Jakóbik: Emisje za gaz łupkowy. Brytyjczycy używają Polski jako karty przetargowej w grze z Brukselą

15 stycznia 2014, 11:12 Energetyka

Dziennikarz European Voice Dave Keating prezentuje wewnętrzny dokument brytyjskiego rządu na temat strategii lobbingu w Brukseli przeciwko przyjęciu regulacji łupkowych. Kartą przetargową Londynu staje się stanowisko Polski w sprawie nowej polityki klimatycznej.

Pomimo, że komisarz ds. środowiska UE Janez Potocnik popierał przyjęcie obostrzeń dla sektora łupkowego w Europie, które mogłyby wpłynąć negatywnie na tempo i skalę jego rozwoju, Londyn zdołał odwieść Komisję Europejską od tych planów. List, do którego dotarł European Voice, opisuje koalicję Polski, Węgier, Słowacji, Czech i Wielkiej Brytanii. Autorem korespondencji jest stały przedstawiciel Zjednoczonego Królestwa przy Unii Europejskiej Ivan Rogers. Podkreśla w niej, że wspomniana koalicja ma zbyt mało głosów, aby zablokować ewentualne regulacje. W zamian proponuje jednak, że Polska zgodzi się na 40-procentowy cel redukcji emisji CO2 w ramach założeń polityki klimatycznej na kolejne dziesięciolecie. Rogers sugeruje, że ustępstwa dla sektora łupkowego mogą być dobrym sposobem na przekonanie Warszawy do przyjęcia tego celu. Brytyjskie przedstawicielstwo nie chce komentować tej sprawy.

Nie wiadomo na razie, czy list Rogersa był konsultowany z Warszawą. Jeżeli tak nie było, to makiaweliczne wykorzystanie Polski w rozgrywce Brytyjczyków o gaz łupkowy będzie do przełknięcia tylko wtedy, jeśli przyniesie zyski polskiemu sektorowi gazu niekonwencjonalnego (faktycznie regulacje łupkowe mają przyjąć formę niewiążących rekomendacji), a nasz kraj znajdzie skuteczny sposób na realizację wysokiego celu redukcji emisji CO2 w latach 2030-40.

Należy zaznaczyć, że cel redukcji emisji jest łatwiejszy do realizacji, niż główny obiekt polskiej krytyki polityki klimatycznej UE, czyli cel udziału Odnawialnych Źródeł Energii w miksie energetycznym. O ile emisję można obniżać zarówno poprzez rozwój mniej emisyjnych sektorów energetyki, jak i wymianę istniejących bloków węglowych na nowsze technologicznie, a co za tym idzie mniej emisyjne, o tyle radykalne zwiększenie udziału OZE w miksie wymagałoby rozwoju drogiego systemu subsydiów państwowych i podważenia status quo w Polskiej energetyce. Byłoby to niezgodne z kierunkiem rozwoju energetyki przyjętym przez obecny rząd, który jest sceptyczny wobec sektora odnawialnego.