Jakóbik: Korytarze gazowe dla Ukrainy

28 lutego 2014, 11:45 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Do naszej dyskusji o tym jak pomóc ukraińskiej energetyce dołączył się Paweł Musiałek z Klubu Jagiellońskiego. Uważa on, że w przyszłości Polska powinna rozbudować rewers gazowy na granicy z Ukrainą i tamtędy słać gaz z terminalu LNG w Świnoujściu. Umniejsza jednocześnie wysuwany przeze mnie postulat modernizacji ukraińskiego sektora gazowego wspomaganej przez Unię Europejską. Jego zdaniem priorytetem jest uniezależnienie od dostaw z Rosji, a zapewnią ją tylko alternatywne dostawy z Zachodu. Niestety, to nie wystarczy.

Ukraina jeszcze przed szczytem Partnerstwa Wschodniego w Wilnie sprowadzała małe, ale rosnące ilości gazu z Polski, Węgier i Słowacji w ramach umowy na dostawy podpisanej z niemieckim RWE. To naciski polityczne Rosji, skłoniły Kijów do podpisania dodatkowych zapisów do umowy gazowej, przez które obecnie sprowadza tani gaz jedynie od Gazpromu ale jest przy tym skazana na cokwartalną renegocjację kontraktu, co daje Moskwie pole do manipulacji. A zatem problemem nie jest brak rewersów, a uzależnienie ukraińskiej polityki energetycznej od nacisków Rosji.

Dlatego też pozytywnie oceniam deklarację komisarza ds. energii Unii Europejskiej Gunthera Oettingera, który ocenił, że Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju mógłby opłacić modernizację ukraińskiego sektora gazowego. To istotna kwestia, ponieważ Ukrainie do uniezależnienia się od Rosji nie wystarczy alternatywne źródło dostaw. Potrzebuje zmian systemowych, które zwiększą efektywność systemu przesyłu gazu (GTS). Obecnie jest on drogi w utrzymaniu, a zyski z tranzytu rosyjskiego surowca przez terytorium naszego sąsiada w coraz mniejszym stopniu pokrywają koszty jego eksploatacji. Jest on jednocześnie źle zarządzany i podatny na manipulację oligarchów. Obecny operator ukraińskiego GTS-u – Naftogaz – nie był całkowicie posłuszny prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi. Po jego impeachmencie może jeszcze bardziej wymykać się spod kontroli państwa. Dlatego, aby wykorzystać rewersy na zachodniej granicy i zmniejszyć uzależnienie od dostaw gazu z Rosji, Ukraina potrzebuje sprawnego systemu zarządzania sektorem. Zapewni go reforma zgodna z dyrektywą gazowa Unii Europejskiej, którą Ukraina chce implementować jako kraj należący do Europejskiej Wspólnoty Energetycznej – obecnie obejmujący prezydencję w tej organizacji. Nowy rząd w Kijowie potwierdził wolę wprowadzenia reformy. Dlatego wsparcie finansowe UE będzie tu niezbędne i dobrze, że Oettinger je zapowiedział.

Kolejnym istotnym krokiem na drodze do ustabilizowania ukraińskiego sektora gazowego będzie stworzenie konsorcjum zarządzającego rurami zamiast Naftogazu. Janukowycz domagał się trójstronnego udziału firm z Ukrainy (zapewne Naftogaz lub specjalnie powołana spółka), Rosji (Gazprom) i Europy (spekulowano na temat firm niemieckich ale myślę, że Polacy mogliby walczyć o udziały dla swoich). Była to kontrpropozycja do oferty rosyjskiej nieuwzględniającej firmy europejskiej. Realizacja propozycji moskiewskiej mogłaby doprowadzić do belarusyzacji ukraińskiego sektora gazowego. Wtedy nawet przy wysiłkach Europy na rzecz zwiększania przepustowości rewersów, pod wpływem rosyjskim, Ukraina mogłaby zadowolić się dostawami od Gazpromu a interkonektorów na Zachodzie po prostu nie wykorzystać. Dlatego stworzenie niezależnego operatora GTS-u na Ukrainie jest kluczowe dla stworzenia geopolitycznej bariery dla wpływów rosyjskich.

Ponadto inwestowanie w ukraińskie rury może się zwrócić. W ramach Europejskiej Wspólnoty Energetycznej trwają już dyskusje na temat uwzględnienia Ukrainy – kraju o największych magazynach gazu ziemnego w Europie (32 mld m3 pojemności) – w projektach korytarzy gazowych, zapisanych na liście PCI, czyli projektów wspólnego interesu Unii Europejskiej. Korytarz Północ-Południe ma połączyć gazociągami port gazowy w Świnoujściu z analogicznym obiektem na wyspie Krk na Chorwacji. Dzięki temu Europa Środkowa i Południowa zyskają pas transmisyjny wzdłuż którego będzie mógł odbywać się swobodny handel gazem na linii południkowej a nie – jak dotychczas – tylko równoleżnikowej. Zwiększy to niezależność energetyczną państw regionu. Podobne rozwiązanie można zaproponować Ukrainie, projektując Korytarz Świnoujście-Odessa, łączący planowane gazoporty w tych miastach. Wtedy zaproponowana przez Pawła Musiałka rozbudowa rewersu w Drozdowyczach, połączona z zarzuconą po Szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie budową kolejnej nitki interkonektora Słowacja-Ukraina, oraz modernizacja i dostosowanie ukraińskiego GTS-u do zachodniego modelu zarządzania dzięki implementacji trzeciego pakietu energetycznego, mogłaby doprowadzić do rozszerzenia wspólnego rynku gazu o Ukrainę, która dzięki posiadanej infrastrukturze mogłaby się stać nowym węzłem (tzw. hubem) gazowym dla Europy. Udział polskich firm w handlu gazem oraz zarządzaniu ukraińskimi rurami dałby wtedy wymierne korzyści geopolityczne i finansowe.

Alternatywą do korytarza z Polski, na razie bardziej prawdopodobną, jest tzw. Gazociąg Dunajski czyli rozbudowa korytarza interkonektorów z Chorwacji, przez Węgry i Słowację, na Ukrainę. Interkonektor słowacki już teraz ma dużo większą przepustowość niż polski, poza tym nad Adriatyk w przyszłości będzie płynął azerski gaz poprzez Gazociąg Transadriatycki, a zatem połączenie z Chorwacją da Ukrainie więcej korzyści niż rozbudowa połączeń z Polską. To o zwiększeniu wolumenu na rewersie ze Słowacji rozmawiali długo przedstawiciele Ukrtransgazu i słowackiego Eustreamu, niestety bez efektów. Negocjacje zarzucono w przeddzień Szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, dzięki transakcji: zmiana umowy gazowej zamiast umowy stowarzyszeniowej.

Niezależnie od tego który projekt wybrać, na realizacji obu zyska region Europy Środkowo-Wschodniej, który będzie zmniejszał zależność od polityki gazowej Rosji zgodnie z koncepcją prometeizmu energetycznego. W optymalnym scenariuszu zakładanym przez Wspólnotę Energetyczną ostatecznie i tak ma dojść do kompletnego zsieciowania państw członkowskich a zatem byłoby tu miejsce dla obu korytarzy. Im ich więcej, tym lepiej dla współpracy gazowej państw EWE i gorzej dla monopolu Rosji na dostawy do Europy.

Do realizacji opisywanego planu potrzebna będzie dobra wola Europejczyków – najwyraźniej jest, co wynika z wypowiedzi Oettingera oraz wcześniejszych stanowisk Słowaków. Potrzebna będzie także zdecydowana polityka ukraińskiego ministerstwa energetyki. Tutaj może być różnie. Jak informuje Ukraiński Łącznik nowym szefem tego resortu został Jurij Prodan, który obejmował to stanowisko w drugim rządzie Julii Tymoszenko. Oprócz tego, że jest związany z oligarchą Igorem Kołomojskim, to zarządzał resortem w okresie podpisania niekorzystnej umowy gazowej z Rosją, w ramach której „urynkowiono” ceny, co ostatecznie dobiło ukraiński budżet. Decydentem w sprawach ukraińskiej energetyki będzie człowiek z obozu politycznego zamieszanego w niejasne interesy i pośrednictwa w sektorze gazowym. To nie wróży dobrze planom modernizacji GTS-u.

Jeszcze gorzej wróży jej destabilizacja Krymu. Rosyjskie wojska zajęły tamtejsze lotnisko wojskowe – oficjalnie – w celu jego ochrony. Do tego dochodzi deklaracja Wiktora Janukowycza, który utrzymuje, że nadal jest legalnym prezydentem Ukrainy. Jeżeli sytuacja nad Dnieprem wymknie się spod kontroli, ambitny projekt reformy ukraińskiego sektora gazowego nie zostanie zrealizowany, a nasz wschodni sąsiad pozostanie zależny od rosyjskiego gazu, a tym samym rosyjskiej polityki.