Jaroszyk: Walka z wiatrakami

6 marca 2014, 10:46 Energetyka

– Dlaczego nikt nie mówi o szkodliwości hałasu jaki rozchodzi się wokół dróg, a na cel wzięto sobie wiatraki, które absolutnie nie są szkodliwe – mówi profesor nauk medycznych i fizyki Feliks Jaroszyk w rozmowie z Portalem Samorządowym.

– Naprawdę mam już dość tego co się wokół energii wiatrowej dzieje. To politykierstwo jest ohydne. Poświęciłem wiele lat na przekonywanie ludzi, że wiatraki nie są szkodliwe dla zdrowia, ale niestety, widać – bez efektu. Jak słyszę niektóre wypowiedzi to po prostu opadają mi ręce. Klęska edukacji – mówi naukowiec. – Oddziaływanie fal sprężystych na organizm człowiek jest przedmiotem kształcenia na studiach medycznych od lat. I to nie tylko ze względu na wiatraki, bo te mamy od niedawna, ale także w wielu innych aspektach. Jest bogata bibliografia naukowa, są podręczniki, opracowania, literatura specjalistyczna. Ale i tak wielu ludzi wykrzykuje kłamstwa dla swoich celów.

– Z punktu widzenia naukowego infradźwięki generowane rzez wiatraki mieszczą się w obszarze, który nie powoduje żadnej reakcji naszych receptorów. Ażeby sprokurować oddziaływanie fali na człowieka, to potrzebne by było ciśnienie akustyczne rzędu 130 dB, a takich przy wiatrakach absolutnie nie ma. Przy wieżach to jest ok. 100-105 decybeli. Gdyby to miało być 130 dB – jak straszą niektórzy – to natężania musiałby być tysiąc razy większe niż tak naprawdę powodują wiatraki – podkreśla Jaroszyk.

– Trzeba pamiętać, że producenci wiatraków w Polsce zostali ograniczeni tzw. dyrektywą maszynową z 2009 roku, która zaleca najlepsze praktyki. Zaleca badania, kontrole i w interesie producentów jest, żeby spełniały te normy i nikt nie stawiał im zarzutów. Do tego kontroluje się farny wiatrowe nie tylko na etapie planowania i budowy, ale i podczas eksploatacji – kończy.

Źródło: Portal Samorządowy