Jakóbik: Polska – punkt odniesienia dla ceny gazu? Potrzebny jest hub gazowy

10 lipca 2017, 07:30 Energetyka

– Polska Towarowa Giełda Energii (TGE) mogłaby stać się punktem odniesienia dla cen gazu w Europie. Hub gazowy w naszym kraju jest możliwy, pod warunkiem posiadania infrastruktury i zdywersyfikowanych kontraktów – przekonuje ekspert energetyczny Wojciech Jakóbik.

Flara gazowa. Fot. PGNiG
Flara gazowa. Fot. PGNiG

Podczas inauguracji II Szczytu Inicjatywy Trójmorza w czwartek w Warszawie prezydent Andrzej Duda powiedział, że Polska liczy na powołanie korytarza gazowego pomiędzy gazoportem w Świnoujściu a przyszłym gazoportem na wyspie Krk w Chorwacji.

– Chcemy stworzyć korytarz północ-południe – korytarz gazowy pomiędzy gazoportem w Świnoujściu a przyszłym gazoportem na wyspie Krk w Chorwacji, ale chcemy poprzez ten system zabezpieczyć energetycznie kraje naszego regionu, by nie było sytuacji, że ktokolwiek może zastosować wobec naszej części Europy szantaż gazowy – powiedział Duda.

Korytarz Gazowy Północ Południe

Korytarz Gazowy Północ-Południe, to unijna koncepcja budowy połączeń gazowych na osi Północ-Południe, by lepiej zintegrować rynki gazu w regionie. W piątek polski operator systemu przesyłowego, Gaz System poinformował o zawarciu umowy ze swym chorwackim odpowiednikiem Plinacro. Polska spółka ma wspierać Chorwatów w rozwoju rynku LNG i jego technologii. Plinacro rozpoczęło pierwszą fazę budowy terminalu LNG na Krk i infrastruktury przesyłowej do sąsiednich krajów. Gazoport na wyspie Krk to kluczowy element gazowego Korytarza Północ-Południe. Komisja Europejska w październiku 2013 r. przyznała chorwackiemu terminalowi LNG status projektu o znaczeniu wspólnotowym (Project of Common Interest – PCI). Chorwaci z kolei przyznali budowie terminala LNG Krk priorytetowy status.

Chorwacka prezydent Kolinda Grabar-Kitarović podczas dyskusji na Global Forum w piątek w Warszawie wyraziła przekonanie, że podczas szczytu Trójmorza ta inicjatywa zdobyła „międzynarodowe uznanie”. Jak mówiła, Trójmorze ma na celu nadrobienie zaległości w połączeniach infrastrukturalnych na osi Północ-Południe, by możliwa stała się współpraca gospodarcza pomiędzy na przykład Chorwacją a Polską i krajami bałtyckimi. Zwróciła uwagę, że przez ostatnie ćwierć wieku pracowano przede wszystkim na rzecz rozwoju sieci połączeń na osi Wschód-Zachód. W jej opinii terminal na Krk jest projektem strategicznym dla niezależności energetycznej, nie tylko samej Chorwacji, ale i całego regionu, co zapewni budowa korytarza z Polską oraz rewersów i interkonektorów w kierunku Węgier i Ukrainy.

– Chcę zachęcać ludzi, w tym mój własny rząd, do efektywności, byśmy byli w stanie realizować projekty, które poprzedni rząd w pewnym sensie zamiótł pod dywan, a które są bardzo istotne dla naszego rozwoju – mówiła prezydent Chorwacji. Wskazała w tym kontekście na terminal LNG na wyspie Krk, którego realizacja w ostatnich latach się opóźniała.

Powstanie infrastruktury gazowej na osi Północ-Południe umożliwiłoby stworzenie w Polsce hubu gazowego, czyli centrum handlu na cały region Europy Środkowo-Wschodniej. Mówił o tym w piątek wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki.

Korytarz Północ-Południe. Grafika: BiznesAlert.pl

Korytarz Północ-Południe. Grafika: BiznesAlert.pl

Hub gazowy w Polsce?

Zdaniem eksperta energetycznego, redaktora naczelnego portalu BiznesAlert.pl Wojciecha Jakóbika, jest to możliwe jednak pod warunkiem, że zostanie spełnione kilka warunków.

Mamy kilka poziomów budowy realnej dywersyfikacji. Podstawowy – to dywersyfikacja portfela dostaw dla polskiej spółki PGNiG, czyli zmniejszenie uzależnienia od Gazpromu i uzupełnienie lub zastąpienie tych dostaw nowymi kierunkami.

Kolejny, wyższy poziom, dotyczy infrastruktury, czyli rozbudowy terminala regazyfikacyjnego LNG w Świnoujściu i budowa Baltic Pipe, rozumianego jako projekt połączenia złóż węglowodorów na Szelfie Norweskim Morza Północnego z polskim Wybrzeżem. – To po to, by dywersyfikacja była związana z możliwością sprowadzania do Polski nierosyjskiego gazu – powiedział Jakóbik.

Jak zaznaczył, same umowy na dostawy paliwa nie gwarantują, że będzie to nierosyjski gaz; można go ściągać przez rewers na gazociągu Jamalskim, którym rosyjski gaz – przez terytorium Polski i Białorusi – tłoczony jest do Niemiec. Rewers umożliwia odwrócenie tego kierunku.

Najwyższy poziom dywersyfikacji – jak podkreśla Jakóbik – to właśnie utworzenie hubu. – Jeśli Polsce udałoby się stworzyć płynny rynek surowca i uzyskać jego nadpodaż, moglibyśmy stać się „środkiem ciężkości” wymiany gazowej w regionie. Gdyby zostało to „dobrze poukładane” i zasilone odpowiednio dużymi dostawami gazu z Norwegii czy USA, można stworzyć u nas cenowy punkt odniesienia – mówił Wojciech Jakóbik.

Zdaniem Jakóbika, tak jak Niemcy mają Gaspool (czyli powstała w 2009 r. internetowa platforma wymiany handlowej – red), w przyszłości, takim punktem odniesienia, od którego uzależnione są kontrakty gazowe, mogłaby stać się polska Towarowa Giełda Energii.

– Na przykład kontrakt na dostawy amerykańskiego LNG dla Litwy mógłby wynosić poziom giełdy polskiej plus pięć procent za transport – mówi.

Dzięki powstaniu hubu w Polsce można by stworzyć przeciwwagę dla rynku niemieckiego, który – jak zauważył ekspert – w coraz większym stopniu będzie nasycony gazem rosyjskim.

Do 2020 r. po budowie Nord Stream 2, Niemcy zwiększą zależność od rosyjskiego gazu z 40 do 60 proc. Niemcom ten wzrost nie przeszkadza, bo robią na tym wielkie pieniądze i nie obawiają się wpływów politycznych Rosji, bowiem są przez nią traktowanie zupełnie inaczej niż kraje Europy Środkowo-Wschodniej.

Powodzenie planu stworzenia hubu gazowego w Polsce zależy od dobrych cen kontraktów pośrednika, którym chce być PGNiG i innych firm, które powinny być dopuszczone do obrotu.

Istniejąca i postulowana infrastruktura Trójmorza. Grafika: BiznesAlert.pl.

Co się może nie udać?

Jakóbik zauważa, że choć znane są kontrakty, w których amerykańskie LNG jest droższe od oferty Gazpromu, to polski hub byłby zasilany kontraktami, które mogą być inaczej – niż dotąd – indeksowane. – Jeżeli dojdzie do agregacji popytu w rejonie Trójmorza, a nawet tylko w samej Polsce i na Ukrainie, to możemy dostać bardzo korzystne oferty – przekonuje.

Jakóbik zwraca uwagę na fakt, że Amerykanie mają „ogromną” nadpodaż gazu i „upychają” go po „niskich kosztach”. Ekspert wskazuje też na kontrakty z Norwegami, którzy ceny surowca indeksują do ceny na giełdach. Gdyby udało się stworzyć w Polsce płynny rynek gazu, ceny mogłyby być indeksowane do poziomu polskiej giełdy.

Jak mówi Jakóbik, plany utworzenia polskiego hubu gazowego mogą jednak trafić na mielizny. Choć – według szacunków PGNiG – moce przesyłowe gazowych magistrali z regionu Trójmorza mogą wynosić nawet 70 mld m sześc gazu rocznie, to jednak rosyjski Gazprom nie zasypuje gruszek w popiele i usiłuje niektóre z nich zapewnić dla przesyłu swojego gazu. – Jeśli Rosjanie zrealizują te przepustowości, to ich wolumen będzie niższy – mówi.

Kolejne zagrożenie, na które wskazuje ekspert to fakt, że z jakichś powodów zostanie utrudniona czy wręcz uniemożliwiona realizacja gazociągu Baltic Pipe. – Na przykład wystąpią jakieś problemy techniczne podczas kładzenia rury na Bałtyku albo ujawnią się jakieś kwestie proceduralne – wylicza.

– Zagrożeniem dla tego projektu mogłaby też być jakaś niestabilność polityczna w Polsce. Trzeba przecież pamiętać, że Baltic Pipe budujemy już trzeci raz. W poprzednich przypadkach niby wszystko było już umówione, ale przychodziły nowe rządy i wywracały ten projekt – dodał.

Polska Agencja Prasowa