Jakóbik: Rosyjskie LNG na Bałtyku to niższe ceny dla Polski

25 czerwca 2013, 09:34 Energetyka

Gazprom zbuduje zakład skraplania LNG nad Bałtykiem. Zapowiedzi z maja tego roku potwierdził podczas Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu prezes spółki Aleksiej Miller. Wbrew pozorom to dobra wiadomość dla Polski.

Obiekt miałby powstać w na zachód lub na północ od Petersburga. W przedsięwzięciu ma pomóc Shell. Jego moc przerobowa ma wynieść 10 mln ton rocznie. Pochodzący z niego gaz skroplony ma trafiać na europejskie rynki. Być może skorzysta z niego Polska, za pomocą terminala LNG w Świnoujściu.

Eksport LNG może być alternatywą dla dostaw świadczonych za pomocą gazociągu Nord Stream. Jeżeli Rosjanom nie uda się otrzymać wyłączenia spod zasad trzeciego pakietu energetycznego dla infrastruktury przesyłowej na lądzie, będą mogli słać surowiec morzem na swoich warunkach. Gaz słany przez Nord Stream dociera do klientów europejskich w oparciu o umowy długoterminowe. Dopiero później ma miejsce ich reeksport na tzw. spocie jak np. poprzez interkonektor w Lasowie na granicy niemiecko-polskiej (obecna przepustowość to 1,5 mld m3 rocznie). Pozyskiwany tamtą drogą surowiec rosyjski jest tańszy od tego kupowanego w ramach umowy gazowej i słanego przez Gazociąg Jamalski. Pomimo to, zasady antymonopolowe zawarte w trzecim pakiecie energetycznym nie pozwalają Rosjanom na uzyskanie odpowiedniej stopy zwrotu dla ogromnych inwestycji, jak Nord Stream. Dlatego Moskwa szuka sposobu na ich ominięcie. Jednym z nich będą dostawy LNG świadczone z pominięciem infrastruktury przesyłowej na terenie Unii Europejskiej.

Powstający terminal LNG w Świnoujściu ma osiągnąć przepustowość 5 mld m3 gazu rocznie. Z tego 1 mln ton (1,335 mld m3) zarezerwowali już Katarczycy w ramach długoterminowej umowy rozpoczynającej się od 2014 roku. Cena surowca będzie indeksowana z cenami ropy naftowej (a zatem nie będzie ustalana na spocie) a porozumienie ma obowiązywać 20 lat. Jest to słaba alternatywa dla gazu słanego przez Rosjan Jamałem, właśnie ze względu na to, że umowa jest długoterminowa i indeksowana z cenami ropy – podobnie jak kontrakt jamalski. Katarczycy muszą sobie dodatkowo odbić koszta skroplenia surowca i przesłania go drogą morską, dlatego przy obecnych warunkach surowiec z Bilskiego Wschodu będzie droższy od oferowanego przez Gazprom.

Budowa terminalu w okolicach Petersburgu powinna być w tym świetle poczytywana jako szansa na tańszy gaz. Rosjanie, wchodząc na europejski rynek LNG będą musieli sobie poradzić z silną konkurencją w postaci Statoilu, który ma zamiar zdecydowanie wkroczyć na rynek spotowy ze swoim gazem skroplonym. Kraje europejskie liczą, że w ten sposób wpłynie na obniżenie cen na giełdzie. Rosjanie będą musieli uwzględnić te warunki i przedstawić konkurencyjną ofertę. Jeśli tego nie zrobią (postawią na umowy długoterminowe i indeksację z cenami ropy), nie wytrzymają presji norweskiego rywala. Należy zastrzec, że Rosjan uratowałaby nagła obniżka cen ropy naftowej, dzięki której indeksowane ceny gazu ziemnego mogłyby spaść do poziomu sprawiającego, że alternatywne dostawy stałyby się niekonkurencyjne w stosunku do importu z Rosji.

Dlatego z polskiego punktu widzenia ich wejście na rynek LNG przyczyni się do poszerzenia wachlarza ofert dla naszego terminala, co będzie wiązało się ze spadkiem oferowanych cen. Dzięki temu Gazprom przyczyni się pośrednio do udostępnienia Polakom alternatywnych uzupełniających dostaw gazu po niższych cenach, które pozwolą wywrzeć skuteczniejszą presję podczas negocjacji nowej umowy gazowej, które rozpoczną się w 2019 roku. Obecne porozumienie na dostawy dla Polski obowiązuje do 2022 roku. Im więcej rosyjskiego gazu pobierzemy na spocie, tym mniej zakontraktujemy go w indeksowanej umowie gazowej.

Na marginesie: Z raportu Międzynarodowej Agencji Energii wynika, że tak czy inaczej, długofalowo rosyjski gaz zostanie wypchnięty z Europy przez tańszą alternatywę z Ameryki Północnej, a Moskwa będzie skazana na poszukiwanie klientów w Azji. Na taką okoliczność Rosjanie postawili już terminal w Sachalinie i budują kolejny – we Władywostoku (przepustowości po 10 mln ton rocznie).