Jakóbik: Nord Stream 2 podzielił Europę

18 grudnia 2015, 21:00 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor BiznesAlert.pl

Chociaż kanclerz Angela Merkel znalazła się w ogniu krytyki państw Unii Europejskiej za obronę projektu Gazpromu, to rosnące różnice między nią, a pozostałymi przywódcami Wspólnoty są korzystne przede wszystkim dla Rosji. Nord Stream 2 dzieli i pozwala rządzić.

Przewodniczący Rady Europejskiej na zakończonym dziś szczycie krytykował projekt rozbudowy gazociągu bałtyckiego Nord Stream 2. Uznał, że nie jest on w interesie Unii Europejskiej. – Według mnie Nord Stream 2 nie pomoże w dywersyfikacji, ani nie zmniejszy naszej zależności energetycznej – powiedział na konferencji prasowej 18 grudnia w Brukseli, w podsumowaniu dwudniowego szczytu organizacji.

Temat pojawił się w agendzie po apelu państw Grupy Wyszehradzkiej, krajów bałtyckich i Rumunii o włączenie go do obrad. – Komisja Europejska ustaliła, że jeśli Nord Stream 2 zostanie zbudowany, zależność od jednego dostawcy wzrośnie i skoncentruje 80 procent dostaw rosyjskiego gazu w jednym szlaku. Prowadziłoby to do dominacji Gazpromu na niemieckim rynku, poprzez wzrost udziałów do ponad 60 procent – przypomniał Tusk. Komisja dotąd nie podjęła decyzji w sprawie zgodności projektu z trzecim pakietem energetycznym.

Projektu broniły Niemcy. – To przede wszystkim propozycja biznesowa, dla której teraz musimy w sposób oczywisty stworzyć niezbędne ramy prawne – powiedziała Angela Merkel po szczycie. Do krytyki Nord Stream 2 przyłączyły się na szczycie południowe kraje, które straciły potencjalne zyski w związku z porzuceniem przez Gazprom projektu budowy magistrali południowej South Stream. Chodzi o Bułgarię, Węgry i Włochy.

– Dla Włoch, ale także Bułgarii i innych krajów, było bardzo ważne wyjaśnienie, dlaczego South Stream nie był możliwy do realizacji, a Nord Stream 2 jest – powiedział Tusk.

Włoski premier Matteo Renzi powiedział, że Europa musi mieć odwagę, by zablokować Nord Stream 2. Przyznał, że próbował opóźnić przyjęcie decyzji o przedłużeniu sankcji wobec Rosji właśnie dlatego, by temat rozbudowy gazociągu nie został pominięty na Radzie Europejskiej. – Niemcy i Holendrzy powiedzieli, że to tylko kwestia biznesowa, ale z naszego punktu widzenia w rozbudowie jest ważna polityczna wartość – powiedział.

Premier Węgier Wiktor Orban podkreślił, że omawiany na szczycie projekt miałby oddziaływanie strategiczne. Jeżeli powstanie, pozwoli Rosji na omijanie Ukrainy i utratę przez nią 2 miliardów dolarów rocznie zysków z tranzytu. Podkreślił, że pozwoliłby także na odcinanie dostaw gazu dla krajów zza dawnej Żelaznej Kurtyny.

Nord Stream 2 ma jego zdaniem związek z „Ukrainą, South Stream i podwójnymi standardami”. Według Organa to problem bardziej skomplikowany niż fala migracji. Domagał się racjonalnych argumentów za tym, dlaczego „South Stream jest zły, a Nord Stream akceptowalny”.

– Chcielibyśmy, i wielu innych dołączyło do mnie w tym, znaleźć rozwiązanie, w którym Ukraina nie jest całkowicie wyłączona, jako kraj tranzytowy, ale gdzie może odgrywać swoją rolę, to jest polityczne życzenie. Teraz musimy poczekać i zobaczyć jak zakończą się procedury pozwoleń i licencji – powiedziała Angela Merkel.

Konkluzje przyjęte ostatecznie na szczycie Rady Europejskiej nie wymieniają Nord Stream 2 z nazwy, ale zawierają apel o to, aby „każda nowa infrastruktura była całkowicie zgodna z regulacjami trzeciego pakietu energetycznego i każdą inną adekwatną legislacją Unii Europejskiej, a także celami Unii Energetycznej”. To złagodzenie w stosunku do wersji ze szkiców i tej promowanej przez Grupę Wyszehradzką. Czechy, Słowacja, Polska i Węgry apelowały o zapis o konkretnych celach: dywersyfikacja źródeł dostaw, zmniejszenie zależności od jednego dostawcy i zapewnienie nieprzerwanych dostaw. O ile to wyliczenie konkretyzowało oczekiwania wobec nowych projektów, to pod hasłem Unii Energetycznej można zmieścić wiele pojęć, z postulatem zmniejszania emisji CO2 poprzez większe zużycie gazu włącznie. Taka interpretacja wręcz faworyzowałaby Nord Stream 2.

Donald Tusk przypomniał, że decyzję podejmie Komisja Europejska. Miesiąc temu zapowiedziała, że dokładnie przyjrzy się projektowi. – Nie będzie ustępstw dla dominujących dostawców, jak Gazprom. Nie mamy zamiary także nikogo karać za to, że ma dużo gazu – mówił przewodniczący. Według anonimowych rozmówców agencji Reuters inwestorzy zaangażowani w Nord Stream 2 będą czekać na oficjalną decyzję Brukseli. Nie zainwestują środków w projekt, któremu grozi blokada. Nord Stream 2 zakłada budowę trzeciej i czwartej nitki magistrali z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Zaangażowane są w niego Gazprom, BASF, E.on, OMV, Shell i Engie. Rosjanie posiadają 50 procent, a spółki z krajów europejskich po 10 procent akcji w konsorcjum odpowiedzialnym za projekt.

Inna ścieżka to droga sądowa. Polskie porty w Szczecinie i Świnoujściu zapowiadają odwołanie od decyzji sądu w Hamburgu w sprawie dwóch pierwszych nitek Nord Stream. Zaskarżyły projekt za blokowanie potencjalnego rozwoju żeglugi, ze względu na wkopanie ich zbyt płytko. Pomimo politycznej deklaracji Merkel, o gotowości do przebudowy gazociągu, nie doszło do tego. Sąd uznał, że nie ma podstaw do kwestionowania Nord Stream. Jeżeli wyższa instancja nie pomoże, porty mają skierować sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu, co grozi długotrwałą i niedającą dużych nadziei walką prawną. Jest to jednak sposób na zwiększenie nacisku na Niemcy.

Pozycja kanclerz Angeli Merkel w trakcie Rady Europejskiej z 17-18 grudnia była słaba, ponieważ kraje członkowskie nie zgadzały się z nią w kwestiach dotyczących polityki migracyjnej, ani projektu Nord Stream 2. Nie ma także konkretnych owoców rozmów o współpracy z Turcją. Grecja nie popiera niemieckiej inicjatywy koordynacji polityki ochrony granic państw członkowskich. W przypadku opisywanego projektu gazociągu, po stronie Niemiec stanęła jedynie Holandia. W 2016 roku wydobycie gazu ziemnego z jej największego złoża Groningen zostanie ograniczone do 27 mld m3 ze względu na obawy o trzęsienia ziemi powodowane eksploatacją. Ze względu na spadek wydobycia, Holendrzy szukają nowych źródeł surowca, wśród których tani gaz z Rosji jawi się jako ciekawa alternatywa.

Izolacja Merkel wobec pozostałych przywódców unijnych na szczycie została dostrzeżona przez zachodnie media. Dużo bardziej zdecydowanych słów używają jednak rosyjskie organy propagandowe, w tym Russia Today, która pisze wprost o tym, że Nord Stream 2 podzielił Europę. Jeżeli kanclerz Niemiec nie przestanie udawać, że jest to projekt czysto biznesowy, scenariusz pisany w Moskwie może się spełnić. Ta inwestycja to uderzenie w unijne regulacje, priorytety i politykę energetyczną Wspólnoty. Jej dalsza obrona przez Niemcy będzie dalej osłabiać, i tak nadwątloną, jedność Unii Europejskiej. Problem polega jednak na tym, że Merkel słabnie w kraju i nie może ryzykować zaogniania relacji z głównymi lobbies, na czele z przemysłowym, który wspiera Nord Stream 2, jeżeli chce chronić swą sztandarową inicjatywę, czyli politykę otwarcia na migrantów. Izolowanie Niemców w Unii Europejskiej może także wzmocnić tendencje do unilateralnej polityki w relacjach z Rosją, a zatem przynieść w sprawie gazociągu efekty odwrotne od oczekiwanych. Razem z Niemcami zmagać się z polityką energetyczną Rosji jest źle, ale bez nich jeszcze gorzej. Taktyka rosyjska polegająca na zastosowaniu rzymskiej maksymy: divide et impera – sprawdza się po raz kolejny.