Jakóbik: Polski ślad w rodzącej się Wspólnocie Energetycznej

13 czerwca 2014, 10:58 Atom

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

W obliczu rosnącego ryzyka przerwania dostaw gazu ziemnego przez Ukrainę powstają nowe zręby energetycznego wymiaru Wspólnoty Europejskiej. Można w nich znaleźć polski ślad.

Grupa refleksji wysokiego szczebla Wspólnoty Energetycznej (WE) pod wodzą b. premiera RP Jerzego Buzka opublikowała wczoraj raport pt. „Wspólnota Energetyczna przyszłości”, w którym postuluje rewizję Traktatu o WE. Poza tym, że Grupa widzi siebie w roli swego rodzaju Komisji Europejskiej do spraw energetyki, której państwa członkowskie w ramach Rady Europejskiej będą dobrowolnie delegować kompetencje decyzyjne w sektorze, w raporcie można znaleźć zapisy zbieżne z polskim postulatem stworzenia platformy do interwencyjnych zakupów gazowych.

Raport wspomina o „bycie agregującym zapotrzebowanie na import surowców, szczególnie gazu”. Chodzi najprawdopodobniej o giełdę na której kupcy o słabszej pozycji negocjacyjnej wobec dominującego dostawcy będą mogli uzyskać lepsze warunki. Na straży uczciwych zapisów kontraktów miałby stanąć początkowo zespół sędziów zbierających się ad hoc, a docelowo nowy Sąd na wzór Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Kompetencje śledcze i wykonawcze miałby otrzymać Sekretariat Wspólnoty Europejskiej, czyli pozaunijnego wymiaru Europejskiej Wspólnoty Energetycznej, którą projektowali Jacques Delors i Jerzy Buzek.

To postulaty zbieżne ze skonkretyzowanymi punktami Unii Energetycznej forsowanej przez Warszawę. Polacy domagają się transparentności umów gazowych oraz nadzoru Unii Europejskiej w zakresie wyznaczania i zakazywania określonych klauzul w takich kontraktach. Agregacja zapotrzebowania w celu ochrony słabszych graczy to potocznie ujmowane w mediach „wspólne zakupy gazu”. Dokument Grupy Buzka jest kolejnym po Strategii Energetycznej Komisji Europejskiej oficjalnym pismem, w którym jest mowa o tej koncepcji.

W polskim zamyśle ma być wzorowana na funkcjonowaniu Euratomu. Podobnie jak Buzek postuluje powołanie „energetycznej” Komisji Europejskiej (jego grupa) oraz ETS-u (Sekretariat WE?), tak polski rząd chce przenieść wybrane rozwiązania Agencji Dostaw Euratomu (ESA) do sektora gazowego. ESA posiada wyłączne prawo do zatwierdzania kontraktów w ramach Euratomu. Nie godzi się na umowy niezgodne z Traktatem o Euratomie. W razie wątpliwości może występować o zmiany zapisów. Polacy postulują powołanie gazowej ESA, którą kraje notyfikowałyby o każdej umowie gazowej, jej warunkach i terminie obowiązywania. Gazowa agencja blokowałaby zapisy godzące w interes klientów jak niesławne take or pay, zakaz reeksportu i inne klauzule, które obecnie pozostają tajne i są narzędziem nacisków Gazpromu na państwa Europy Środkowo-Wschodniej. Takie interwencje unijne mają nieraz zbawienne skutki, o czym mogliśmy się przekonać podczas negocjacji z Gazpromem w 2010 roku, kiedy KE musiała bronić polskich interesów.

Polacy lobbują także za ustanowieniem regionalnych progów koncentracji na rynku, które będą chronić go przed dominacją jednego dostawcy. Podobne rozwiązanie funkcjonuje w Euratomie i broni dywersyfikacji dostawców uranu. Dzięki wprowadzeniu takiego rozwiązania na przykład w naszym regionie, Gazprom nie mógłby zapewniać 100 procent dostaw i musiałby podzielić się rynkiem z nowymi dostawcami, chociażby z promowanymi przez Kreml Novatekiem i Rosnieftem, a w przyszłości z dostawcami kaspijskimi i LNG.

Gazowa ESA publikowałaby także raporty w których, tak jak jej atomowy odpowiednik, opisywałaby dokładnie warunki kontraktów łącznie z cenami, zmiany na rynku, itp. z zastrzeżeniem danych wrażliwych. Takie informacje pozwoliłyby na stworzenie rzeczywistego punktu odniesienia w rozmowach gazowych. Obecnie nie znamy konkretnych warunków umów i Rosjanie mogą blefować na swoją korzyść, na przykład przekonując, że gaz z Rosji jest dużo tańszy od surowca norweskiego czy w przyszłości LNG z USA. Dzięki takiemu punktowi odniesienia postulowana przez naszych dyplomatów instytucja prognozowania cen i zapotrzebowania mogłaby stworzyć kryzysowy mechanizm wspólnych zakupów gazu. W ten sposób należy rozumieć polski postulat.

O nim więcej mówi raport Buzka. W ramach mechanizmu Grupa refleksji wysokiego szczebla przewiduje powołanie Narzędzia Wysokiego Ryzyka WE (ECREF) skupiającego gwarancje wsparcia rezerwowym wolumenem gazu ze strony firm i państw w lepszej sytuacji na rzecz krajów, które dotknęłaby ewentualna przerwa dostaw. Kraje Wspólnoty Energetycznej organizowałyby zatem wspólne zakupy gazu na uzupełnienie brakujących wolumenów w sytuacji kryzysowej, nie na co dzień.

ECREF miałoby także łączyć poszczególne projekty wspólnego interesu (PCI – strategiczne inwestycje jak Gazociąg Transadriatycki, TAP) w łańcuchy inwestycyjne, dla których wsparcie finansowe byłoby koordynowane. Przykładem takiego łańcucha może być sieć interkonektorów w ramach Korytarza Północ-Południe lub Korytarz Południowy na który składają się TAP, Gazociąg Transanatolijski – TANAP oraz Gazociąg Południowokaukaski(SCP) a w przyszłości może Gazociąg Transkaspijski – TCP.

Co ważne, Grupa Buzka deklaruje brak geograficznych barier rozszerzenia Wspólnoty Europejskiej. Już teraz należy do niej Gruzja. Grupa postuluje podział członkostwa na pełne i stowarzyszone. Kraje stowarzyszone – w zamyśle autorów raportu kaspijscy dostawcy gazu ziemnego jak Azerbejdżan czy Turkmenistan – mieliby możliwość wybiórczej implementacji acquis energetycznego Unii Europejskiej zgodnie ze swoim interesem. Dzięki temu wejdą w głębszą współpracę z WE ale zachowają swoje przewagi strategiczne.

W pierwszym kwartale przyszłego roku ma zostać ogłoszona mapa drogowa realizacji propozycji Grupy stworzona przez Komisję Europejską i Sekretariat WE. W 2015 roku Rada Europejska miałaby zatwierdzać konkretne rozwiązania. Wymienione w tekście postulaty będą wymagały zmian w Traktacie o Wspólnocie Energetycznej. Jeżeli państwa zgodzą się na ich wprowadzenie, ewolucja idei Buzka i Delorsa pójdzie naprzód, a w przyszłości w ramach Unii Europejskiej przybędzie kolejnej Wspólnoty – tak zwanej Unii Energetycznej, której skłócona Europa pilnie potrzebuje w obliczu narastających problemów z Rosją.