Jakóbik: Dlaczego Rosja chce reanimować Posejdona? Gra o bliską zagranicę na południu (ANALIZA)

1 marca 2016, 09:00 Energetyka

ANALIZA

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Podczas gdy toczy się spór o północny projekt gazociągu Nord Stream 2, Rosjanie na nowo otwierają front na południu. Chcą przekonać kraje śródziemnomorskiego do nowej wariacji na temat dostaw gazu przez Morze Czarne. Ich zabiegi mają w dużej mierze wymiar propagandowy, bo fakty nadal są po stronie konkurencyjnego Korytarza Południowego wspieranego przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone.

Dnia 24 lutego w Rzymie podpisano memorandum o porozumieniu między Gazpromem, włoskim Edisonem i grecką DEPA na temat możliwości dostarczenia rosyjskiego gazu przez Morze Czarne do Grecji i Włoch. Ma to być fundament do budowy „południowej trasy dostaw gazu z Rosji do Europy”. Wcześniejszymi pomysłami na realizację tego celu był gazociąg South Stream do Bułgarii (63 mld m3 rocznie), a potem Turkish Stream do Turcji (63 mld m3, potem zredukowany do 15,75 mld m3 na rok). Pierwszy projekt został zablokowany przez Komisję Europejską ze względu na zastrzeżenia proceduralne (nieuczciwe przetargi) i prawne (niezgodność z trzecim pakietem energetycznym UE). Los drugiego projektu jest nieznany wobec rosnącego napięcia politycznego na linii Ankara-Moskwa po zestrzeleniu rosyjskiego myśliwca nad terytorium Turcji.

Nowym rozwiązaniem ma być powrót do starej koncepcji połączenia gazowego Turcja-Grecja-Włochy (ITGI) zwanego Posejdonem. Pierwotnie był to jeden z projektów pretendujących do odbioru gazu ziemnego z Azerbejdżanu, który wystartował w konkursie zorganizowanym przez konsorcjum Szach Deniz zarządzające tamtejszymi złożami o tej samej nazwie.

ITGI Posejdon

Źródło: Edison

Wygrał jednak Gazociąg Transadriatycki (TAP), na który przekierowały wsparcie polityczne i finansowe Komisja Europejska oraz Waszyngton. Zakładał on szlak uwzględniający Albanię.

Trans Adriatic Pipeline

Źródło: tap-ag.com

Wykorzystanie porzuconego projektu ma teoretycznie przyspieszyć uruchomienie dostaw na południe. W listopadzie 2007 roku powstało 300 km połączenia Turcja-Grecja o przepustowości 11,7 mld m3 rocznie. Według założeń przepustowość Posejdona o długości 207 km ma wynieść 8 mld m3 rocznie. Były grecki minister energetyki Panagiotis Lazafanis, który był zwolennikiem współpracy gazowej z Rosją przypominał we wrześniu ubiegłego roku, że decyzją nr 1364/2006/EC Parlamentu Europejskiego oraz Rady z 6 września 2006 roku (OJ L 262, 22.9.2006) oznaczała, że projekt gazociągu Posejdon miał być wspierany przez Komisję Europejską w ramach TEN-T (sieci połączeń uznanych za najważniejsze dla całej Unii Europejskiej).

Problemem Posejdona jest jednak brak Turcji na pokładzie projektu. ITGI miałby sens tylko wtedy, jeżeli gaz rosyjski mógłby dotrzeć do Grecji przez terytorium tureckie, a do tego potrzebna jest budowa nowego połączenia gazowego, jak Turkish Stream. Gazociąg Blue Stream z Rosji do Turcji ma przepustowość 16 mld m3 i jest w całości poświęcony dostawom na rynek turecki, przez co uzupełnia w tym zadaniu Gazociąg Transbałkański dostarczający surowiec rosyjski z Ukrainy przez Bałkany.

Tranzyt gazu przez Grecję - projekty. Grafika: Breugel.

Tranzyt gazu przez Grecję – projekty. Grafika: Breugel.

Bez wsparcia tureckiego dostawy gazu przez Morze Czarne musiałyby się odbywać bezpośrednio do kraju Unii Europejskiej, a więc pod reżimem trzeciego pakietu energetycznego, co zmniejsza rentowność projektu dla Gazpromu, który musiałby się podzielić jego przepustowością i wyznaczyć niezależnego operatora, który wyznaczałby poziom taryf tranzytowych. Teoretycznie jednak poparcie dla ITGI zwiększa rentowność gazociągu Turkish Stream, który zyskuje perspektywy na europejską odnogę.

Unia Europejska i Stany Zjednoczone mają jednak inne plany. Podczas swojego listopadowego spotkania w Atenach specjalny wysłannik ds. energetyki Departamentu Stanu USA Amos Hochstein otwarcie mówił, że Stany Zjednoczone są przeciwne ułożeniu nowego gazociągu, który zastępowałby South Stream mający w założeniu dostarczać rosyjski gaz do Europy. USA nie chcą tego gazociągu, co 10 maja zeszłego roku powiedział Hochstein w wywiadzie dla gazety Proto Tema.

Ten sam amerykański dyplomata brał udział w posiedzeniu Rady Doradczej Korytarza Południowego. Skupia ona kraje zaangażowane w realizację koncepcji sieci projektów gazociągowych, które mają zapewnić Europie dostawy gazu z regionu kaspijskiego. W ramach korytarza ustalono już dostawy ze złóż Szach Deniz w Azerbejdżanie (16 mld m3 rocznie) przez Gazociąg Południowokaukaski (SCP), Gazociąg Transanatolijski (6 mld m3 zostaje dla Turcji) i Gazociąg Transadriatycki (TAP, konkurencyjny do Posejdona, 10 mld m3 na rok). Istnieje opcja rozwinięcia Korytarza o nowych dostawców i większą przepustowość. Konsorcjum TAP rozważa podwojenie jego mocy do 20 mld m3 rocznie. Byłoby to możliwe, gdyby do Korytarza dołączył Turkmenistan. Rozmowy Rady Doradczej w Baku były poświęcone temu zagadnieniu, a także kwestii wsparcia politycznego i ekonomicznego dla państw, które zdecydują się na udział w projekcie.

W trakcie posiedzenia Rady Doradczej Południowego Korytarza Gazowego przyjęto wspólną deklarację. Dwunastu ministrów biorących udział w spotkaniu zorganizowanym w stolicy Azerbejdżanu zadeklarowało wolę strategicznego rozwoju współpracy krajów zaangażowanych w budowę gazociągów Korytarza Południowego. Co istotne, mimo wzrostu napięcia w regionie swoje poparcie dla projektu wyraziła także Turcja. Minister energii z tego kraju, Berat Albayrak podkreślił, że Korytarz jest ważnym projektem w zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego. Minister zadeklarował zdecydowane poparcie Turcji dla realizacji projektu nowego gazociągu.

Dokument podpisano w obecności prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa i Wysokiej Przedstawiciel ds. Zagranicznych i Bezpieczeństwa Unii Europejskiej Federici Mogherini oraz wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej ds. Unii Energetycznej Marosza Szefczovicza. W deklaracji zawarto wolę uwzględnienia w projekcie Korytarza odbiorców na Bałkanach. Wyrażono też zainteresowanie połączeniami gazowymi między Grecją a Bułgarią oraz Gazociągiem Jońsko-Adriatyckim, łączącym Zachodnie Bałkany z południem Włoch.

Deklarację podpisali ministrowie odpowiedzialni za energetykę z Turcji, USA, Wielkiej Brytanii, Włoch i innych krajów. W dokumencie uwzględniono również przeprowadzenie procedur prawnych i działań regulacyjnych w krajach, przez które ma przechodzić południowy korytarz. Co ważne, podpisany dokument wzmacnia współprace z krajami trzecimi oraz z międzynarodowymi instytucjami finansowymi w celu finansowania projektu. W związku z ewentualnymi problemami natury prawnej oraz regulacyjnej, które mogą wynikać z pojawienia nowej infrastruktury postanowiono prowadzić konsultacje w ramach tzw. grup roboczych. Dzięki ich powołaniu, mają być rozwiązywane problemy dotyczące przyłączenia do projektu kolejnych dostawców lub krajów tranzytowych.

Gazociągi Korytarza Południowego, BP

Gazociągi Korytarza Południowego, BP

Oferta Korytarza Południowego poszerza argumenty ekonomiczne, co ma przyciągnąć nowych partnerów. Unia Europejska i USA dają do zrozumienia krajom bałkańskim i kaspijskim, że zaangażowanie w projekt dywersyfikacji dostaw gazu do Europy przyniesie wymierne korzyści. Nieprzypadkowo w Baku znaleźli się ministrowie z Grecji i Włoch. Nieprzypadkowo Amos Hochstein podkreślił szczególne znaczenie Turcji dla przyszłości projektu. Jeżeli Ankara pozostanie na pokładzie Korytarza Południowego, szanse konkurencyjnych Turkish Stream i Posejdona pozostaną małe. Przemawiając na konferencji prasowej, Hochstein powiedział, że wraz informacjami koncernów o wielomiliardowych nakładach inwestycyjnych idą równie istotne deklaracje polityczne dot. kontynuowania projektu Południowego Korytarza Gazowego. Z kolei Wysoka Przedstawiciel Unii Europejskiej ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa Federica Mogherini mówiła o tym, że Bruksela zamierza wesprzeć przystosowanie gospodarki Azerbejdżanu do realiów taniej ropy naftowej. To zawoalowana zapowiedź wsparcia gospodarczego dla tego petrostate, które boryka się z problemami budżetowymi przez spadek dochodów ze sprzedaży baryłki. Azerbejdżan zwrócił się o pomoc finansową do instytucji międzynarodowych, a Bruksela może mu tu wydatnie pomóc. Na podobne wsparcie mógłby zapewne liczyć Turkmenistan, który ma dostarczyć gaz dla Korytarza Południowego, jeżeli poparcie polityczne krajów zaangażowanych w projekt pozwoli na budowę Gazociągu Transkaspijskiego (TCP), któremu sprzeciwiają się Rosja i Iran.

Szczyt w Baku pokazał, że Korytarz Południowy staje się nową ofertą gospodarczą Zachodu. Będzie z nią trudno konkurować projektom Gazpromu, do których Europejczycy musieliby zapewne dołożyć, a nie mają z czego. Sztandarowym przykładem jest Grecja.

Trójząb Posejdona poddanego resuscytacji przez Moskwę pozostaje tępy. Mimo to Rosjanie tworzą w mediach typową dla siebie aurę tajemnicy i powagi. Nieprzypadkowo w dzień spotkania w Baku, z okazji memorandum rzymskiego prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin zaprosił na rozmowę na Kremlu prezesa Gazpromu Aleksieja Millera. Treść rozmowy została opublikowana na stronach rządowych, co oznacza, że Kreml chce, abyśmy przeczytali jej treść. Podobny manewr został wykorzystany po wizycie wicekanclerza Niemiec Sigmara Gabriela w Moskwie, której stenogram pokazał, że niemiecki polityk obiecuje Rosjanom ochronę projektu Nord Stream 2 przed ingerencją Komisji Europejskiej. Stenogram ma wywołać określoną reakcję u czytelników w Unii Europejskiej.

Miller zapewnia Putina, że zapotrzebowanie na gaz ziemny w Europie rośnie, co jest uzasadnieniem dla nowych projektów gazociągowych. Jako argument podaje wzrost importu do Niemiec do 43,5 mld m3 w 2015 roku, czyli o 6 mld m3 w stosunku do 2014 roku. Nie wspomina, że w dużej mierze jest to wynik zatrzymania dostaw na Ukrainę i import gazu do tego kraju przez rewersy na mocy porozumienia z firmami europejskimi, które sprowadzają gaz m.in. na niemiecką giełdę. Na Ukrainie zamówienie spadło, a w Niemczech wzrosło, ale bez łączenia tych faktów można ogłosić sukces.

Ów wzrost zapotrzebowania ma być argumentem dla Posejdona. Putin pyta Millera o powodzenie rozmów. Prezes Gazpromu przyznaje, że punktem zaczepienia jest projekt porzucony przez Komisję Europejską, na który liczyli Grecy i Włosi. Publikacja stenogramu w dniu posiedzenia Rady Doradczej Korytarza Południowego ma wywołać zamieszanie w szeregach promotorów tego projektu.

Z pomocą przychodzą jednak analizy zachodnich ekspertów. Oxford Institute for Energy Studies opublikował obszerny raport na temat tranzytu rosyjskiego gazu do Europy po 2019 roku. Wynika z niego, że po tym roku Rosjanie nadal będą potrzebowali ukraińskich gazociągów do eksportu gazu na rynek europejski. Mogliby z niego całkowicie zrezygnować tylko po zgodzie Komisji Europejskiej na wyłączenia dla Nord Stream 2 i budowie Turkish Stream (przynajmniej dwóch nitek). Do tego potrzebują jednak zgody w Europie i stąd ich determinacja w pozyskiwaniu poparcia dla projektów północnego i południowego (niezależnie od wariacji).

– Komisja Europejska będzie dążyć do utrzymania tranzytu przez Ukrainę poprzez działania regulacyjne zmierzające do ograniczenia, opóźnienia lub zablokowania Nord Stream 2 i innych nowych szlaków dostaw rosyjskiego gazu do Europy – oceniają autorzy analizy. – Firmy europejskie kupujące rosyjski gaz są obojętne na argumenty polityczne za utrzymaniem tranzytu przez terytorium ukraińskie. (…) Zdolność KE do ograniczenia, opóźnienia lub zablokowania Nord Stream 2 jest znaczna, ale nie absolutna – ostrzega OIES.

Posiedzenie Rady Doradczej Korytarza Południowego pokazuje, że Zachód chce przedstawić ofertę gospodarczą, która zamieni Korytarz w pas transmisyjny współpracy ekonomicznej z krajami kaspijskimi. To oznacza potencjalne konsekwencje polityczne i zwiększenie wpływów zachodnich w państwach Kaukazu i Azji Centralnej. Korytarz Południowy może stać się platformą do rozwoju współpracy politycznej zgodnie z ideą dyplomacji energetycznej krzewioną przez Komisję Europejską. Kto wie, czy nie będzie to platforma polityczna skuteczniejsza, bo bardziej konkretna, niż np. Partnerstwo Wschodnie.

To dlatego Rosja próbuje wkładać kij w szprychy, a działania zaradcze Gazpromu nabierają znaczenia większego, niż rozwój poziomu sprzedaży gazu do Europy. Rosja chce zablokować Korytarz Południowy, bo ograniczy on nie tylko wpływy Gazpromu, ale także oddziaływanie polityczne Moskwy na region kaspijski, którego część należąca dawniej do Związku Sowieckiego, podobnie jak b. kraje Układu Warszawskiego, jest uznawana za bliską zagranicę, czyli obszar wpływów rosyjskich.

Z tego względu ważny, a niedoceniany czynnik, to wpływ Waszyngtonu, który w przeszłości miał udział w zablokowaniu South Stream, a w przyszłości może skłonić kraje śródziemnomorskie i kaspijskie do rozwoju zaangażowania w Korytarz Południowy. Spór o gazociągi z Rosji to kolejny wymiar rywalizacji politycznej i jeśli zabraknie determinacji Brukseli i Waszyngtonu w realizacji Korytarza Południowego, to zwyciężą teoretycznie nierentowne, ale mające wsparcie polityczne, projekty jak Turkish Stream. Energetyka nie lubi próżni.

Spór o północny projekt Nord Stream 2 trwa. Projekt dzieli Europę, co stwierdza, zapewne z satysfakcją, ambasador Rosji przy Unii Europejskiej Władimir Czyżow. Tymczasem Gazprom znów otwiera front na południu. Reanimowany Posejdon ma odciągnąć Grecję i Włochy od unijnej polityki dywersyfikacji. Czy kraje Unii Europejskiej dadzą się zwieść rosyjskiej grze? Czy nie łatwiej porzucić ją i kontynuować wsparcie dla Ukrainy, przejmując udziały w jej gazociągach, co Kijów sam proponuje? To temat do oddzielnych rozważań.