Jakóbik: Spór polityków o Nord Stream 2 powinien dopingować do dalszej walki z projektem

20 października 2015, 16:25 Energetyka

KOMENTARZ

Gazociągi Rosjan oplatają region Europy Środkowo-Wschodniej.

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Główne partie polityczne w Polsce spierają się o to w jaki sposób walczyć z projektem rozbudowy gazociągu Nord Stream o nowe nitki, które pozwolą Rosji na bezpośrednie dostawy gazu do Niemiec, z pominięciem krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Chociaż cel jest wspólny – chodzi o zablokowanie projektu lub podporządkowanie go unijnemu prawu – to w dobie kampanii przed wyborami parlamentarnymi dochodzi do eskalacji napięcia.

Strony spierają się odnośnie:

  1. oceny stanu faktycznego,
  2. podmiotów odpowiednich do zabierania głosu,
  3. dostępnych instrumentów.

Platforma Obywatelska przekonuje, że Prawo i Sprawiedliwość nie zrobiło wystarczająco wiele, aby zapobiec budowie Nord Stream. Ta druga partia odwdzięcza się pierwszej argumentem o bezczynności w sprawie obecnego projektu rozbudowy gazociągu, znanego jako Nord Stream 2. Spór jest zatem w pierwszej kolejności festiwalem oskarżeń o zaniedbania.

Jednakże dotyczy on także podmiotów, które powinny zabrać głos w dyskusji na arenie międzynarodowej. Z moich informacji wynika, że polski rząd nieoficjalnie działa w Brukseli przeciwko projektowi Nord Stream. Nie chce jednak zająć oficjalnego stanowiska w tej sprawie, co zarzuca mu opozycja. Z pewnością złym pomysłem było zabranie głosu na ten temat przez Premier RP dopiero w trakcie debaty przedwyborczej z udziałem jej konkurentki, poseł Beaty Szydło. Oficjalnie i obficie krytykuje ten projekt Prezydent Andrzej Duda. Pewnym postępem w debacie publicznej jest fakt, że strony sporu nie atakują pryncypiów polskiej polityki energetycznej, pozostając zgodne co do oceny Nord Stream 2 z punktu widzenia polskich interesów. Są to dwie taktyki działania, komplementarne wobec siebie.

Pierwsza daje większą swobodę działania dla urzędników, którzy nie działając pod presją polityczną, mogą lobbować w Brukseli rozwiązanie korzystne dla Polski. Druga z kolei gwarantuje silne wsparcie polityczne, które stawia w trudniejszej pozycji partnerów Polski w Unii Europejskiej, którzy nie chcą blokować projektu. Być może połączenie tych sposobów jest również możliwe. Ważne jest zatem, aby Premier i Prezydent współpracowali w zakresie polskiej polityki informacyjnej na rzecz Nord Stream 2, co z pewnością spór o projekt przed wyborami utrudni. Szanse na taką współpracę po wyborach rozstrzygną ich wyniki.

Instrumenty działania, jakie ma przed sobą rząd, to na przykład walka o utrzymanie nieprzejednanego stanowiska Komisji Europejskiej przeciwko zwalnianiu niemieckiej infrastruktury gazowej spod regulacji antymonopolowych na korzyść projektu Gazpromu, oraz o restrykcyjne obejście się z rosyjską firmą przez Komisję w toku śledztwa antymonopolowego, co powinien robić obecnie rząd. To także opóźnianie realizacji projektu, poprzez domaganie się konsultacji z Polską nowych nitek zgodnie z konwencją ESPOO i torpedowanie istniejącego projektu, poprzez zakwestionowanie jego wyłączenia spod prawa antymonopolowego Unii Europejskiej, czego najwyraźniej jest zwolennikiem opozycja.

To dobrze, że politycy zgadzają się odnośnie szkodliwości Nord Stream 2 dla polskiej racji stanu. Dobrze, że podkreślają jego znaczenie dla całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Pomimo sporu przedwyborczego o to kto zawinił, muszą teraz razem pracować na rzecz zablokowania projektu, który prowadzi do dalszego marginalizowania naszego regionu przez Rosjan, mających swoich sojuszników w Unii Europejskiej. Być może będzie to możliwe dopiero po wyborach parlamentarnych. Najgorszym scenariuszem byłaby jednak destabilizacja systemu władzy w okresie przejściowym. Oprócz Nord Stream, Polacy muszą pilnować także dalszych negocjacji na temat kształtu polityki klimatycznej na lata 2020-30 oraz przygotować się na szczyt NATO w Warszawie.

RAPORT: Warszawa nie może milczeć na temat Nord Stream