Jackiewicz: Prywatyzacja energetyki była błędem

18 maja 2016, 12:15 Energetyka

W rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” minister Skarbu Państwa Dawid Jackiewicz negatywnie ocenił prywatyzację przedsiębiorstw energetycznych. Celem tych działań była według niego jedynie chęć pozyskania środków potrzebnych do realizacji bieżących wydatków budżetowych czy łatania dziury budżetowej.

Dawid Jackiewicz, były minister skarbu państwa. Fot. MSP
Dawid Jackiewicz, były minister skarbu państwa. Fot. MSP

Przypomniał, że kierowanie się podczas prywatyzacji wyłącznie kwestiami fiskalnymi potwierdzone zostało przez posłów i ministrów PO podczas posiedzeń sejmowej komisji Skarbu Państwa. Jednocześnie w rozmowie z DGP Jackiewicz argumentował, że prywatyzacja konkretnych sektorów czy spółek w przypadkach jest celowa w przypadkach, gdy nie są one potrzebne państwu, państwo nie jest w stanie zarządzać nimi lepiej niż prywatny przedsiębiorca lub gdy nie warto w nie inwestować ze względu na ich schyłkowość.

Minister Skarbu Państwa potwierdził, że według obecnego rządu cztery grupy elektroenergetyczne oraz PGNiG, Orlen i Lotos powinny pozostać pod kontrolą państwa posiadając większościowe pakiety ich akcji. W realizacji tego celu ma pomóc ustawa o kontroli niektórych inwestycji chroniąca te spółki przed ewentualnym wrogim przejęciom.

Odpowiadając na pytanie dotyczące celowości utworzenia czterech grup energetycznych Dawid Jackiewicz powiedział, że pomimo, iż nie jest już odpowiedzialny za nadzór na tym sektorem, jest zwolennikiem konsolidacji elektroenergetyki.

Minister odniósł się też do wymiany zarządów w spółkach kontrolowanych przez Skarb Państwa, jednoznacznie stwierdzając, że zmiany takie były konieczne. – Z wielu rozmów, które przeprowadziłem z prezesami i zarządami, wynikało, że nie identyfikują się oni z nową ekipą, ale przede wszystkim nie identyfikują się z programem gospodarczym. Ciężko wyobrazić sobie skuteczną realizację tego programu w sytuacji, w której prezesi są krytycznie nastawieni – powiedział Dawid Jackiewicz w rozmowie z DGP.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna/CIRE