Jakóbik: Euromajdan a gaz łupkowy

24 stycznia 2014, 10:35 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Większość ostatnich zmian w ukraińskiej energetyce jest tymczasowa. Jedna ma potencjał na trwałe poprawić pozycję geopolityczną tego kraju. I właśnie w plany z nią związane uderza agresywna polityka prezydenta Wiktora Janukowycza wobec ruchu Euromajdanu.

Grudniowa zgoda na cokwartalną renegocjację kontraktu gazowego w zamian za obniżkę ceny surowca do $268,5/1000 m3 i 15 mld dolarów pożyczki w transzach to tymczasowe osiągnięcie Kijowa. Pozwala na odwleczenie kosztownych reform sektora gazowego wymaganych przez Unię Europejską i jego tragiczną kondycję. Będzie ono kosztowało Ukraińców cokwartalny trybut w postaci ustępstw wobec Moskwy, w zamian za przedłużenie obowiązywania korzystnych warunków. Dopóki porozumienie będzie w mocy, memorandum o porozumieniu w sprawie budowy nowego interkonektora na potrzeby świadczenia dostaw gazu z Zachodu ze Słowacji na Ukrainę pozostanie niezrealizowane, ponieważ gaz od Rosjan za $268,5/1000m3 jest tańszy od surowca z zachodnich rynków spotowych ($300-400/1000m3). Krótkoterminowo rezygnacja z dostaw z Zachodu i koncesje polityczne gwarantujące tani gaz z Rosji opłacą się obozowi Janukowycza, który w obliczu zbliżających się wyborów dostaje argumenty w rywalizacji z opozycją. Za kilka kwartałów sytuacja będzie już inna, a ukraiński prezydent – o ile zachowa władzę – będzie reagował adekwatnie do niej.

Stałym punktem polityki energetycznej Ukrainy pozostaje jednak dążenie do rozwoju sektora łupkowego, którym interesują się zachodnie firmy. Jest on dla nich bardziej perspektywiczny niż sektor polski. Dla przykładu inżynierowie włoskiego ENI wycofani z Polski zostali wysłani właśnie nad Dniepr. Na terenie Ukrainy gazu łupkowego szukają już  Shell, Chevron i Exxon Mobil – najwięksi gracze branży.

Protesty społeczne w ramach tzw. Euromajdanu czyli ruchu, który początkowo miał na celu poparcie dla europejskiego kursu w polityce zagranicznej kraju, a obecnie zamienia się w ruch rewolucyjny, mogą mieć wpływ na dalszy los ukraińskiego sektora łupkowego. Zachodnie firmy mogą ugiąć się pod presją swych rządów, jeśli te wprowadzą sankcje dla przedstawicieli Kijowa w odpowiedzi na informacje o kolejnych zabitych, pobitych, porwanych i represjonowanych obywatelach Ukrainy w ramach reakcji władz na zamieszki w kraju. Stany Zjednoczone wprowadziły już sankcje dla niektórych ukraińskich oficjeli w odpowiedzi na akcję służby podległej ukraińskiemu ministerstwu spraw wewnętrznych – Berkutu – z 22 stycznia, która pociągnęła za sobą co najmniej 5 ofiar śmiertelnych i setki rannych. Kolejne straty po stronie ukraińskiego społeczeństwa mogą sprowokować kolejne państwa do zaostrzania kursu. Kijów podjął już działania osłonowe mające uratować rozkwit sektora łupkowego. Prezydent Wiktor Janukowycz spotkał się z przedstawicielami Exxon Mobilu szukającego węglowodorów na Morzu Czarnym. Premier Mykoła Azarow rozmawiał z kolei z przedstawicielami Shella. Potwierdził, że firma będzie kontynuowała pracę.

Wygląda na to, że władze ukraińskie są na razie w stanie utrzymać poszukiwaczy gazu łupkowego na koncesjach ale dalsze zaognienie sporu z Euromajdanem może tę sytuację zmienić. Jednocześnie napięcie zwiększa Rosja, która wczoraj poinformowała Ukrainę o konieczności spłaty długu za dostawy z zeszłego roku o wartości 2,7 mld dolarów. Oczywiście Moskwa wspomina o możliwości dalszego odroczenia spłaty, w ten sposób dyscyplinując Janukowycza do powolnej jej polityki.

Jeżeli do władz ukraińskich nie trafiają argumenty humanitarne – może trafią ekonomiczne. Od tego, czy Kijów zdoła wygrać wojnę nerwów i nie sięgnie po dalsze rozwiązania siłowe wobec Euromajdanu, nie dając się sprowokować – często agresywnym – protestującym tam obywatelom, zależeć będzie dalsza obecność zachodnich firm łupkowych nad Dnieprem. Bez nich Ukraina nie sięgnie po swoje zasoby gazu łupkowego i nie będzie mogła kontynuować kursu na uniezależnienie się od dostaw z Rosji.

Umowy gazowe można w przyszłości renegocjować, decyzje o inwestycjach infrastrukturalnych zmieniać, ale bez kapitału i know-how w posiadaniu firm z Zachodu rewolucja łupkowa nie nadejdzie nad Dniepr. Wtedy najbardziej perspektywiczny punkt ukraińskiego planu uniezależnienia od dostaw gazu z Rosji, jedyny ocalały po grudniowym zwrocie, przepadnie.