

Polska, z dwoma dużymi państwowymi podmiotami rafineryjnymi i detalicznymi, pozostaje raczej ewenementem w regionie. W poprzednich latach rządy wielu krajów europejskich wspierały procesy konsolidacji w celu budowy silnych grup naftowych, tj. francuski Total, norweski Equinor, węgierski MOL, hiszpański Repsol czy austriacki OMV, aby zwiększyć ich konkurencyjność i odporność na wahania rynku, nie wspominając o brytyjsko-holenderskim sojuszu Royal Dutch i Shella, co nastąpiło już w 1907 roku w celu rywalizacji ze wspomnianym amerykańskim kolosem Standard Oil. Jednocześnie w Polsce w ostatnich latach dominowało raczej podejście dzielenia spółek Skarbu Państwa na coraz to nowe podmioty, co owszem, w niektórych przypadkach, sprzyjało wyprowadzeniu ich na prostą i osiągnięciu konkurencyjności poprzez wydzielenie nierentownych obszarów. Czas wreszcie pokazać, że przeciwne działanie, tj. konsolidacja, może przynieść efekty synergii zarówno po stronie przychodowej, jak i redukcję kosztów ogólnego zarządu, zapewniając oszczędności.

Połączenie obu spółek wpłynie na optymalizację kosztów zakupu materiałów i surowców poprzez wzrost siły negocjacyjnej i lepsze wykorzystanie możliwości magazynowych (na tym polu skuteczności może dowodzić np. powstanie Grupy Azoty), kosztów prowadzenia działalności, w tym logistyki, głównie na skutek uniknięcia zbędnej konkurencji między spółkami Skarbu Państwa, a także procesów rafineryjnych. Spodziewanym skutkiem jest także obniżenie średniego ważonego kosztu kapitału i poprawa warunków finansowych kredytowania, ponieważ PKN Orlen jest stosunkowo pozbawiony długów, podczas gdy Lotos boryka się z wysokim poziomem zadłużenia, co przy stosunkowo niewielkiej bazie aktywów ogranicza możliwości inwestycyjne spółki. Fuzja przełoży się na wyższy łączny budżet rozwojowy, a więc otworzy zupełnie nowe możliwości inwestycji w innowacyjne projekty badawczo-rozwojowe, bez szkody dla podstawowej działalności. Zapewni także większe możliwości przejęć podmiotów zagranicznych i uzyskiwania dostępu do własnych złóż ropy naftowej i gazu ziemnego oraz ewentualne wyższe szanse akwizycyjne skonsolidowanego podmiotu w przyszłości.

To wystarczające argumenty z punktu widzenia inwestorów, którzy entuzjastycznie zareagowali na opublikowaną w ubiegłym roku informację o podpisaniu listu intencyjnego w sprawie przejęcia Lotosu przez Orlen. Nie mniejsze przesłanki do radości z konsolidacji powinni mieć decydenci państwa. Planowana fuzja jest okazją zwiększenia dywersyfikacji kierunków dostaw ropy naftowej do Polski, obecnie w ok. 70% uzależnionej od rosyjskiej ropy, poprzez lepsze wykorzystanie i rozbudowę infrastruktury przesyłowej. W istocie konsolidacja zapewni lepszą koordynację działań związanych z zewnętrznymi zagrożeniami rynku, takimi jak zakłócenie dostaw ropy, zwiększając tym samym bezpieczeństwo energetyczne państwa. Ponadto efektem konsolidacji może być jeszcze wyższa skuteczność walki z przestępczością na rynku paliwowym i uszczelnienie „szarej strefy”, prowadzące do wzrostu dochodów z podatków.

Połączenie Orlenu z Lotosem jest także potrzebne, aby podmioty na dojrzałym rynku rafineryjnym, będącym ostatnio pod wpływem wyjątkowo korzystnej koniunktury makroekonomicznej, nie stały się obciążeniem dla Skarbu Państwa w okresie spowolnienia gospodarczego. Stworzenie silnego, połączonego podmiotu umożliwi nie tylko skuteczne konkurowanie w regionie, lecz także otworzy możliwości inwestycji w nowe projekty wielkiej skali, np. w sektorze elektromobilności czy energetyki odnawialnej, długofalowo konieczne do dywersyfikacji portfela skoncentrowanego dziś niemal w pełni na produktach, które za kilkadziesiąt lat mogą nie istnieć. Megatrendy są nieubłagane, a przemysł naftowy pozostaje pod presją ze strony nowych technologii. Tymczasem o perspektywach rozwoju narodowych polskich czempionów trzeba myśleć już teraz. To od nich w dużej mierze zależy wzrost gospodarczy.