Jędrysek: Raport NIK potwierdza zaniedbania obecnej administracji w sektorze łupkowym

14 stycznia 2014, 11:05 Energetyka

Winna obecna administracja

ROZMOWA

Prof. Mariusz Orion-Jędrysek,

poseł (PiS), b. wiceminister środowiska i Główny Geolog Kraju, inicjator poszukiwań gazu i ropy naftowej w łupkach w Polsce

< Raport w zasadzie nie wskazuje odpowiedzialności, nie wskazuje przyczyn, kroków naprawczych. Dlaczego Tusk nie zareagował na mój list otwarty z czerwca 2010 r.? Dlaczego jest brak lobbingu Polski w PE? Ogólne wrażenie po lekturze raportu NIK: to dokument bardzo złagodzony, rozłożono i rozmyto odpowiedzialność za obecny stan rzeczy; jest źle ale nie wiadomo kiedy to złe nastało. >.

Wniosek o kontrolę NIK został przygotowany przez Pana dwa lata temu i poparty przez członków Parlamentarnego Zespołu Surowców i Energii, którego jest Pan przewodniczącym. Czego w raporcie NIK brakuje?

Z niecierpliwością czekałem na ten raport. Raport był robiony ponad rok, gotowy wiosną 2013 – dlaczego dopiero opublikowano go w styczniu 2014?

Nie oceniono spraw ochrony środowiska, strat finansowych i utraconych korzyści Państwa Polskiego. Zapominano jakby o ropie naftowej z łupków. Mało wnikliwie oceniono raport PIG Państwowej Służby Geologicznej z marca 2012 r. – nadal nie jest nawet jasne, kto jest autorem raportu, jaka jest odpowiedzialność władz PIG za opublikowanie raportu i jego treść, ile on kosztował, jakie jest uzasadnienie kosztów, czy ochroniono interes Polski, ja jakie są skutki raportu. Nie oceniono jak wygląda handel koncesjami i kto jest faktycznym właścicielem koncesji, jak wygląda handel informacją geologiczną,  jakie są straty gospodarcze i geopolityczne w wydania koncesji, jakie są konsekwencje środowiskowe, naukowe, technologiczne, społeczne – oczekiwane i faktyczne. Wydanie wszystkich koncesji to przerzucenie ryzyka i kosztów na barki firm polskich – a było w 2006/2007 odwrotnie – to obce firmy ryzykowały. Odrzucenie projektów ustaw regulujących sprawy koncesji i kontroli państwa, przez PO-PSL po objęciu władzy w 2007 r. zawaliło sprawy gazu i ropy w łupkach. Raport w zasadzie nie wskazuje odpowiedzialności, nie wskazuje przyczyn, kroków naprawczych. Dlaczego Tusk nie zareagował na mój list otwarty z czerwca 2010 r.? Dlaczego jest brak lobbingu Polski w PE? Ogólne wrażenie po lekturze raportu NIK: to dokument bardzo złagodzony, rozłożono i rozmyto odpowiedzialność za obecny stan rzeczy; jest źle ale nie wiadomo kiedy to złe nastało. Moim zdaniem cała tragedia łupkowa nastąpiła w latach 2008-11, po wcześniejszych sukcesach w latach 2006-7. Dużo by mówić – proszę zajrzeć na moją stronę internetową www.jedrysek.eu

Jaki jest więc ten raport?

Ważne, że jest – to wstęp, mam nadzieję, i krok w dobrym kierunku. Wg NIK-u przyczyna tak powolnego działania przedsiębiorców wynikała nie tylko ze zmieniającej się sytuacji ekonomiczno-finansowej, ale również z niewłaściwych działań administracji rządowej. W mojej opinii miało znaczenie wyłącznie to drugie bo swoim działaniem lub brakiem działania PO-PSLowcy pozwolili na to pierwsze i nie tylko na to …

NIK zauważył znaczne opóźnienie rozpoczętych w 2011 r. prac związanych z tworzeniem i nowelizacją prawa dotyczącego poszukiwania i wydobywania węglowodorów. Sugeruje więc, że prace rozpoczęły się w 2011 r., a nie wspomina, że w 2007/8 odrzucono rozwiązania PiS i nie zrobiono nic poza wznowieniem wydawania koncesji. Pisząc, że przygotowywane zmiany prawa w tym zakresie zatrzymały się na etapie uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych, NIK pośrednio  ten sposób przyznaje,  że przed 2011 rząd PO-PSL nie zrobił nic poza psuciem. NIK twierdzi, że „dalsze ich przedłużanie może skutkować ograniczeniem przez przedsiębiorców skali prowadzonych bądź planowanych prac geologicznych oraz nakładów inwestycyjnych ponoszonych na taką działalność, a także zmniejszeniem z ich strony zainteresowania poszukiwaniem złóż gazu z łupków w Polsce”.

Przecież symulowanie poszukiwań i wyjście firm (a to się zaczęło oficjalnie dwa lata temu) – było przy wydaniu wszystkich koncesji do przewidzenia  – bez wyjątku przewidziałem wyjście firm wymieniając z nazwy i mówiąc o tym także bezpośrednio do Tuska z mównicy sejmowej na przełomie 2011/12.

Nie powołano ustanowionego rozporządzeniem Rady Ministrów z 22 czerwca 2012 r. Pełnomocnika Rządu do spraw rozwoju wydobywania węglowodorów…

To nie ma podstawowego znaczenia bo potrzebny jest organ specjalistyczny a nie pełnomocnik rządu – pełnomocnika powołuje się doraźnie a sprawy geologiczno-surowcowe są zawsze, szczególnie w jednym z najbogatszym geologicznie kraju UE jakim jest Polska! Jeśli jest pełnomocnik bez planu, strategii, narzędzi, wiedzy itd., to niczego nie zrobi. Zgadzam się z NIK-iem że „Ministerstwo Środowiska nie potrafiło właściwie zorganizować prac resortu, a sprawami gazu z łupków zajmowały się w latach 2007-2012 jedynie trzy osoby”. Ale w 2005 i 6 r. zajmowała się tylko jedna – główny geolog kraju – i coś się do przodu posuwało, bo strategię opracowano i pierwsze koncesje wydano. „Nierzetelnie i przewlekle postępowania administracyjne (średnio 132 dni przy wymaganych prawem 30), nierówne traktowanie wnioskodawców oraz rozpatrywanie wniosków niekompletnych” – tego nie potrafię ocenić. Ale „niesprawdzenie wiarygodności ekonomicznej wnioskodawcy”, to jest to, czym bębniłem oficjalnie od 2009 r. Wcześniej rozmawiałem z ówczesnym głównym geologiem kraju, premierem Pawlakiem, jego nowo powołaną zastępczynią, Joanną Strzelec-Łobodzińską – wszystko jak kulą w płot. Nie potrafię także ocenić, „wysokiego zagrożenia korupcją”.

NIK zakwestionował też „sposób udzielania koncesji na duże obszary”.

Kluczowym był brak strategii właścicielskiej – ba, działania wbrew logice właścicielskiej. Nie brano pod uwagę „możliwości techniczno-ekonomicznych przedsiębiorców, którzy koncesję otrzymali”. Pojawił się więc handel, spekulacje, wypływ informacji geologicznej której zdobycie kosztowało miliardy, a którą w formie cyfrowanej wydano praktycznie za darmo. Można zgodzić się z NIK, że korzystniejszym mogłoby być udzielenie koncesji większej liczbie przedsiębiorców na mniejszą powierzchnię terenu, ale Polska była podzielona na kwadraty koncesyjne zatwierdzone w Komisji Europejskiej – zmiany kosztowałyby nieco czasu, a my chcieliśmy działać szybko i po cichu. Byliśmy pierwsi po USA i Kanadzie i cztery lata przed innymi krajami. Można było bezpiecznie wydać najwyżej 20% powierzchni obszarów koncesyjnych – reszta powinna zostać nadal w rękach dla Skarbu Państwa, czyli w praktyce w decyzji wiceministra – głównego geologa kraju. Podbijalibyśmy ceny, napędzali koniunkturę, zwiększali zysk z udostępniania koncesji – wszystko pod kontrolą Polskiej Służby Geologicznej i z udziałem w przedsięwzięciu Skarbu Państwa, przy rozwoju własnych technologii, obserwacjach środowiskowych, zabezpieczeniu interesów społeczności lokalnych, maksymalizacji oddziaływań geopolitycznych.

Podjęte działania i nikła liczba odwiertów nie doprowadziły dotąd do wiarygodnego oszacowania ich wielkości…

Więcej wykonano by gdyby nie wznowiono wydawania koncesji, bo wtedy byłby wyścig po następne koncesje i to za duże pieniądze, z udziałami Skarbu Państwa. NIK twierdzi, że „pożądane byłoby wykonanie ok. 200. odwiertów co może mieć miejsce przy zachowaniu dotychczasowego tempa wierceń zajmie ok. 12 lat”. Uważam, że nie 200. ale minimum 3 razy więcej – i w tym minimum 100. ze szczelinowaniem poziomym z dostosowaniem technologii  szczególnie płynów szczelinująco-desorbcyjnych i materiałów podtrzymujących drożność szczelin.

Minister Środowiska niewystarczająco uregulował proces pobierania i postępowania z próbkami geologicznymi pozyskiwanymi w wyniku wykonywanych otworów wiertniczych

Oczywiście, bo to miała robić Polska Służba Geologiczna jako organ państwa, nie jednostka naukowa jaką jest PIG z własnymi interesami. PSG miała zajmować się wszystkimi kopalinami  – całą geologią także ta poza Polską jeśli taki nasz interes. A tak „próbki geologiczne wywożono w całości za granicę (w tym rdzenie wiertnicze), bez wiedzy i zgody organu koncesyjnego”. Protestowałem, mówiłem o tym – pracownicy PIG-u dwa lata temu atakowali, twierdzili, że to nieprawda, rządowe i koalicyjne gremia ignorowały.

Przeprowadzona przez NIK weryfikacja próbek geologicznych pochodzących z 13. wykonanych odwiertów i przekazanych do Centralnego Archiwum Geologicznego wykazała, że próbki pobierane były w sposób naruszający ich stan, nie spełniały wymogów jakościowych i objętościowych określonych w koncesji i tylko w części były przydatne do dalszych badań.

Oddano próbki z 13 odwiertów i to niekompletnie – co ukryto, kto to zweryfikuje? Gdzie pozostałe około 30 odwiertów? Nie mamy nic, bo nie ma PSG. Skutkiem ubocznym było stwierdzone przez NIK niewykonywanie prac geologicznych, wielomiesięczne opóźnienia, nieterminowe i niewłaściwe naliczanie i wnoszenie opłat koncesyjnych na rzecz NFOŚiGW oraz właściwych gmin, nierzetelne przekazywanie Ministrowi Środowiska pisemnych informacji o przystępowaniu do wykonywania prac geologicznych bądź o ich zakończeniu.

NIK stwierdza również, iż urzędy górnicze nie skontrolowały wszystkich wykonanych odwiertów poszukiwawczych.

Poszukiwania to kompetencja służby geologicznej a nie Wyższego Urzędu Górniczego – nie można oczekiwać od WUG latania dziury przez brak PSG – nie mają specjalistów, narzędzi i się na tym nie znają, bo nie są w stanie. WUG ma własne problemy i nie należy z nim eksperymentować – ich kompetencje to głównie bezpieczeństwo ludzi pracujących i mieszkających na terenach górniczych szkody górnicze itd.

Minister Środowiska nie prowadził  kontroli przedsiębiorców, bo nie miał kim, a PIG nie chciał i nie miał kompetencji i ich nie ma – w obecnym jego usytuowaniu prawnym jako jednostki naukowej jest to niemożliwe także ze względu na konflikt interesów – pisałem o tym w 2007 r. w Przeglądzie Geologicznym(sic!).

Głównym grzechem i przyczyną klęski było i jest brak PSG. W raporcie NIK skupia się głównie na skutkach, a nie ma niemal nic o przyczynach – co niekonieczne znajduje się w kompetencjach NIK – liczę na jej współpracę ze mną na poziomie eksperckim, o ile zwróci się o to do mnie. W PIG nie wyodrębniono nawet komórki organizacyjnej zajmującej się przeprowadzaniem kontroli bo to nie było ani w interesie pracowników PIG ani w ich obowiązkach. PO-PSL nazwało ustawowo PIG państwową służbą geologiczną, która jako Państwowy Instytut Badawczy miała i ma niemal wyłącznie własne interesy, a jednocześnie charakteryzują ją brak odpowiedzialności oraz obowiązków działania w imieniu i interesie państwa. Polska straciła przez to około 100 mld zł bezpośrednio – i może bilion w przeliczeniu na cały okres od połowy poprzedniej dekady – na całej eksploatacji, czyli więcej niż koalicja PO-PSL naprodukowała długu publicznego, o jakim wiemy teraz.

NIK w raporcie wskazuje, że nie wszyscy przedsiębiorcy wykonywali rzetelnie zadania i obowiązki wynikające z udzielonych im koncesji na poszukiwanie i/lub rozpoznawanie gazu z łupków.

Bo umowy koncesyjne oraz projekt prawa górniczego i geologicznego były sporządzane jak dla podmiotów państwowych, podlegających kontroli ministra Skarbu Państwa. Koncesje wydano jednak podmiotom w większości zagranicznym – drapieżnym, a czasem wyłącznie spekulującym, bo tak to funkcjonuje w poszukiwaniach geologicznych. Tak więc prawo, ani organy państwa nie chroniły jego interesów. Jednocześnie koalicja PO-PSL zaniechała zmian przygotowanych przez PiS. Jeśli czytać moje artykuły sprzed dwóch lat, do podobnych wniosków doszedł w swoim raporcie NIK.

Rozmawiał Maciej Pawlak