Jak Niemcy walczą z kryzysem branży energetycznej

14 kwietnia 2016, 14:00 Alert

(Handelsblatt/Anna Kucharska)

Niemiecki gigant energetyczny jest zmuszony do mocnych cięć i ostrych oszczędności, jeżeli chce przetrwać. Także akcjonariusze muszą rezygnować ze swoich profitów.

Największy niemiecki producent energii elektrycznej RWE to spółka, którą dotykają poważne niepowodzenia. W 2015 r. musiała dokonać odpisów o wartości miliardów euro i tym samym po raz drugi w ciągu ostatnich 3 lat wkroczyła do strefy strat. W tym roku po raz pierwszy od ponad pół wieku akcjonariusze muszą zrezygnować z dywidendy.

Niemiecki dziennik Handelsblatt przeprowadził rozmowę z szefami koncernu: obecnie sprawującym funkcję Peterem Terium oraz przyszłym – Rolfem Martinem Schmitzem. Okazuje się, że najgorsze dopiero nadejdzie: „W 2018-2019 r. będzie szczególnie ciężko. Będziemy musieli jeszcze więcej oszczędzać”, powiedział Schmitz. Pracowników koncernu dotknie dalsza redukcja miejsc pracy. Przyszły szef koncern nie podał jednak w tej kwestii żadnych szczegółów. Podkreślił on natomiast, że koncern musi jeszcze bardziej obniżyć koszty: „W tak trudnej sytuacji rynku nie widzę możliwości uniknięcia dalszych cięć, szczególnie w 2018 i 2019 r., kiedy położnie będzie naprawdę poważne.”

Jednak dalsze oszczędności nie wystarczą, aby zapewnić długoterminowe przetrwanie koncernu. Do końca bieżącego roku RWE się podzieli na dwie spółki. Rolf Martin Schmitz przejmie RWE AG, które będzie operowało konwencji lanymi elektrowniami: jądrowymi, węglowymi i gazowymi, jak również będzie odpowiedzialne za hurtowy obrót gazu. Dotychczasowy szef koncernu, Peter Terium, pokieruje w przyszłości spółką-córką, w której skumulowane zostaną najbardziej dochodowe obszary działalności: dystrybucja, sieci oraz odnawialne źródła energii. Sama jednak sprzedaż akcji spółce-córce ostatecznie nie uratuje RWE AG pod względem finansowym. Jak tłumaczy szef koncernu Terium, dzięki nowej spółce koncern utworzy „rezerwę finansową tak, aby RWE AG mógł przetrwać okres nieurodzaju”.

RWE postanowił o oddzieleniu dochodowych obszarów i utworzeniu spółki-córki pod koniec zeszłego roku. Powodem tych działań stał się zwrot energetyczny w Niemczech (Energiewende). Energetyka odnawialna powoli wypiera z rynku wielkie elektrownie konwencjonalne. W ciągu 5 lat ceny energii w sprzedaży hurtowej spadły z powodu nadpodaży z 60 euro do około 20 euro za MWh. W tej cenie nie jest możliwe pokrycie kosztów działalności żadnej konwencjonalnej elektrowni.

Rok wcześniej podobną decyzję o podziale koncernu podjął szef E.ON, Johannes Teyssen. Jednak konkurent oddzielił od koncernu stare elektrownie, a działalność E.ON skoncentrował na nowym interesie, czyli odnawialnych źródłach energii. Wedle szacunków Teriuma i Schmitza jest to błąd. E.ON musiał znaleźć inwestorów dla tej części, która stanowi problem, podczas gdy RWE dla tego obszaru, który generuje zysk. „Sądzę, że nasza stratega jest lepsza”, skomentował to Schmitz. Jednak przyszły szef RWE musi jeszcze dostarczyć dowód na potwierdzenie swoich słów.

W środę w przyszłym tygodniu szefa RWE, Peter Terium, czeka ciężkie starcie z akcjonariuszami. Terium , który wciąż jeszcze kieruje „w unii personalnej” starym RWE i nową „zieloną” spółką-córką, musi się przygotować na liczne krytyczne uwagi podczas walnego zgromadzenia w Grugahalle w Essen. Akcjonariusze są mniej zaniepokojeni spektakularnym podziałem tradycyjnego koncernu, bowiem dużo większy szok wywołała u nich niespodziana wiadomość z 17. lutego. Wtedy Peter Terium ogłosił nie tylko zaskakującą informację o konieczności dokonania wysokich odpisów i znaczących stratach netto spółki. Wtedy również koncern energetyczny powiadomił akcjonariuszy ku ich całkowitemu zaskoczeniu, że w tym roku nie zostanie ani cent do dywidendy.

Ta informacja szczególnie uderzyła w gminy z regionu Renu i Ruhry, które mają napięte budżety. Są one udziałowcami w RWE od czasu powstania koncernu. Jeszcze rok wcześniej przedsiębiorstwo akcjonariuszom wypłaciło 1 euro za akcję. Zatem z udziałami w wysokości 24%, gminy musiały zrezygnować z zysku wielkości ok. 150 milionów euro w porównaniu do minionego roku.

W ramach kompromisu akcjonariusze komunalni byli zainteresowani miejscami w radzie nadzorczej nowej spółki. Jednak Terium i Schmitz sprzeciwili się temu stanowczo, zaostrzając w ten sposób już i tak napięte stosunki z udziałowcami. Pod koniec tygodnia ma się odbyć spotkanie przedstawicieli obu stron. W tym momencie najważniejszą kwestią dla RWE jest jednak znalezienie sił na przetrwanie kryzysu. W tym celu kierownictwo koncernu „dołoży wszelkich starań” obiecuje Terium, „ale nie będzie to proces samonapędzający się”, podkreśla szef koncernu.