Jakóbik: Rosjanie będą musieli negocjować nową umowę o dostawach gazu przez Ukrainę

17 maja 2019, 06:30 Energetyka

Opóźnienie uruchomienia gazociągu Nord Stream 2 powoduje, że Rosjanie będą zmuszeni do podpisania tymczasowych porozumień z Ukraińcami i Polską ws. tranzytu gazu – ocenił w rozmowie z PAP ekspert rynku gazu Wojciech Jakóbik.

fot. Gazprom

Jakóbik, szef branżowego portalu Biznesalert, w rozmowie z PAP po publikacji duńskiej Agencji Energii nt. przesunięcia terminu uruchomienia gazociągu Nord Stream 2 z końca 2019 r. na drugą połowę 2020 zauważył, że to pierwsze oficjalne potwierdzenie opóźnienia projektu.

Z opublikowanego na stronie duńskiej Agencji Energii nowego harmonogramu inwestycji wynika, że gazociąg miałby zostać oddany do użytku najwcześniej na początku drugiej połowy 2020 r., a nie jak dotąd zakładano – do końca br.

„I to wbrew deklaracjom architektów przedsięwzięcia i władz rosyjskich, które przekonywały dotąd, że nie ma mowy o jakimkolwiek opóźnieniu” – podkreślił.

Jakóbik ocenił, że choć przesunięcie niewiele zmienia dla ekonomicznej przyszłości projektu, bo on „najprawdopodobniej” ruszy w 2020 r., to opóźnienie rodzi „istotne konsekwencje polityczne”

„Do czasu uruchomienia dostaw tym gazociągiem Rosjanie nie będą mogli porzucić dostaw przez Ukrainę i pozostałe kraje tranzytowe. Muszą zatem podpisać tymczasowe porozumienia z Ukraińcami, z nami, bo kontrakt jamalski na przesył wygasa z końcem 2019 r. Nie będą więc mieli alternatywy i nie będą mogli zastąpić tych tras Nord Streamem 2” – podkreśla ekspert.
Nord Stream 2 to projekt liczącej 1200 km dwunitkowej magistrali gazowej przez Bałtyk (z Ust-Ługi w Rosji do Greifswaldu w Niemczech), o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg miał być gotowy do końca 2019 roku i jednocześnie Rosja zamierzała znacznie ograniczyć przesyłanie gazu tranzytem rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Przeciwne budowie Nord Stream 2 są m.in.: Polska, kraje bałtyckie, Ukraina i USA.

Gazociąg ma przebiegać przez wody Rosji, Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec. Jedynym krajem, który wciąż nie wydał zezwolenia na ułożenie go w swych wodach, jest Dania. Jak podkreślił ekspert, Dania nie rozstrzygnęła jeszcze, czy i na jaki wniosek się zgodzi. Wpłynęły już dwa, ale zażądała trzeciego. Było to możliwe dzięki zakończeniu sporu terytorialnego między Polską a Danią.

„Dania zakończyła spór terytorialny z Polską, zniknęła szara strefa i możliwe jest wyznaczenie trzeciej alternatywnej trasy przebiegu, a Dania z jakiegoś powodu uznała, że chce ją zbadać” – zauważa.

W jego opinii ten ruch Duńczyków daje „szerokie pole” do spekulacji, czy w ich działaniach można znaleźć „polski ślad, ślad amerykański i innych krytyków NS2, którzy ostatnio często odwiedzali Kopenhagę”.

„Choć nie mamy na to dowodów, to jednak połączone czynniki ryzyka; a więc konieczność złożenia trzeciego wniosku, ryzyko sankcji amerykańskich i zrewidowana dyrektywa gazowa – w każdym z tych elementów widać polski trop – one razem wpłynęły na opóźnienie” – dodał ekspert.

Polska Agencja Prasowa