Jakóbik: Nowe sankcje Zachodu wobec Rosji to dalej półśrodki

17 lipca 2014, 09:20 Bezpieczeństwo

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Kryzys na Ukrainie trwa. Kijów przedstawił dowody na wsparcie Rosji dla seperatystów z Donbasu. Dlatego USA i UE wprowadzają nowe sankcje. Ich działania po raz kolejny są asymetryczne i w rzeczywistości dają czas Moskwie.

Ukraiński ambasador w Unii Europejskiej Konstantin Jelisiejew przedstawił Unii Europejskiej dokument na temat działalności Rosjan na wschodzie jego kraju. Rosjanie stosują strategię wojny hybrydowej i „kontrolowanego chaosu” w celu uczynienia z Ukrainy państwa upadłego.

Według Kijowa tym celu:

  1. tworzą marionetkowy rząd,
  2. zapewniają dostawy broni,
  3. ślą w region walk swoich najemników, którzy niszczą infrastrukturę i zastraszają ludność,
  4. paraliżują regionalną gospodarkę i instytucje wymiaru sprawiedliwości, socjalne i policję,
  5. prowokują powstanie fali uchodźców,
  6. prowadzą wojnę informacyjną,
  7. planują wprowadzenie rosyjskich „sił pokojowych”.

Z tego względu Ukraińcy zaapelowali do Zachodu o wprowadzenie zdecydowanych sankcji wobec Rosji. USA i UE wprowadziły je wczoraj.

Departament Skarbu USA rozszerzył sankcje na:

  1. Bank Rozwoju i Zagranicznych Spraw Ekonomicznych – Wneszekonombank
  2. Gazprombank
  3. Novatek
  4. Rosnieft
  5. Kałasznikow
  6. Almaz-Antei (obrona przeciwlotnicza)
  7. Rostec (radioelektronika)
  8. Uralvagonzavod (czołgi)

Amerykańskie sankcje zostały rozszerzone z szefów Novateku i Rosnieftu na całe firmy. Dotykają także jednego z rosyjskich banków inwestycyjnych oraz skarbnicy Gazpromu. Nie dotyczą samego Gazpromu. Waszyngton przyznaje pośrednio, że pominął tę firmę w celu ochrony interesu firm sojuszniczych a zatem klientów Gazpromu w Europie. Dopuszcza możliwość wprowadzenia nowych sankcji ale tylko w koordynacji z Unią Europejską.

Trudno ocenić skutek sankcji wobec Novateku i Rosnieftu. Dopóki obejmowały one tylko szefów tych spółek przykładowy Exxon Mobil utrzymywał, że może bez zmian prowadzić interesy z Rosnieftem. Wpisanie przez Departament Skarbu na listę całej firmy może tę współpracę utrudnić, pomimo silnego zaangażowania firmy z USA. Na pewno uderzy w istotne porozumienia finansowe z BP i Glencore. We współpracę z Novatekiem nie są zaangażowane firmy amerykańskie, a zatem jej strata będzie polegała na problemach z finansowaniem.

Amerykańskie sankcje zmierzają do odcięcia rosyjskich spółek od dolarów. Rosjanie obawiają się takiego scenariusza. To dlatego snują w mediach fantazje na temat zastąpienia w transakcjach w sektorze energetycznym amerykańskiej waluty na przykład rublem lub juanem. Fakty są jednak bezlitosne. „Umowa stulecia” między chińskim CNPC a Gazpromem będzie rozliczana w dolarach. Póki co amerykański pieniądz nie zostanie strącony z piedestału. Dopiero długofalowe działania, jak stworzenie banku BRICS, który na razie będzie dysponował małym kapitałem, czy powołanie mglistej „unii energetycznej” w ramach tej grupy, mogą przynieść zmiany w tym zakresie. Z drugiej strony klarowna groźba USA o możliwości wprowadzenia takich sankcji mogła sprawić, że środki Rosjan już wyemigrowały na konta poza kontrolą Departamentu Skarbu.

Natomiast Waszyngton pozostawia sobie przestrzeń do działania. Republikanie naciskają nadal na sankcje sektorowe w energetyce, bankowości i zbrojeniówce. Należy się spodziewać, że będzie to następny krok USA, jeśli Rosja nie wycofa wsparcia dla seperatystów na terenie Ukrainy.

Na wczorajszej Radzie Europejskiej kraje Unii zdecydowały się na rozszerzenie listy nazwisk o 17 nowych wpisów. Wykluczyły także nowe wsparcie dla rosyjskiego sektora publicznego ze strony Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju oraz Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Ten ruch nie oznacza zatrzymania wsparcia, które jest już świadczone. Więcej zrobiła Komisja Europejska, która wczoraj, idąc za ciosem w sprawie South Stream, zamroziła rozmowy w sprawie możliwości zwolnienia z regulacji antymonopolowych odnogi Nord Stream – OPAL – dostarczającej rosyjski gaz z północy Niemiec do regionu Europy Środkowej i hubu gazowego w austriackim Baumgarten. Rura posiada już wyłączenie spod zasady wolnego dostępu do jej mocy dla 50 procent przepustowości. Wykorzystuje je niepodzielnie Gazprom, który docelowo chciałby wykorzystać 100 procent mocy, aby zwiększyć tranzyt tym szlakiem kosztem gazociągów ukraińskich. Komisja Europejska zapowiada, że rozmowy na ten temat zostały zawieszone na czas nieokreślony, Rosjanie przekonują, że tylko do połowy września. Można jednak wnioskować, że analogicznie do podobnych rozmów na temat South Stream zamrożenie jest warunkowe i zależy od sytuacji na Ukrainie. O ile jednak zatrzymanie rozmów na temat południowej inwestycji zostało wpisane do Strategii Bezpieczeństwa Energetycznego Unii Europejskiej, deklaracja dotycząca Nord Stream jest polityczna i może zostać cofnięta pod naciskiem państw, którym zależy na wyłączeniu dla OPAL, czyli głównie Niemcom. Należy pamiętać, że ich regulator zgodził się na pełne wyłączenie jeszcze w poprzedniej dekadzie. Prawdziwą sankcją byłoby wycofanie istniejącej zgody dla OPAL ale ten temat nie jest poruszany w europejskich salonach. Komisja Europejska niezmiennie nawołuje do powrotu do trójstronnych negocjacji gazowych z udziałem Ukrainy i Rosji. Problem jednak polega na tym, że Rosjanie nie chcą wrócić do stołu rozmów, a sezon grzewczy zbliża się wielkimi krokami.

Oceniam, że nowe sankcje Zachodu nie zaskoczyły prezydenta Rosji Władimira Putina. Rosja wlicza takie koszty ekonomiczne w ryzyko uzyskiwania określonych korzyści politycznych. Bez zdecydowanych, skoordynowanych sankcji uderzających w fundamenty rosyjskiego budżetu, a zatem przede wszystkim w firmy energetyczne, Zachód jedynie przesuwa coraz dalej czerwoną linię, a Moskwa zwiększa pulę geopolitycznego zakładu o kolejne środki, który ostatecznie wygra, jeśli zgodnie z opisaną przez Jelisiejewa strategią doprowadzi do upadku państwa ukraińskiego. Dlatego Rosja podejmuje ryzyko, nie pasuje i kontynuuje tę grę.

Głównym problemem Zachodu jest wspominana już dysproporcja między działaniami Amerykanów i Europejczyków. Prorosyjski obóz w Unii Europejskiej skutecznie blokuje kosztowne ale konieczne działania wobec Gazpromu, co sprawia, że Amerykanie również powstrzymują się przed zdecydowanymi posunięciami, aby nie stracić rosyjskiego rynku tylko po to, by zwiększyły na nim swoje udziały chętne do współpracy z Rosjanami firmy z Europy.

Rynek reaguje spokojnie. Cena ropy naftowej zmienia się bardziej pod wpływem sytuacji w Iraku, Syrii i Libii, niż kryzysu ukraińskiego. Brent kosztuje już 107 dolarów za baryłkę. Spodziewany jest wzrost do 108 dolarów. Analitycy spodziewają się skromnej korekty na moskiewskiej giełdzie MICEX. Dziś rano wartość giełdy spadła o 2,5 procent. Giełda RTS na której transakcje są prowadzone w dolarach straciła 3,2 procent. Akcje Rosnieftu spadły o 6 procent by szybko wzrosnąć o 4 procent. Wartość papierów Novateku spadła o 4 procent. Rubel staniał do dolara o 1 procent. Moskwa uznaje sankcje USA za „nielegalne i niesprawiedliwe”. Rosjanie już ostrzegają, że bardziej odważna polityka sankcji USA odbije się na Europie. – W Europie jest bardzo mało zrozumienia dla tej polityki i nie każdy się z nią zgadza – podkreśla Aleksiej Puszkow, rosyjski parlamentarzysta, na Twitterze. Wyłom polityczny między Europą a Stanami powiększa się.