Irma dociera na Florydę. Elektrownie jądrowe są przygotowane na huragan

11 września 2017, 05:45 Alert

Wraz z dotarciem huraganu Irma na Florydę rosną obawy o tamtejsze elektrownie jądrowe. Władze i firmy uspokajają Amerykanów.

Huragan Irma widziany z kosmosu. Fot. Wikipedia
Huragan Irma widziany z kosmosu. Fot. Wikipedia

Huragan Irma dotarł na Florydę. Sprowadził tam wiatr wyrywający drzewa, hektolitry deszczu i rosnącą falę zalewającą ulice i pozbawiającą miliony mieszkańców dachu nad głową.

Po wejściu na ląd Irma została zdegradowana z 4 do 3 kategorii huraganu według skali Saffira-Simpsona przez szybkość wiatru na poziomie 120 mil na godzinę (195 kilometrów na godzinę). Później huragan zelżał do 2 kategorii (110/175).

Stan Floryda ewakuował prawie jedną trzecią mieszkańców, czyli 6,5 mln ludzi. Jednak po opuszczeniu terytorium ciepłego Oceanu Atlantyckiego huragan zelżał na sile.

Obawy o drugą Fukushimę

Irma natrafi na swej drodze niedaleko dwóch reaktorów jądrowych elektrowni Turkey Point na Florydzie. Operator, firma Florida Power and Light (FPL), poinformowała o woli zawieszenia pracy obiektów na długo przed uderzeniem zawieruchy.

Podobnie miało stać się z reaktorami elektrowni St Lucie. Według spółki oba obiekty zostały zaprojektowane do przetrwania nawet bardziej intensywnych huraganów. Zostały także zainstalowane 6 metrów nad poziomem morza, w celu uniknięcia zalania.
Mimo to burmistrz południowego Miami Philip Stoddard powiedział, że obawia się zalania elektrowni Turkey Point i powtórzenia scenariusza katastrofy w japońskiej Fukushimie, gdzie woda zepsuła system chłodzenia reaktora, doprowadzając do wybuchu i rozprzestrzenienia się materiału radioaktywnego.

Po katastrofie w Fukushimie z marca 2011 roku amerykańscy operatorzy elektrowni jądrowych wprowadzili nowe rozwiązania zabezpieczające przed zagrożeniami naturalnymi. Amerykańska Komisja Regulacji Nuklearnej (NRC) wymusiła na operatorach zainstalowanie przenośnych pomp i generatorów, które miałyby pozwolić na autonomiczne zasilanie i chłodzenie reaktorów.
Elektrownia Turkey Point przetrwała już huragan Andrew (kategoria 5) w 1992 roku, a St Lucie poradziła sobie z huraganami Francis (kategoria 2) i Jeanne (kategoria 3) w 2004 roku.

Tymczasem w elektrowni Crystal River, która nie pracuje od 2009 roku i należy do Duke Energy znajdowały się pręty paliwowe. Firma jest na etapie stopniowego przenoszenia zużytych prętów do suchego składowiska. Przerwała jednak prace na długo przed uderzeniem Irmy. Pomimo zakończenia pracy ma zapewnione autonomiczne systemy zasilania.

Irma ma zakłócić dostawy energii elektrycznej do około 4,1 z prawie 5 mln klientów największego dostawcy energii w stanie, czyli FPL.

Reuters/Wojciech Jakóbik