Jakóbik: O legislacyjnych trupach w szafie

30 maja 2014, 10:53 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Dosłownie przed chwilą Sejm przyjął zapisy o sukcesji generalnej umów PGNiG, które wejdą do Prawa energetycznego. Dzięki temu uda się uratować naszą gazową firmę przed negatywnymi konsekwencjami nagłej liberalizacji, która okazała się być rozwiązaniem niedopracowanym, które trzeba było poprawiać.

Bez przeniesienia części umów na spółkę obrotu detalicznego, spółka-matka musiałaby renegocjować oddzielnie każdą z nich. Tymczasem według PGNiG jest ich ponad 6 milionów. Firma musiałaby wysłać w teren armię negocjatorów, którzy miesiącami lub latami pracowali by tylko nad tym zadaniem. Wobec zbliżającego się okienka negocjacyjnego w ramach umowy gazowej z Gazpromem (listopad) takie uderzenie w kadry spółki na pewno odbiłoby się na jej pozycji.

Dzięki staraniom nowego kierownictwa PGNiG rozpoczęła się intensywna kampania informacyjna na temat liberalizacji. Odbyło się kilka konferencji i dyskusji, trwały rozmowy z ekspertami. Jeżeli jeszcze rok temu w tekstach na temat można było czytać o konieczności wprowadzenia jak największego obliga gazowego, dzisiaj środowiska specjalistów i decydentów są w zasadzie zgodne – „dzika” liberalizacja przyniosłaby więcej strat niż korzyści, a w praktyce zniszczyłaby PGNiG. Polska nie może natomiast pozwolić sobie na rezygnację z polityki gazowej, której ta spółka jest podstawowym narzędziem. Obecnie udało się doprowadzić do sytuacji, w której sukcesję generalną poparł rząd, Urząd Regulacji Energetyki i posłowie na Sejm. Owocem jest nowelizacja opisywana w tym tekście. Prezes Mariusz Zawisza zabezpieczył firmę przed rewolucją i może realizować zapowiedzianą przez siebie restrukturyzację oraz racjonalizację w spółce.

Zastanawiające jest, że kiedy próbowałem ustalić, kto przyniósł pierwotny, radykalny projekt liberalizacji rynku gazu do rządu, nikt nie chciał odpowiedzieć. Jeżeli obecnie wszyscy zgadzają się, że było to niedopracowane rozwiązanie, to po co w ogóle pojawiło się na stole? Pole do spekulacji jest ogromne. Jakie jeszcze legislacyjne trupy znajdą się w polskiej szafie?