Władze Japonii bronią atomu przed partią sprzeciwu

3 października 2017, 09:00 Alert

Japonia będzie miała trudności, aby do 2030 roku całkowicie zrezygnować z wykorzystania energetyki jądrowej – poinformował w trakcie konferencji prasowej w Tokio japoński minister gospodarki Hiroshige Seko. Według niego wycofanie się z atomu będzie oznaczało większą emisję gazów cieplarnianych, a także nieunikniony wzrost cen energii dla odbiorców.

Elektrownia jądrowa
Elektrownia jądrowa

– Będzie nam trudno w pełni zrezygnować z wykorzystania energii jądrowej – powiedział Seko, cytowany przez rosyjską agencję TASS. Skomentował w ten sposób wypowiedź gubernator Tokio Yuriko Koike, która niedawno stanęła na czele nowej partii Kibo (Nadzieja). Według niej konieczne jest wyłączenie wszystkich reaktorów jądrowych.

Jak przekonuje Seko, obecnie społeczność międzynarodowa podejmuje działania na rzecz zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. Natomiast rezygnacja Japonii z energetyki jądrowej negatywnie wpłynie na wypełnienie zobowiązań na rzecz rozwiązania tego problemu.

– Może to doprowadzić także do wzrostu taryf na energię elektryczną, co z kolei uderzy w prywatnych odbiorców oraz w małe i średnie przedsiębiorstwa – powiedział Seko.

Do momentu awarii w elektrowni Fukushima w 2011 roku 30 proc. generowanej w Japonii energii pochodziło z atomu. W rezultacie wymuszonego wyłączenia instalacji jądrowych Tokio zwiększyło wykorzystanie elektrowni cieplnych. Obecnie w Japonii w trzech elektrowniach jądrowych funkcjonuje pięć reaktorów. Rząd nadal rozważa, czy w najbliższej przyszłości uruchamiać kolejne reaktory.

Jakóbik: Aby być jak Japonia, Polska musiałaby stać się wyspą

TASS/Piotr Stępiński