Jakóbik: Papierowe sankcje. Rosnieft wychodzi z ostracyzmu

19 grudnia 2016, 07:30 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Wprowadzone w lipcu 2014 roku sankcje zachodnie wobec Rosji za nielegalną aneksję ukraińskiego Krymu nadal obowiązują. Kreml wykorzystuje Rosnieft, aby pozostały jedynie na papierze. Ostracyzm wobec spółki został już przełamany.

Trader naftowy Glencore i Katarski Fundusz Inwestycyjny przejęły 19,5 procent akcji rosyjskiego koncernu Rosnieft, chociaż został on objęty z nazwy sankcjami USA i Unii Europejskiej. Zakup akcji Rosnieftu za kwotę 10,5 mld euro zasili rosyjski budżet funduszami potrzebnymi do wypełnienia niedoborów wywołanych spadkiem cen ropy naftowej, z której sprzedaży w istotnym stopniu finansowany jest skarbiec Rosji. Dzięki sprzedaży akcji Glencore i Katarczykom Rosnieft uniknął opcji buyback i zapewni budżetowi 100 mld rubli zgodnie z planem wyznaczonym przez Kreml na ten rok.

fot. Rosnieft

Kolejnym pozytywnym dla firmy skutkiem ma być dywersyfikacja akcji wśród partnerów zagranicznych. Członkowie zarządu wyznaczeni przez nowych partnerów zmniejszą wpływy przedstawiciela brytyjskiego BP, które dzierży już 19,75 procent akcji, a w obawie przed dominacją Brytyjczyków Rosnieft wykluczył jego udział w dalszej prywatyzacji.

Według rosyjskiej gazety RBK za finansowanie operacji będzie odpowiedzialny objęty sankcjami Gazprombank, a także włoska Intesa. Jak donosił BiznesAlert.pl prezydent Rosji Władimir Putin odradzał bankom finansowanie prywatyzacji, być może właśnie z obaw o negatywną ocenę ich wsparcia przez Zachód. Nie ma oficjalnego potwierdzenia o udziale Gazprombanku w transakcji, a rozprzestrzenianie plotek na ten temat dodatkowo uderza w niepodważalność sankcji.

Departament Stanu USA i Komisja Europejska deklarują, że zbada zgodność prywatyzacji Rosnieftu na korzyść Glencore i Katarskiego Funduszu Inwestycyjnego z sankcjami wprowadzonymi przeciwko Rosji za nielegalną aneksję Krymu.

Komisja poinformowała 13 grudnia, że analizuje transakcję zakupu 19,5 procent akcji objętego sankcjami unijnymi Rosnieftu przez Glencore i katarski fundusz. To samo zapowiedział departament skarbu USA.

– Sprzedając akcje Rosniefti inwestorom zagranicznym (a nie samej Rosniefti), Rosja wysyła sygnał, że niezależnie od nałożonych sankcji jest w stanie realizować strategiczne inwestycje z udziałem partnerów zewnętrznych, co ma zwiększać szanse na kolejne umowy z firmami z zagranicy. Kredytowanie transakcji przez włoski bank jest z kolei demonstracją ze strony Rosji, służącą wykazaniu słabości zachodniego reżimu sankcyjnego – pisze dr Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Kardaś: Prywatyzacja Rosnieftu jest pełna niejasności (ANALIZA)

– 5 grudnia, kiedy mijał wyznaczony przez rząd termin sprzedaży akcji – Rosnieft’ wyemitowała obligacje o wartości 600 mld rubli, ok. 9,2 mld euro (zakupione tego samego dnia przez nieujawniony podmiot) – wskazuje analityk. Oznaczałoby to, że prywatyzacja mogła zostać sfinansowana z pieniędzy Kremla, co uprawdopodabnia scenariusz politycznego wykorzystania prywatyzacji do podważania reżimu sankcji.

To nie koniec kontrowersyjnej współpracy podmiotów zachodnich z Rosją w obszarach objętych sankcjami. Podczas spotkania prezydenta Władimira Putina z premierem Japonii Shinzo Abe podpisano 68 porozumień gospodarczych, które dotyczą m.in. wspólnej eksploatacji podmorskich złóż gazu i ropy naftowej u wybrzeży Rosji. Współpraca finansowa i technologiczna w tym zakresie jest zabroniona na mocy sankcji zachodnich wprowadzonych wobec rosyjskiego sektora naftowego. Rosnieft ma budować zakłady chemiczne na Dalekim Wschodzie z udziałem firm Marubeni i Mitsubishi Heavy Industries, co prawdopodobnie nie jest niezgodne z sankcjami, ale potęguje efekt przełamania ostracyzmu rosyjskiej spółki.

To istotny prognostyk przed zmianą warty w Waszyngtonie. Sekretarzem Stanu USA ma zostać obecny prezes Exxon Mobil Rex Tillerson. W przeszłości był on zwolennikiem zniesienia sankcji i nie wiadomo, jak to stanowisko przełoży się na jego decyzje w nowej roli.

Tymczasem z przecieku, do którego dotarł dziennik Suddeutsche Zeitung wynika, że Tillerson był od 1998 roku dyrektorem spółki Exxon Neftegas, czyli joint venture założonego wspólnie z Rosjanami w celu wydobycia węglowodorów na koncesjach w ich kraju. W objęciu tego stanowiska nie ma nic nietypowego, choć nie zostało ono zakomunikowane opinii publicznej.

Informacje przekazane niemieckiej gazecie pochodzą z anonimowego źródła na Bahamach. Budzą jednak niepewność w obliczu nominacji Tillersona na kluczowy urząd w Waszyngtonie. Nie wiadomo, czy jako urzędnik administracji USA zdecyduje się poluzować reżim sankcji, co ponownie otworzy Exxon Mobil możliwość współpracy z Rosnieftem na koncesjach Mórz Łaptiewa, Karskiego i Czarnego. Na zatrzymaniu współpracy Exxon miał stracić około miliarda dolarów.

Jak podaje Reuters, Glenn Waller odpowiedzialny za pracę spółki Exxon Mobil w Rosji zadeklarował, że jego firma chciałaby wrócić do poszukiwań węglowodorów w rosyjskiej części Arktyki w razie zniesienia sankcji USA.

Przeciek do niemieckiej gazety może być celową próbą dodatkowego podkopania reżimu sankcji. Jeżeli nie będzie stanowczej reakcji Brukseli i Waszyngtonu na kontrowersyjne transakcje z udziałem Rosnieftu, może się okazać, że istnieje nieformalne przyzwolenie na powrót do relacji z tą rosyjską firmą. To z kolei oznaczałoby, że sankcje pozostają już jedynie na papierze. Wtedy kruchy konsensus wokół ich utrzymania wywalczony w Unii Europejskiej straci znaczenie. Otworzy to drogę do ich zniesienia pomimo eskalacji walk na wschodzie Ukrainy i dalszej okupacji Krymu przez Rosję.

Jakóbik: Czy szef Exxona zdejmie sankcje z Rosji? (ANALIZA)