Iran zagra z Arabią Saudyjską o rynek ropy w Europie

20 stycznia 2016, 12:30 Energetyka

KOMENTARZ

Tankowiec naftowy. Fot. Wikimedia Commons
Tankowiec naftowy. Fot. Wikimedia Commons

Ralf Martinelli

Ekspert

American Petroleum Institute

Kolejny ranek przynosi kolejny spadek cen ropy. I trudno komentatorom znaleźć jedną przyczynę. Zapowiedź Teheranu, o gotowości do zalania świata ropą, czy determinacja Saudyjczyków, aby znów nieco zwiększyć wydobycie, czy miliony galonów amerykańskiej ropy łupkowej, ładowanej od początku roku na tankowce zmierzające w świat.

Media alarmują: cena ropy przełamała granice 30 dol. za baryłkę i gotowa jest przełamać kolejną – 20 dol.

Międzynarodowa Agencja Energii (MAE) straszy: świat jest bliski utonięcia w ropie.  I błaga państwa spoza OPEC, aby w 2016 r.  zmniejszyły produkcje o 600 tys. baryłek dziennie. Do państw OPEC nie apeluje  o zmniejszenie oferty naftowej.  Pytanie dlaczego – pozostaje bez odpowiedzi.

A przecież jeśli Saudyjczycy czują się zagrożeni przez ropę łupkową ze Stanów Zjednoczonych, to powinni  jeszcze bardziej się bać zniesienia sankcji na Iran. Bo gdy w 2012 r. na Teheran zostały nałożone sankcje – to eksport irańskiej ropy spadł do ok. 1 mln baryłek dziennie. Na światowym rynku ropy powstała duża luka, którą z entuzjazmem wykorzystywały inne państwa OPEC.  A teraz, gdy sankcje zostały zniesione – Iran zapowiada zwiększenie produkcji na początek o 500.tys. baryłek dziennie. Jak dobrze pójdzie,  za 2 – 3 lata to będzie już 4 mln baryłek dziennie, zapowiadają eksperci tejże MAE.

Dla światowego rynku ropy jednak nawet te 500 tys. dodatkowych baryłek to za wiele. Tymczasem dla Iranu to jest  bardzo potrzebna, dodatkowa kwota  co najmniej 100 mld dol.

Jak więc poradzi sobie z tym Rijad, który co najmniej tyle samo straci?  Może dojść do konfliktu między Arabią Saudyjską  a Iranem…Jaki kształt przybierze ten konflikt i jaką intensywność  – tym już teraz, na zapas, powinniśmy się martwić.

Saudyjczycy od pewnego czasu toczą wojnę cenową z amerykańskimi królami ropy łupkowej, z Rosjanami i z Irakiem.

Nie mają wyjścia – nie mogą zrezygnować z dominacji na światowym rynku. Ale nie mogą też nadal tracić miliardów dolarów na dalszym spadku cen ropy, bo to zagraża budżetowi saudyjskiego państwa, które prawie 90 proc. przychodów ma z eksportu ropy.

Tymczasem owe 500 tys. baryłek irańskiej ropy przewożone przez już gotowe 25 najnowocześniejszych tankowców  lada tydzień może pojawić się na rynku.  Eksperci przypuszczają, że cena baryłki natychmiast spadnie poniżej 25 dol.

Irańska gospodarka spragniona nawet najmniejszego dopływu dewiz jakoś wytrzyma ten mizerny zysk. Ale Saudyjczycy, którzy już dziś z przerażeniem liczą swój deficyt budżetowy? Czy Muhammad ibn Najif bin Salman, energiczny następca tronu pozostanie bierny?  Moim zdaniem – postara się ukrócić irańską konkurencję. Na Bliskim Wschodzie zwykle używano do tego broni, niekoniecznie w bezpośredniej wojnie. Iran już teraz przystępuje do wojny – rynkowej.