Jakóbik: Kończy się zmowa milczenia wokół porozumienia naftowego

18 kwietnia 2017, 15:00 Energetyka

 

fot. Orlen Upstream

Wydobycie ropy łupkowej ma w maju wzrosnąć o 124 tysiące baryłek dziennie – podaje amerykańska Energy Information Administration w raporcie z 17 kwietnia. Największy wzrost ma pochodzić z zagłębia permskiego, gdzie wydobycie wzrośnie o 76 tysięcy baryłek do końca kwietnia – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl

W zagłębiu Eagle Ford wzrost ma wynieść 39 tysięcy baryłek, w Niobrara – 8 tysięcy. W okresie od lutego do marca ilość wykonanych ale niezakończonych odwiertów w USA wzrosła o 111 sztuk. W 2018 roku wydobycie ropy w Stanach Zjednoczonych ma pobić rekord z 1970 roku i sięgnąć średnio 9,73 mln baryłek dziennie. W grudniu 2018 roku ma przekroczyć 10 mln baryłek.

Wzrost wydobycia był możliwy dzięki podwyżce cen baryłki na giełdach. Ta z kolei była możliwa dzięki porozumieniu naftowemu obowiązującemu od stycznia do czerwca tego roku. Zawarły je kraje OPEC i 12-tu producentów spoza organizacji, w tym Rosja.

Zakładał on wspólne zmniejszenie podaży o 1,8 mln baryłek dziennie, z czego 1,2 mln miałyby zdjąć z rynku kraje OPEC, 300 mln Rosja, a pozostałą ilość inni producenci spoza kartelu. O ile państwa OPEC wywiązują się z porozumienia, to gorzej jest z tymi spoza niego. Rosja obiecuje zrealizować cięcia do końca kwietnia. Na razie zmniejszyła wydobycie o około 150 tysięcy baryłek.

Inny sygnatariusz porozumienia spoza OPEC, Kazachstan, w marcu 2017 roku zwiększył zamiast zmniejszyć wydobycie. Międzynarodowa Agencja Energii podaje, że w ten sposób naruszył ustalenia układu. W grudniu zeszłego roku premier Bakytżan Sagintajew zadekarlował cięcia w wysokości 20 tysięcy baryłek dziennie. Jednocześnie ministerstwo energii zapewniło, że nie zaszkodzą one dużym ośrodkom wydobywczym, jak Kaszagan, Tengiz czy Karaczaganak, gdzie operują zachodnie firmy, ale dotkną obwodów Aktjubińska, Kzyl-Ordy i Mangistau.

Chociaż w styczniu 2017 roku Kazachstan podał, że dokonał zapowiadanych cięć, to 10 kwietnia minister energii Kanat Bozumbajew poinformował, że nie wiadomo kiedy jego kraj wywiąże się ze zobowiązań. Według nowej linii Ułan Bator cięcia zostały rozłożone na półrocze i nie ma metodologii pozwalającej ocenić, czy jest konieczne utrzymanie ich stałego poziomu w trakcie całego okresu obowiązywania układu. – Chodzi o średnią z sześciu miesięcy. Wierzę, że ją utrzymamy – ocenił Bozumbajew.

Słowa kazachskiego ministra mogą świadczyć o tym, że wraz ze spadkiem nadziei na efektywność porozumienia naftowego spada entuzjazm tych jego sygnatariuszy, którzy dołączyli do układu ze względu na aktywny lobbing Arabii Saudyjskiej i Rosji. Cena ropy wzrosła umiarkowanie i po krótkim entuzjazmie inwestorów staniała. Rosjanie nie wywiązują się z cięć. Kolejne ręce opuszczają pokład.

– Jeśli ktokolwiek miałby myśleć o cięciach, to Arabia Saudyjska i Rosja – powiedział minister energii Kazachstanu. Przypomniał, że jego kraj odpowiada za marginalną część cięć, a wspomniani producenci za 60 procent. – To one muszą zdecydować.

Arabia Saudyjska nie może sobie niczego zarzucić. W celu pokrycia niedoborów cięć Arabia zwiększyła własne cięcia ponad deklarowany poziom. – Zgodziliśmy się na to dla dobra sprawy ale oczekujemy, że nasi przyjaciele i partnerzy nadrobią zaległości – ocenił Khalid Al-Faleh.

Rosjanie nie tracą jednak rezonu i kłamią w mediach. Po spotkaniu przedstawicieli Arabii Saudyjskiej i Rosji przewodnicząca Rady Federacji Walentyna Matwienko poinformowała, że strony są zainteresowane przedłużeniem porozumienia naftowego.

– Musimy zapłacić trybut. Arabia Saudyjska całkowicie wypełniła swe zobowiązania w zakresie ograniczenia wydobycia, podobnie jak Rosja. Jestem przekonana, że ta współpraca będzie trwać, bo nikt nie jest zainteresowany chaotycznym rozwojem wypadków – powiedziała dziennikarzom. Słowa o wypełnieniu zobowiązań przez Rosjan są niezgodne z faktami.

Jak pisałem w BiznesAlert.pl, polityka Rosji wobec porozumienia naftowego jest schizofreniczna. Według Rystad Energy, chociaż Rosnieft wywiązał się w większości z cięć, nie zrobili tego inni producenci rosyjscy. W lutym 2017 roku nie zwiększono poziomu cięć w stosunku do stycznia tego roku. Zdaniem ośrodka Rosjanom będzie trudno wywiązać się z obietnicy zrealizowania cięć w pełni w kwietniu tego roku ze względu na to, że są one wprowadzane na zasadzie dobrowolności. Saudyjski minister energetyki zapowiedział rewizję owoców układu na maj. 25 dnia tego miesiąca odbędzie się szczyt OPEC poświęcony decyzji na ten temat.

Jednocześnie Rosja zwiększa eksport ropy. W okresie styczeń-luty 2017 roku dostawy do krajów spoza Wspólnoty Niepodległych Państw wzrosły o 5,1 procent i osiągnęły poziom 38 mln 169.4 tysięcy ton. W okresie styczeń-luty 2017 roku dostawy do krajów spoza Wspólnoty Niepodległych Państw wzrosły o 5,1 procent i osiągnęły poziom 38 mln 169,4 tysięcy ton. Wygląda to tak, jakby Rosjanie namawiali wszystkich do cięć, a sami prowadzili starą politykę zmierzającą do zwiększania udziałów rynkowych. Nie zapomnieli najwyraźniej, że Arabia Saudyjska jest dla nich takim samym konkurentem jak producenci z USA, o czym dobitnie przekonali się przy okazji umowy PKN Orlen-Saudi Aramco burzącym status quo w ich tradycyjnym mateczniku.

O rzeczywistych intencjach Rosji mogą świadczyć słowa Danieli Corsini, analityczki banku Intesa Saopaolo, który pomimo sankcji zachodnich wobec Kremla pożycza pieniądze Rosjanom. Może to oznaczać, że jego opinie są zbieżne z punktem widzenia Rosjan.

– Wiara w porozumienie OPEC i krajów spoza organizacji to najważniejsze narzędzie ochrony ceny ropy (wyższych – przyp. red.) – napisała w komentarzu dla agencji Bloomberg. – Arabia Saudyjska nie będzie oficjalnie krytykować Rosji za słabą zgodność cięć z deklaracjami, bo nie jest w jej interesie wystraszenie rynku.

Te słowa można interpretować w dwójnasób. Albo do utrzymania wyższej ceny ropy naftowej niezbędne jest utrzymanie porozumienia naftowego, dlatego Arabia Saudyjska na razie godzi się z niesubordynacją Rosji, albo do jej utrzymania wystarczy sama wiara w porozumienie naftowe, którą podtrzymują kolejne optymistyczne komunikaty prasowe wbrew faktom. Jestem skłonny uwierzyć w to drugie.

Dla Rosji wciągnięcie producentów w porozumienie naftowe jest korzystne z dwóch powodów: pozwala odzyskiwać udziały rynkowe utracone na korzyść Arabii Saudyjskiej i podnosi cenę ropy na tyle, aby dać oddech rosyjskiej gospodarce. Premier Dmitrij Miedwiediew przyznał w rozmowie z TASS, że Rosja wychodzi z dołka gospodarczego. Jego zdaniem dzieje się to dzięki śmiałym reformom rządu, ale prawda jest mniej skomplikowana. Zmieniony budżet rosyjski jest zaprojektowany na cenę ropy w wysokości 40 dolarów za baryłkę. Każdy wzrost powyżej tej liczby daje ulgę Rosjanom.

Mamy do czynienia z kończącą się zmową milczenia na temat braku efektywności porozumienia naftowego. Nie będzie ono działać ze względu na rewolucję łupkową, która dzięki sztucznie windowanej cenie baryłki odradza się. Efekt tylko spotęguje polityka niezależności energetycznej głoszona przez prezydenta USA Donalda Trumpa, który chce napędzać wzrost gospodarczy rozwojem branży wydobywczej. Taki scenariusz opisałem jeszcze we wrześniu 2016 roku. Chociaż sceptycy od początku krytykowali porozumienie naftowe, giełda (jak zwykle?) uległa emocjom. W szopce odgrywanej przez obrońców status quo na rynku ropy o to właśnie chodziło.

Kraje-sygnatariusze mają rozważyć w maju, czy przedłużać układ o kolejne półrocze. Tymczasem kraje spoza organizacji nie wywiązują się w pełni z deklarowanych cięć. Sukcesy rewolucji łupkowej w USA podają w wątpliwość sens tego wysiłku, który zmierza do zmniejszenia podaży na rynku, ale jednocześnie powodując wzrost cen ropy, zwiększa podaż z USA. Nie wiadomo kiedy Arabia Saudyjska przestanie żyrować układ. O jego losie nie chcą przesądzać także sami Rosjanie. – Jest za wcześnie by dyskutować o tym, co omówimy w kwietniu lub w maju – powiedział minister energetyki Rosji Aleksander Nowak.

W efektywność porozumienia najmniej wierzy Międzynarodowa Agencja Energii, którą można podejrzewać o większy obiektywizm od propagandystów układu. Przewiduje ona wzrost wydobycia wśród producentów spoza OPEC, także tych niebędących sygnatariuszami układu, o 485 tysięcy baryłek dziennie w 2017 roku. W 2016 roku zanotowano spadek o 790 tysięcy baryłek. Za największy wzrost mają odpowiadać Stany Zjednoczone, ale nie za cały. Może to oznaczać, że także producenci-sygnatariusze nie wywiążą się z cięć.