Jakóbik: Jądrowy flirt Japonii z Polską z szansą na stały związek

7 sierpnia 2017, 07:31 Atom

O godzinie 8.16 rano 6 sierpnia 1945 roku na japońską Hiroszimę spadła bomba atomowa Little Boy. Śmierć prawie 80 tysięcy ludzi pozwoliła zakończyć Drugą Wojnę Światową. Dziś, nowoczesna i przyjazna Japonia chce eksportować technologie jądrowe. Być może dlatego zorganizowała wycieczkę dla dziennikarzy z Polski – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Autor w Tokio. Fot. BiznesAlert.pl

Razem z naszą opiekunką z ministerstwa energii Justyną Bracha-Rutkowską, Wojciechem Krzyczkowskim z Polskiej Agencji Prasowej oraz Piotrem Maciążkiem, redaktorem naczelnym Energetyka24.com przyjęliśmy zaproszenie japońskiego ministerstwa gospodarki, handlu i przemysłu (METI). Spędzimy tydzień w Kraju Kwitnącej Wiśni, by dowiedzieć się więcej o tamtejszym sektorze jądrowym. Odwiedzimy muzea, sale wykładowe i dwie elektrownie jądrowe. Wycieczka została zorganizowana specjalnie dla nas, a zatem widać, że Japończykom zależy na zainteresowaniu mediów ich technologią jądrową.

Finansowanie pierwszorzędne względem technologii

Chociaż ministerstwo energii podtrzymuje stanowisko, że nie ma ostatecznej decyzji w sprawie budowy polskiej elektrowni jądrowej, to od strony formalnej nic się nie zmieniło. Polityka energetyczna Polski do 2030 roku zakłada budowę obiektu. Jej rewizja ma nastąpić do końca roku i tam, przynajmniej na papierze, może znaleźć się polska jądrówka. Do połowy roku ma zostać zrewidowany Program Polskiej Energetyki Jądrowej. Wszystko zależy od finansowania, którego usilnie poszukują Polacy. Źródła w resorcie przekonują, że 40-60 mld złotych potrzebne do realizacji projektu moglibyśmy znaleźć w kraju, bo przecież suma rozłoży się co najmniej na lata towarzyszące przygotowaniom i na dekadę konstrukcji.

Jakóbik: Plan Morawieckiego jest. Atomu nie ma

18 marca 2016 roku odbyło się seminarium ministerstwa energii RP i METI poświęcone dialogowi społecznemu i budowie kadr dla programu jądrowego. – Polska jest zdeterminowana, aby zrealizować program energetyki jądrowej i zrobić to dobrze. Liczymy na wymianę najlepszych praktyk z państwami takimi jak Japonia, które dysponują wieloletnim doświadczeniem w tej branży – mówił wtedy wiceminister energii Andrzej Piotrowski. Skala determinacji zależy jednak od tego, kogo zapytamy w resorcie, bo drugi wiceminister – Grzegorz Tobiszowski – o atomie mówi już mniej przychylnie, przypominając o prymacie węgla w polskim miksie energetycznym i wszelkich tego społecznych konsekwencjach.

Wymiana doświadczeń między Polską a Japonią wydaje się celowa nie tylko w rocznicę ataku jądrowego na Hiroszimę, ale także sześć lat po katastrofie w Fukushimie z 11 marca 2011 roku. Trzęsienie ziemi o magnitudzie 9 stopni w skali Richtera spowodowało zalanie i wybuch reaktorów elektrowni Fukushima I. Skażenie cezem i jodem zarejestrowano nawet 40 km od obiektu. Te dwa tragiczne doświadczenia z historii Japonii są odium zniechęcającym do atomu na całym świecie.

Katastrofa była katalizatorem odwrotu od energetyki jądrowej w Niemczech, gdzie społeczeństwo ma tradycje walki z tym sektorem. W Polsce także można spotkać się z opiniami, że ze względu na katastrofę w Japonii, Polacy nie powinni angażować się w tę potencjalnie niebezpieczną technologię. Jednak z racji braku tradycji ruchów antynuklearnych w Polsce wręcz rośnie poparcie dla budowy elektrowni tego typu. Według sondażu ze stycznia 2017 roku przeprowadzonego dla ministerstwa energii 61 procent badanych popiera konstrukcję polskiej atomówki. To najwyższy wynik w historii badań prowadzonych od 2012 roku.

Ze względu na chęć uspokojenia tych, którzy nadal obawiają się atomu, nasi japońscy gospodarze zadbali o to, aby przedstawiciele firmy TEPCO, która za wsparciem władz centralnych usuwa skutki katastrofy w Fukushimie, opisali szczegółowo jak sobie z nią poradzili i jakie innowacje zastosowali, aby w przyszłości uniknąć tego rodzaju nieszczęść. Czeka nas seria wykładów na temat japońskiej technologii. Będą też zajęcia teoretyczne na temat promieniowania i funkcjonowania reaktorów, które pozwolą odsłonić przed nami arkana pracy w elektrowni jądrowej.

Japończycy chcieliby zapewne zostać partnerem technologicznym polskiego programu jądrowego, podobnie jak stojący w kolejce Amerykanie, Francuzi, Koreańczycy i Chińczycy. Jednakże w obecnych realiach, kiedy upadają jądrowi giganci jak EDF, Areva i Westinghouse, a projekty jak Hinkley Point w Wielkiej Brytanii eskalują w kosztach, pierwsze pytanie, jakie będą sobie zadawać Polacy niekoniecznie będą dotyczyć bezpieczeństwa, a kosztów. Kto i ile zapłaci za polską elektrownię jądrową? Jeżeli nie może ona powstać bez amortyzacji, to jaki zostanie zastosowany mechanizm wsparcia i kto go sfinansuje?

Przynajmniej częściowej odpowiedzi na to także mogą udzielić Japończycy, którzy być może podzielą się z nami informacją na temat kosztów utrzymania swoich elektrowni, które po Fukushimie powoli są przywracane do systemu. Musieli oni sfinansować ich funkcjonowanie w zimnej rezerwie, aż do momentu przywrócenia do pracy. Jeżeli im udała się taka sztuka, to być może Polakom uda się zbudować własną elektrownię jądrową, być może z wykorzystaniem japońskich technologii. Wybór technologii będzie drugorzędny względem konieczności znalezienia partnera finansowego. 

Atom to dobry pomysł, ale czy da się go zrealizować?

Polski miks energetyczny z dominującą rolą węgla będzie się zmieniał. Nie warto zwiększać zależności od gazu ziemnego poprzez rozwój jego wykorzystania w energetyce. Odnawialne Źródła Energii do czasu rozwoju technologii magazynów energii będą potrzebowały zabezpieczenia w energetyce konwencjonalnej. Jednocześnie należy się liczyć z ograniczeniami emisji wynikającymi ze zobowiązań pakietu energetyczno-klimatycznego Unii Europejskiej. Być może rozwiązaniem byłaby energetyka jądrowa. Na jakich warunkach? Odpowiedzi na to pytanie (i inne) będę szukał w Tokio i okolicach podczas tygodniowych wojaży po Japonii. Sugestie i komentarze można słać na mój mail: wjakobik@biznesalert.pl. Postaram się je uwzględnić. Relację można śledzić w mediach społecznościowych BiznesAlert.pl z hasztagiem #BawJaponii.

Kraj Kwitnącej Wiśni przywitał nas wzorcową kulturą osobistą oficjeli i festiwalem formalności na lotnisku Haneda, gdzie nie dotarły nasze bagaże. Tokio powitało naszą wycieczkę feerią barw i smaków na ulicach dzielnicy Ueno, gdzie spędzamy pierwsze dni naszej wycieczki. Nowoczesna Japonia to kraj leczący rany po Hiroszimie i Fukuszimie. To państwo pragnące zarabiać na współpracy gospodarczej, także z Polską. Czy znajdziemy wspólny interes przy projekcie polskiej elektrowni jądrowej?