Jakóbik: Węgry uderzają w plany Grupy Wyszehradzkiej na korzyść Rosji

3 listopada 2014, 08:42 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Głównym animatorem współpracy energetycznej w ramach Grupy Wyszehradzkiej jest Polska. Jednakże jej wysiłki okazały się dotąd daremne, ze względu na różnice interesów w ramach organizacji zrzeszającej oprócz niej Czechy, Słowację i Węgry. Ze względu na obszerność tematu, przedstawię go na przykładzie tegorocznych wydarzeń z sektora gazowego. Ostatnie z nich to plan sprzedaży Rosjanom spółki kluczowej dla najważniejszego projektu dywersyfikacji dostaw gazu dla V4. Jeżeli się powiedzie, polskie wysiłki na rzecz jednoczenia polityki energetycznej Grupy zostaną podważone.

W oficjalnych dokumentach Grupy Wyszehradzkiej można znaleźć także dotyczące energetyki. Jeden z nich to deklaracja ministrów odpowiedzialnych za ów sektor w poszczególnych państwach V4 z Bratysławy z 25 stycznia 2011 roku. W jego ramach Grupa implementuje wytyczne Komisji Europejskiej w sprawie łączenia rynków energii krajów członkowskich. Deklaruje także dążenie do przedstawiania wspólnego stanowiska państw V4 w głosowaniach w ramach instytucji unijnych. Powtarzają także unijne hasło dywersyfikacji źródeł dostaw węglowodorów, za którym kryje się udostępnienie dostaw od co najmniej dwóch różnych dostawców. Kraje Grupy deklarują chęć wspólnego rozwijania technologii oraz standardów w sektorze energetycznym. Wszystkie te działania mają być koordynowane z Unią Europejską, aby uniknąć duplikowania działań. W toku tej pracy udowodnię, że współpraca Grupy w sektorze energetycznym nie wykraczała poza realizację wytycznych unijnych. Była zatem wtórna do współpracy w tym zakresie w ramach Unii Europejskiej. Co istotne, działania państw Grupy w tym sektorze w niektórych przypadkach były sprzeczne.

Od 1 lipca 2012 do 30 czerwca 2013 roku Polacy obejmowali prezydencję V4. Polska naciskała na pogłębienie współpracy w sektorze energetycznym a jej głównym celem była realizacja unijnej koncepcji Korytarza Północ-Południe. To inicjatywa na rzecz integracji rynków gazu w Europie Środkowo-Wschodniej poprzez uzupełnienie istniejącej sieci gazociągów funkcjonujących na kierunku równoleżnikowym, o rury ułożone południkowo. Miałyby one łączyć powstający terminal LNG w Świnoujściu, przez Polskę, Czechy i Słowację, Węgry, Rumunię i Słowenię, do planowanego gazoportu na chorwackiej wyspie Krk.

23 listopada 2011 roku przedstawiciele owych krajów oraz unijny Komisarz ds. energii Gunther Oettinger podpisali memorandum o porozumieniu w tej sprawie zatytuowane „Action Plan for North-South energy interconnections in Central-Eastern Europe”. Komisja Europejska w październiku 2013 roku przyznała inwestycji status „Projektu o znaczeniu wspólnotowym” („Project of Common Interest”). Przy spełnieniu dodatkowych wymagań możliwe będzie również przyznanie unijnego dofinansowania w ramach instrumentu Connecting Europe Facility (CEF), który będzie obowiązywać w perspektywie budżetowej Unii Europejskiej przypadająjącej na lata 2014-2020. Polski operator systemu gazociągów Gaz–System wymienia korzyści z budowy Korytarza:

  1. zwiększenie integracji regionalnych rynków gazu,
  2. zwiększenie bezpieczeństwa dostaw,
  3. umożliwienie dostępu do nowych źródeł dostaw (LNG, Norwegia) dla Europy Wschodniej,
  4. koordynacja regionalnych projektów infrastrukturalnych,
  5. harmonizacja/ujednolicenie zasad obowiązujących na rynku,
  6. umożliwienie wdrożenia regionalnych procedur prewencyjnych i awaryjnych w przypadku sytuacji kryzysowych.

W zakresie budowy połączeń składających się na Korytarz Północ-Południe Polska uruchomiła do tej pory interkonektor z Czechami 14 września 2011 roku. Wciąż nie zostało uruchomione połączenie gazowe ze Słowacją. Szacunkowa wartość inwestycji wyniesie 420 000 euro z czego 210 000 pokryje dofinansowanie z programu TEN-E.  Jeszcze 3 sierpnia 2011 roku uruchomiono łącznik gazowy między Węgrami a Chorwacją. 27 marca 2014 roku został ukończony interkonektor Słowacja-Węgry. Ma działać w 2015 roku. Przez Słowację i Czechy biegnie rosyjski gazociąg Braterstwo zbudowany w czasach sowieckich, przez który gaz może płynąć w obu kierunkach. Należy zatem ocenić, że wspólne prace na rzecz realizacji unijnej koncepcji Korytarza Północ-Południe w krajach wyszehradzkich przebiegały sprawnie. Dalej wrócę do tego tematu.

Niestety w sektorze gazowym doszło także do poważnych rozbieżności w polityce poszczególnych krajów Grupy Wyszehradzkiej. Korytarz Północ-Południe jest projektem istotnym między innymi dlatego, że miał pozwolić na dostarczenie do krajów Europy Środkowo-Wschodniej, a więc także państw Grupy Wyszehradzkiej, na dostęp do kaspijskich źródeł gazu ziemnego. Gazociągi Korytarza miały łączyć się na Węgrzech z gazociągiem Nabucco. Był on pierwotnym rozwiązaniem na rzecz realizacji koncepcji Korytarza Południowego, czyli sieci gazociągów z Europy do regionu kaspijskiego.

Korytarz Południowy zakłada budowę gazociągów od złóż gazu na Morzu Kaspijskim należącym do Azerbejdżanu, a w dalszej perspektywie turkmeńskich, irańskich i irackich. Obecnym narzędziem jego realizacji jest sieć rur – Gazociąg Południowokaukaski ze złóż Szach Deniz do Turcji, planowany Gazociąg Transanatolijski przez Turcję do granicy z Grecją oraz Gazociąg Transadriatycki z Grecji do Włoch.

W czerwcu 2013 roku projekt gazociągu Nabucco, który miał zapewnić azerski gaz Europie upadł, pomimo wsparcia Komisji Europejskiej. Zakładał budowę rury bezpośrednio od złóż azerskich do hubu gazowego w Austrii. Po porażce został przekształcony w krótsze Nabucco-West, które miało doprowadzać surowiec z granicy tureckiej, uzupełnione o Gazociąg Transanatolijski (TANAP) budowany wspólnie przez Azerów i Turków.

TANAP ma według planów zostać uruchomiony w 2018 roku. Jego początkowa przepustowość ma wynieść 16 mld m3 rocznie by osiągnąć 31 mld m3 w 2026 roku. Azerowie zapewnią surowiec o wolumenie 10 mld m3. Pozostałą lukę może wypełnić gaz z Turkmenistanu. Ten ma potencjał wydobywczy na poziomie 80 mld m3 gazu rocznie.

Ostatecznie, pomimo starań Brukseli, przegrał rywalizację o dostęp do surowca z Azerbejdżanu z Gazociągiem Transadriatyckim (TAP). To on dostarczy surowiec z TANAP. Wstępna przepustowość TAP wyniesie 10 mld m3 rocznie. Ma zostać podwojona. Budowa ruszy w 2015 roku. Przepustowość TANAP wyniesie 16 mld m3 i również może zostać podwojona (31 mld m3/rok w 2026 roku). Budowa ma ruszyć w 2014 roku i zakończyć się w 2018 roku.

Inwestycje w ramach drugiej fazy rozwoju wydobycia na polu gazowym Szach Deniz w Azerbejdżanie wyniosą 46,5 mld dolarów. Te koszty poniosą wspólnie Azerowie i Turcy, którzy budują sieć gazociągów potrzebnych do eksportu surowca na rynek europejski. Uwzględniają one rozbudowę terminalu Sangaczal oraz Gazociągu Południowokaukaskiego (SCP) – 6,5 mld dolarów oraz budowę Gazociągu Transanatolijskiego (TANAP) – ok. 13 mld dolarów. Kontrakty na dostawy surowca podpisały już Shell, Bulgargaz, DEPA, Gas Natural Fenosa, E.on, GDF, Hera, ENEL i Axpo. Pierwszy gaz ma trafić do Turcji w 2018 a rok później do klientów europejskich. Do tych drugich dotrze z TANAP za pomocą Gazociągu Transadriatyckiego (TAP). Udziałowcami projektu Szach Deniz są SOCAR (16,7 proc.), BP (28,8 proc.), Statoil (15,5 proc.), NICO (10 proc.), Total (10 proc.), Łukoil (10 proc.) oraz TPAO (9 proc.).

To rozwiązanie jest jednak mniej atrakcyjne dla państw Grupy Wyszehradzkiej, ponieważ zakłada mniejszą przepustowość (Nabucco – 32 mld m3, TAP – 10 mld m3). Ponadto Nabucco miało kończyć swój bieg w Austrii i przebiegać przez Węgry, kraj wyszehradzki. TAP zostanie pociągnięty do Włoch, daleko od Europy Środkowo-Wschodniej. Gaz kaspijski dotrze zatem do klientów w krajach V4 wtórnie, przez interkonektory budowane w ramach koncepcji Korytarza Północ-Południe, dzięki inicjatywie Unii Europejskiej, nie Grupy.

Nabucco upadło, ponieważ miało silną konkurencję w postaci rosyjskiego gazociągu South Stream. Rura deklasowała europejski projekt pod względem przepustowości (63 mld m3). Rurociąg ma biec od złóż rosyjskich, przez Morze Czarne, Bułgarię i Węgry do Austrii. Uwzględnia także odnogi do Włoch, Serbii oraz Słowenii. Austriaccy, niemieccy i węgierscy udziałowcy Nabucco opuścili projekt, by wesprzeć potem gazociąg rosyjski. Dzięki woli politycznej Moskwy projekt postępował, w przeciwieństwie do rury europejskiej, która była przedmiotem sporów w gronie państw członkowskich Wspólnoty i to pomimo stale rosnących szacunkowych kosztów przedsięwzięcia rosyjskiego. Dopiero aneksja Krymu spowodowała, że Komisja Europejska zamroziła realizację projektu do czasu zakończenia rosyjskiej agresji. Do nowej Komisji, która rozpoczęła prace 1 listopada 2014 roku należeć będzie decyzja o ewentualnym odmrożeniu prac przy South Stream. Kraje jak Austria i Bułgaria lobbują już za pozytywnym dla projektu rozstrzygnięciem.

Węgry to kraj wyszehradzki, który niezmiennie popiera projekt. Węgierski MOL był pierwszą firmą, która wycofała się z Nabucco. W przypadku tego projektu Grupa Wyszehradzka nie funkcjonowała jak monolit i nie miała wspólnego stanowiska. Zadziałał tutaj czynnik rosyjski. Rosjanie zaprezentowali spójną oraz atrakcyjną ofertę dla Węgrów. Oferowali tani gaz w dużej ilości oraz bezpieczeństwo dostaw, którego w ich przekonaniu nie może gwarantować Ukraina – obecnie główny kraj tranzytowy. Dzięki South Stream Budapeszt zyska nowy szlak dostaw omijający naddnieprzańskie państwo, a Rosja bramę na bałkański rynek tego surowca. W połączeniu z biegnącym przez Morze Bałtyckie Nord Stream Rosjanie zyskują obręcz oplatającą Europę Środkowo-Wschodnią i, potencjalnie, ograniczającą jej dostęp do gazu ziemnego z nowych źródeł, także za pomocą Korytarza Północ-Południe. Jedynym czynnikiem hamującym realizację jest wciąż Komisja Europejska wstrzymująca projekt South Stream.

W ten sposób Węgry zadecydowały w oparciu o krótkoterminową kalkulację, a długoterminowo uderzyły w interes Grupy Wyszehradzkiej oraz Unii Europejskiej w sektorze gazowym, zgodnie z interesem Federacji Rosyjskiej, która pragnie utrzymać monopol na dostawy surowca (American Free Press, 2014). Kraje V4 nie działały w tym zakresie solidarnie i nie prowadziły skoordynowanej polityki. Ostatnim koordynatorem działań w tym zakresie pozostaje Bruksela, względem której inicjatyw działania Grupy pozostają wtórne.

Dlatego nie jest zaskakująca wola węgierskiego MOL-u sprzedaży kluczowej dla Korytarza Północ-Południe chorwackiej spółki INA rosyjskiemu Gazpromowi. Ten temat pojawił się w nagraniach z afery podsłuchowej. Uczestnicy rozmów z nagrań spekulowali na temat możliwości przejęcia udziałów INA przez polską spółkę.

Więcej: Chorwacko-węgierski wątek taśm „Wprost”

MOL zamierza sprzedać 39 procent udziałów w największej firmie gazowej Chorwacji o nazwie INA, pomimo oskarżeń Zagrzebia o korupcję w spółce. MOL zmienił relacje w INA tak, aby chorwacki rząd nie miał wpływu na jej strategiczne decyzje. Chorwaci chcą cofnięcia tej decyzji. Węgrzy wolą sprzedać udziały. Jeżeli przejmie je Gazprom, to zgodnie z uprawnieniami podzielonymi przez Węgrów to on, a nie Chorwacja, będzie decydował o zakupach gazu dla tego kraju, np. z terminala LNG w Krk. Być może zrezygnuje z nich na rzecz dostaw z South Stream, który uwzględnia możliwość pociągnięcia nitki chorwackiej.

Takiego scenariusza obawia się Waszyngton, który według agencji Reuters prowadzi już lobbing w Budapeszcie na rzecz zablokowania transakcji. Zaproponował także wprowadzenie swoich mediatorów do sporu Chorwacja-Węgry. Jeżeli wysiłki Amerykanów się nie powiodą, najważniejszy projekt dywersyfikacyjny Grupy Wyszehradzkiej – Korytarz Północ-Południe – straci swój południowy łącznik z rynkiem LNG przez planowany gazoport chorwacki oraz z gazem kaspijskim przez TAP. Wtedy prorosyjska polityka energetyczna premiera Wiktora Orbana zaszkodzi całej V4, a długofalowo także Węgrom, którzy popadną w jeszcze większą zależność od gazu z Rosji. Polacy będą musieli wtedy rozważyć zwiększenie przepustowości terminala LNG w Świnoujściu oraz rur rozprowadzających w przyszłości gaz skroplony z naszego gazoportu na całą Grupę Wyszehradzką, dla której polski obiekt pozostanie ostatnim oknem na świat.