Jakóbik: O co chodzi Niemcom z Nord Stream 2?

7 marca 2019, 07:31 Energetyka

Niemcy zamykający świat w Excelu nie widzą problemu z Nord Stream 2. Ci którzy patrzą dalej, widzą zagrożenia. To wnioski z kuluarowych rozmów z oficjelami niemieckimi – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Uruchomienie Nord Stream. Źródło: Gazprom

Podczas pasjonującej dyskusji zamkniętej z udziałem przedstawicieli Polski i Niemiec rozmawialiśmy o spornym projekcie gazociągu Nord Stream 2. – Prosimy o jeden argument przeciwko temu projektowi z punktu widzenia polskich, a nie ukraińskich interesów – prosili mnie ci niemieccy rozmówcy, którzy są sceptyczni wobec stanowiska Polski w tej sprawie. Otóż gazociąg ów z Rosji do Niemiec zwiększy dostawy jednym szlakiem przez Morze Bałtyckie kosztem dostaw przez Ukrainę. Poza zagrożeniem dla stabilności tego kraju, można wyliczyć kilka problemów z różnych obszarów: koncentracja 80 procent dostaw w jednym szlaku zmniejsza ich bezpieczeństwo, nasycenie rynku Europy Środkowo-Wschodniej gazem od jednego dostawcy zwiększa ryzyko wzrostu cen, Nord Stream 2 może pozwolić Gazpromowi na stosowanie różnych standardów wobec poszczególnych klientów.

Szczególnie argumenty rynkowe i krytyczne stanowisko polskiego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta wydają się atrakcyjne da niemieckiego odbiorcy. Jednak sceptycy odpierają, że regulacje europejskie nierychliwie, ale sprawiedliwie uregulują także Nord Steram 2, co umożliwi Komisja Europejska na mocy zrewidowanej dyrektywy gazowej. Jednak nawet najwięksi sympatycy Polski zastrzegają, że Niemcy nie zamierzają oddać mandatu negocjacyjnego Brukseli, ale sami uregulują sporny gazociąg i dopiero zwrócą się o akceptację komisarzy.

Przekonują oni, że wbrew opinii Komisji Europejskiej, Niemcy nie uzależnią się od gazu z Rosji przez Nord Stream 2. Niemcy z elit władzy przyznają, że proponowane dwa terminale LNG były elementem większego układu Komisja Europejska-USA o promocji dostaw ze Stanów Zjednoczonych ale: mogą nie powstać przez brak zainteresowania rynkowego, albo będą stały puste tylko po to, aby móc z nich skorzystać w razie zagrożenia dostaw z Rosji i w ten sposób nie być w żadnym momencie zależnym.

Inaczej widzą to Niemcy z kręgów gospodarczych, których mogłem zapytać o punkt widzenia przy innej okazji. Przypominają o umowie koalicyjnej obecnego rządu, w której zapisano chęć rozbudowy infrastruktury gazu skroplonego. Wskazują, że terminal LNG w pobliżu Hamburga posłuży regazyfikacji gazu niskokalorycznego (L-gas), który jest potrzebny do zasilania tamtejszej sieci przesyłowej dostosowanej do tego rodzaju surowca. Proces przestawiania jej na H-gas jest czasochłonny i kosztowny, a LNG można zamawiać według kaloryczności i zamieniać go w L-gas bliżej oraz taniej. Z kolei terminal Vopaku we wschodnich Niemczech ma posłużyć rozwojowi małego LNG, bunkierki, przeładunków w regionie Morza Bałtyckiego i jest przedsięwzięciem komercyjnym z udziałem rosyjskiego Novateku. Wszyscy Niemcy, z którymi rozmawiałem wyrazili zainteresowanie dostawami LNG ze Świnoujścia pod warunkiem pojawienia się atrakcyjnej oferty. Mówił o tym także ambasador Rolf Nikel w BiznesAlert.pl. Może warto ją przygotować?
Niemcy podkreślają również biznesowy charakter Nord Stream 2. Patrzą jedynie na fakt, że firmy europejskie żyrujące kredyty Gazpromu na realizację tego przedsięwzięcia uznały je za rentowne i godniejsze zaufania, niż szlak ukraiński. Patrzą z punktu widzenia interesu kilku firm i nie uznają argumentów krajów jak Polska stojąc w obronie zasady, że państwa nie mogą hamować działalności gospodarczej zgodnej z prawem. Nie odpowiadają na argument, że główny inwestor to za pośrednictwem spółki Nord Stream 2 AG – rosyjski Gazprom – narzędzie polityki zagranicznej Kremla, a nie zwykła spółka giełdowa.

Ambasador Niemiec: Nie skupiajmy się na Nord Stream 2. Chcemy ścisłej współpracy z Polską (ROZMOWA)

Polacy wskazują na możliwe luki prawa unijnego. Zrewidowana dyrektywa gazowa może podporządkować Nord Stream 2, ale jeżeli zajmie się tym regulator Bundesnetzagentur oskarżany przez Komisję Europejską o stronniczość, to rozstrzygnięcie też może być stronnicze, a sprawa skończy się w sądzie. Polacy utyskują wręcz nad niedostatkami systemu instytucjonalnego Unii Europejskiej, który nie pozwoli Komisji wystarczająco efektywnie nadzorować aktywności Gazpromu w Europie, czego dowodem jest śledztwo antymonopolowe, w którym barierą wpływu Komisji okazały się np. ustalenia międzyrządowe w sprawie polskiego odcinka Gazociągu Jamalskiego. Niemcy niezwiązani z władzą, mający większą swobodę wypowiedzi, odpierają na to, że przecież Polska także nie chce ingerencji Komisji w niektórych sprawach.
Do rozstrzygnięcia pozostaje z punktu widzenia Berlina porozumienie polityczne o utrzymaniu dostaw gazu. Nie mają złudzeń wobec obietnic prezydenta Rosji Władimira Putina, ale chcą zachować kolejny kanał komunikacji, bo tylko takie są narzędziami wpływu na Moskwę. Niemcy, z którymi rozmawiałem, podkreślali na przemian, że sankcje są nieefektywne albo szkodliwe dla Europy. Warto jednak przypomnieć, że Berlin ustąpił krajom jak Polska pilnując reżimu sankcji w Unii Europejskiej i wzmacniając wschodnią flankę NATO na miarę ograniczonych możliwości Bundeswehry.

Ostatecznie dla moich niemieckich rozmówców od Nord Stream 2, który może ich zdaniem stać pusty, jeśli firmy za to zapłacą, dziś jest ważniejsza rywalizacja z Chinami, które mają coraz większy wpływ na gospodarkę Niemiec, a niektórzy z nich nawet przekonują, że należy wykorzystać relacje z Rosją do tej rywalizacji. Polscy eksperci reagują na takie sugestie tezą, że zagrożenie chińskie dostrzegane przez Niemców jest połączone z zagrożeniem rosyjskim podkreślanym przez Polaków. Tutaj się nie zgodzimy. Polska chce nadal Europy atlantyckiej i obawia się, że próba budowania współzależności z Rosją przez Niemcy doprowadzi do powstania alternatywnej Europy eurazjatyckiej.

Jak bardzo Niemcy nie chcieliby zamknąć Nord Stream 2 w Excelu, będzie to trudno zrobić. Sprawa ma charakter polityczny i prawdopodobnie Warszawa nie zgodzi się w niej z Berlinem. Warto jednak rozmawiać o tym, jak Polska oraz Niemcy mogą współpracować, w sektorze odnawialnych źródeł energii i transformacji energetycznej, do czego przekonują minister Jadwiga Emilewicz i ambasador Rolf Nikel, ale może i w sektorze gazowym. W przeszłości apelowałem o wsparcie Niemiec dla Baltic Pipe. Być może Niemcy mogłyby zrobić jeszcze więcej dla projektów Bramy Północnej, aby pokazać, że zgodnie z ich deklaracjami, realnie wspierają alternatywy do Nord Stream 2.

Emilewicz: Polska i Niemcy mogą współpracować przy OZE (ROZMOWA)

Warto podkreślić, że Niemcy nie są monolitem. Stanowiska różnych resortów, stronnictw politycznych i instytucji różnią się akcentami. Nie wszyscy Niemcy patrzą na Excel. Ci, których stanowisko jest najbliższe Polsce, mają kłopoty w mediach rosyjskich. Russia Today odsądza od czci posła do Parlamentu Europejskiego Reinharda Butikofera z Partii Zielonych za to, że śmiał zorganizować z konserwatystą Zdzisławem Krasnodębskim konferencję poświęconą Nord Stream 2. Miałem okazję poznać jego stanowisko.

– Nord Stream 2 to de facto narzędzie wpływu Moskwy na Kijów – powiedział Butikofer. – Wokół budowy tego gazociągu w Polsce panuje duża zgoda pomiędzy poszczególnymi partiami politycznymi. Chcą go odrzucić. Z tymi polskimi stanowiskami jestem solidarny, co często wyrażam publicznie.

Niemiecki poseł został oskarżony przez rosyjską propagandówkę Russia Today o współpracę z rządem polskim. To dobrze wymierzone uderzenie, bo ów rząd ma złą prasę w Niemczech, szczególnie w kręgach liberalnych, do których należy Butikofer. – Często wyrażałem krytykę wobec polskiego rządu w wielu kwestiach i tu się nic nie zmienia – zastrzega główny zainteresowany. – Jeśli chodzi o solidarność międzypartyjną, w pierwszej kolejności dotyczy ona partii Zielonych, a w drugiej partii pana Roberta Biedronia.

Konferencja polsko-niemiecka o Nord Stream 2 na celowniku propagandy Rosji

– Jednak prof. Zdzisław Krasnodębski zasiada ze mną w Komisji Parlamentu Europejskiego ds. Przemysłu, Badań Naukowych i Energii. Mamy różne zdania, jeśli chodzi o politykę energetyczną, ale nie w sprawie Nord Stream 2. Moimi polskimi rozmówcami o polityce energetycznej byli do tej pory Jerzy Buzek z Platformy Obywatelskiej, eksperci do energetyki z polskich Zielonych i niezależni z organizacji pozarządowych. Nie wrzucajcie nas do jednego worka – mówi poseł.

To ciekawy przykład, że Polska i Niemcy mogą współpracować nawet w sprawie Nord Stream 2. Chociaż ten projekt dzieli nasze rządy, to widać coraz więcej pól współpracy w energetyce. Im lepiej się poznamy, tym lepiej się zrozumiemy. Pomoże w tym także niezamykanie sporu o Nord Stream 2 w Excelu.