Jaszczołt: Los farm wiatrowych w Polsce w rękach urzędników (ROZMOWA)

14 lipca 2016, 07:30 Energetyka

ROZMOWA

Turbiny wiatrowe w Austrii

Diana Jaszczołt

manager praktyki podatku od nieruchomości w Kancelarii Ożóg Tomczykowski

W przekonaniu rozmówcy portalu wprowadzenie nowego opodatkowania dla farm wiatrowych zakwestionuje rentowność tego rodzaju inwestycji w Polsce, ale wiele zależy od interpretacji przepisów przez urzędy podatkowe.

BiznesAlert.pl: Jak opodatkowanie wpływa na rentowność farm wiatrowych?

Diana Jaszczołt: Chcąc ocenić wpływ nowej ustawy na rentowność elektrowni wiatrowych, zarówno farm wiatrowych jak i pojedynczych wiatraków, należy rozpatrzyć dwie główne kwestie – jej wpływ na możliwość posadowienia wiatraka i oczywiście jej skutki związane z aspektami finansowymi, a szczególnie podatkowymi.

Co do przyjętej normy „odległościowej” to, po pierwsze lokalizacja elektrowni wiatrowej następuje, wedle zapisów ustawy, wyłącznie na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, a po drugie w określonej odległości elektrowni wiatrowej od np. istniejącej albo planowanej zabudowy. Jeśli chodzi o miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, to znaczna ilość gmin takiego planu nie posiada, ze względu na to, że nie są one, co do zasady obowiązkowe, a fakultatywne. Obecnie posiada je zaledwie 30% gmin w Polsce. Na to nakłada się drugi aspekt, czyli zasady lokalizacji elektrowni. Jeśli przyjmiemy, że średnia wysokość wiatraka to 150 m–200 m to zgodnie z ustawą, która wskazuje warunki usytuowania elektrowni, tj. w odległości równej lub większej od dziesięciokrotności wysokości elektrowni wiatrowej (tzw. zasada „10H”), oznacza to odległość 1,5 – 2 km.

Należy przy tym pamiętać, że nie na każdej wolnej przestrzeni, której udałoby się spełnić normy z ustawy, przedsiębiorca chciałby elektrownię wiatrową postawić, np. ze względu na uwarunkowania pogodowe. Przedsiębiorcy są też bardziej zainteresowani, ze względu na zwrot z inwestycji, postawieniem farmy wiatrowej, a nie pojedynczego wiatraka.

Drugi aspekt wpływający na rentowność inwestycji to oczywiście aspekt podatkowy, w tym opodatkowania elektrowni wiatrowych podatkiem od nieruchomości. Na ile obawa przed zmianą dotychczas wypracowanego sposobu opodatkowania jest realna? Ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych definiuje „elektrownię wiatrową” wskazując, że przez elektrownię wiatrową należy rozumieć budowlę w rozumieniu przepisów prawa budowlanego, składającą się co najmniej z fundamentu, wieży oraz elementów technicznych, o mocy większej niż moc mikroinstalacji w rozumieniu art. 2 pkt 19 ustawy z dnia 20 lutego 2015 r. o odnawialnych źródłach energii.

Ustawa odwołała się do definicji „budowli” w prawie budowlanym, wskazując minimum elementów, które w rozumieniu ustawy, wchodzą w skład elektrowni wiatrowej, tj. fundament, wieżę i elementy techniczne, na które składają się wirnik z zespołem łopat, zespół przeniesienia napędu, generator prądotwórczy, układ sterowania i zespół gondoli wraz z mocowaniem i mechanizmem obrotu.

W zasadzie, gdyby nie wprowadzenie definicji elektrowni wiatrowej z powołaniem się na prawo budowlane i wpływ definicji „budowli” z prawa budowlanego na prawo podatkowe, czyli ustawy o podatkach i opłatach lokalnych, to z dużym prawdopodobieństwem definicja, jak i sama ustawa nie budziłaby kontrowersji ani obaw przedsiębiorców o rentowność istniejących farm wiatrowych i zasadność przyszłych inwestycji.

Pojawiła się jednak obawa, że tak sformułowana definicja będzie powodowała zwiększenie obciążeń podatkowych w podatku od nieruchomości 3-4 krotnie w stosunku do dotychczas obowiązujących (opodatkowujących tylko części budowlanych elektrowni wiatrowych a nie całości wiatraków). Taka zmiana rodzi pytanie o ekonomiczny sens utrzymywania i zakładania nowych farm wiatrowych. Dla zobrazowania różnicy w opodatkowaniu przyjrzyjmy się następującemu przykładowi: dotychczas opodatkowywaliśmy części budowlane stanowiące ok. 30% wartości całej inwestycji, co stanowiło np. 9 mln zł x 2% wartości budowli, zatem podatek wynosił 180 tys. zł rocznie. Gdyby przyjąć, że opodatkowana jest cała inwestycja, czyli np. 30 mln zł podatek od nieruchomości wzrósłby do poziomu 600 tys. zł rocznie.

Główna obawa dotyczy tego, w jaki sposób, gdyż przepisy nie są oczywiste, organy podatkowe będą je interpretowały, np. w sposób powodujący zwiększające opodatkowanie, i na ile będą przyjmowały argumenty przedsiębiorców wskazujące na częściowe opodatkowanie elektrowni wiatrowych.

Zapewne, będzie to również odpowiedź na pytanie o rentowność, jak również o rozwój energetyki wiatrowej lub jej zahamowanie.

Jeśli organy podatkowe przyjmą niekorzystny sposób interpretacji przepisów to w pierwszym okresie,  może to przynieść znaczący wzrost dochodów gmin, na terenie, których znajdują się farmy wiatrowe, ale zapewne rok 2017 r. i kolejne lata  będą to weryfikowały pod względem opłacalności inwestycji w farmy wiatrowe i reakcji przedsiębiorców na nową ustawę.

Na co można zamienić tę regulację?

Ustawa już została uchwalona, podpisana przez Prezydenta i wchodzi w życie 16 lipca 2016 r.

Z pewnością warto byłoby jednak rozważyć zmianę przepisów odnośnie lokalizowania farm wiatrowych, chociażby w aspekcie odległości ich posadowienia od zabudowań, ale również w aspekcie ich odległości od chronionej przyrody, m.in. parków narodowych, rezerwatów przyrody, parków krajobrazowych, czy leśnych kompleksów promocyjnych.

Do ponownego przemyślenia pozostaje również kwestia lokowania elektrowni wiatrowych tylko na terenach objętych planami zagospodarowania. Jedną z najistotniejszych kwestii jest też pytanie o celowość zmiany prawa budowlanego w kwestii art. 3 ust. 3 dotyczącego definicji budowli.

Jaka jest ocena prawna?

Praktyka pokaże czy ustawa uporządkuje warunki i tryb lokalizacji budowy elektrowni wiatrowych, czy zahamuje rozwój energetyki wiatrowej w Polsce ze względu na nierentowny charakter inwestycji, m.in. ze względu na konsekwencje zapisów ustaw niepodatkowych na prawo podatkowe, tu o zasadniczym znaczeniu.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik