Jakóbik: Jak nie dopuścić do powstania muru gazowego w Europie

18 września 2014, 08:57 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Brak reakcji UE na monopolistyczne praktyki Gazpromu byłby zezwoleniem na budowanie „muru gazowego” między zachodnią i wschodnią Europą – uważa szef komisji PE ds. energii Jerzy Buzek cytowany przez Polską Agencję Prasową.

O co chodzi? Komisja Europejska ogłosiła w tym tygodniu, że odkłada decyzję odnośnie zwolnienia pozostałych 50 procent przepustowości gazociągu OPAL (odnoga South Stream we wschodnich Niemczech do Czech) spod reżimu trzeciego pakietu energetycznego do końca października. Oznaczałaby ona oddanie stu procent mocy rury pod kontrolę rosyjskiego Gazpromu. Chociaż niemiecki regulator lobbował za udzieleniem zwolnienia, KE zdecydowała się na odroczenie decyzji ze względu na „dodatkowe kwestie wymagające rozważenia”. Ma chodzić o rozmowy trójstronne KE-Ukraina-Rosja na temat ponownego uruchomienia dostaw rosyjskiego gazu nad Dniepr.

Rosjanie odmawiają spotkania we wrześniu. W przyszłości dzięki przejęciu całej mocy OPAL, Rosja będzie mogła słać więcej gazu przez Nord Stream a tym samym zmniejszyć zależność od tranzytu przez Ukrainę. Władze rosyjskie odrzuciły kolejny termin – 20 września – zaproponowany przez Komisję Europejską na trójstronne rozmowy Unii Europejskiej, Rosji i Ukrainy w sprawie dostaw rosyjskiego gazu dla Ukrainy. Poinformowało o tym wczoraj ministerstwo energetyki w Moskwie. Strona rosyjska uznała, że termin 20 września jej nie odpowiada. Wg informacji z Moskwy obecnie prowadzone są rozmowy mające na celu ustalenie nowego terminu. Ministerstwo energetyki Rosji poinformowało, że jego szef Aleksander Nowak nie będzie miał czasu na podobne spotkanie do końca września.

W miniony czwartek KE zaprosiła ministrów energetyki Ukrainy i Rosji na negocjacje w sprawie dostaw rosyjskiego gazu, które miały się odbyć w Berlinie, 20 września. Uregulowanie tej sprawy jest ważne nie tylko dla Ukrainy, ale także dla państw UE, które są zagrożone przerwaniem przez Kreml dostaw tranzytowych z Rosji przez Ukrainę do Europy. Rosyjski gaz pokrywa jedną trzecią zapotrzebowania europejskiego rynku. W ubiegłym tygodniu oprócz Polski, Słowacji i Czech także Niemcy zanotowały spadek dostaw gazu z Rosji, ale wczoraj Berlin poinformował, że zaopatrzenie wróciło do normy zgodnie z umową.

– Trzeba mieć na uwadze, że zmieniają się komisarze, zmienia się Komisja Europejska a dobrą praktyką jest, że władza wykonawcza nie chce podejmować decyzji po wyborach, tuż przed oddaniem władzy – powiedział PAP Buzek w kontekście odwlekanej decyzji Brukseli. – – Nie ma podstaw, aby przyznać Gazpromowi 100 proc. użytkowania Opalu – dodał.

Buzek liczy na to, że nowy komisarz ds. energii i klimatu Unii Europejskiej nie ugnie się pod lobbingiem Gazpromu. Niebawem odbędzie się jego przesłuchanie w PE. – Chodzi o to, jak się ustosunkuje do monopolu, który Gazprom chce nadal budować na rynku europejskim, co jest wbrew unijnemu prawu – tłumaczy polski polityk PAP.

Nowym komisarzem zostanie Hiszpan Miguel Arias Canete, który zbył swoje aktywa naftowe aby uniknąć podejrzeń o konflikt interesów na nowo zajmowanym stanowisku. Polska liczy na jego przychylność dla postulatów Unii Energetycznej, które zakładają także odpór dla zabiegów monopolistycznych Gazpromu. Jednakże decyzję dotyczącą śledztwa antymonopolowego prowadzonego przeciwko tej firmie przez Komisję Europejską podejmie komisarz zajmujący się konkurencją.

W jaki sposób nie dopuścić do powstania muru gazowego w Europie? Recepta to eksport wolności w sektorze energetycznym na Wschód. Ten pomysł tłumaczę w mojej koncepcji prometeizmu energetycznego z 2011 roku. W skrócie chodzi o to, aby wolność w sektorze była chroniona przez:

1. Infrastrukturę – jak najwięcej interkonektorów, jak najwięcej gazoportów, jak największe przepustowości.

2. Prawo – omnipotencja antymonopolowych regulacji trzeciego pakietu energetycznego wyrównująca szanse wszystkich graczy na rynku energii z Gazpromem włącznie.

3. Standardy w kontraktach – umowy gazowe muszą być transparentne, uczciwe i ustandaryzowane, aby tajne zapisy nie mogły posłużyć żadnej firmie do nadużywania swojej pozycji względem klientów.

Te postulaty przewijają się od zeszłej dekady kiedy właśnie Jerzy Buzek i Jacques Delors wyszli z inicjatywą powołania Europejskiej Wspólnoty Energetycznej. Pomysły te złapały drugi oddech wraz z hasłem Unii Energetycznej promowanej przez rząd Donalda Tuska. Polska dyplomacja aktywnie zabiega o realizację tych postulatów, choć spotyka się z oporem opisywanego przeze mnie obozu rosyjskiego we Wspólnocie Energetycznej, który woli seperatystyczne układy z Gazpromem niż równe zasady dla wszystkich, bo na nich po prostu traci. Bruksela musi działać nie tylko wewnątrz Unii Europejskiej ale także na Ukrainie, w Mołdawii oraz na Bałkanach. Kraje te należą do Wspólnoty Energetycznej, a zatem zadeklarowały wolę implementacji unijnego prawa chroniącego je przed Gazpromem. To między innymi dlatego Komisja Europejska ma obowiązek mediacji w sporze gazowym Ukraina-Rosja. Dlatego też musi objąć patronat nad programem reform gazowych nad Dnieprem.

Mam nadzieję, że Tusk nie zassał całej ekipy zajmującej się forsowaniem naszych koncepcji do swojego nowego biura przewodniczącego Rady Europejskiej. Liczę na to, że nasi ludzie w odpowiednich komisariatach w Brukseli będą kontynuować tę pracę pomimo zmiany premiera. Szczególnie, że opór przeciwko solidarnościowym pomysłom Polaków narasta a Rosja zyskuje kolejne punkty w tym sporze. Perspektywa przypadkowości w ekipie rządu Ewy Kopacz nie pozwala jednak spać spokojnie zwolennikom eksportu wolności w energetyce na Wschód.