Stępiński: Wróg ministra odszedł, ale chce wrócić jako pupil związkowców

11 czerwca 2019, 17:45 Energetyka

Do czterech razy sztuka. Daniel Ozon został odwołany z funkcji prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Nie pomógł protest związkowców. Górnicy jednak nie zamierzają odpuszczać i zapowiadają kolejne protesty. Chcą, aby odwołany prezes mógł powrócić do JSW – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Protest związkowców pod siedzibą ME. Fot. Piotr Stępiński/BiznesAlert.pl
Protest związkowców pod siedzibą ME. Fot. Piotr Stępiński/BiznesAlert.pl

Przypuszczenia górników i mediów okazały się słuszne. Rada nadzorcza JSW obradująca dzisiaj w Warszawie pod eskortą uzbrojonych funkcjonariuszy Policji dokonała zmian w zarządzie spółki odwołując Daniela Ozona z funkcji prezesa, którą sprawował od 29 listopada 2017 roku. Demonstracja przed gmachem ministerstwa energii kilkuset związkowców górniczych nie zdała się na nic. Stery w JSW zostały powierzone Robertowi Małłce, jednemu z członków rady nadzorczej spółki. Ma sprawować tę funkcję do zwyczajnego walnego zgromadzenia spółki za 2018 rok, jednak nie dłużej niż do końca lipca 2019 roku.

Związkowcy informują, że poczuli się oszukani, ponieważ 10 czerwca miało dojść do wcześniej umówionego spotkania z ministrem energii Krzysztofem Tchórzewskim. Ostatecznie nie przyjechał. Przypominał zaś, że powoływanie i odwoływanie członków zarządów jest prawnie przypisane Radzie Nadzorczej Spółki i jej decyzje są ostateczne. – Należy podkreślić, iż zmiany osób kierujących Spółkami są naturalnymi działaniami wynikającymi z bieżącego zarządzania i wymagają przestrzegania procedur – stwierdził w oświadczeniu przekazanym redakcji BiznesAlert.pl.

Rosnące napięcie

Emocje wokół kierownictwa JSW narastały od dłuższego czasu. Górnicy chcieli rozmawiać o swoich wątpliwości m.in. co do trybu w jaki doszło do obrad rady nadzorczej. Informacja o terminie posiedzenia została dostarczona 8 czerwca, a więc na trzy dni przed terminem spotkania. Umożliwił to regulamin rady nadzorczej zmieniony pod koniec kwietnia. W ich wyniku wzmocniona została rola przewodniczącej rady, co wzbudziło stanowczy sprzeciw przedstawicieli związków. Po pierwsze, doszło do rezygnacji z zasady zwoływania posiedzeń ,,jedynie w uzasadnionych przypadkach. Po drugie, przewodnicząca rady została wyposażona w prawo do skrócenia doręczenia zawiadomienia o zwołaniu posiedzenia do dwóch dni. Co ciekawe, może to nastąpić w formie maila. Taka forma komunikacji może znacząco utrudnić stawienie się członkom rady. Lista zarzutów wobec regulaminu była znacznie dłuższa. Przewodnicząca zyskała również prawo do jednostronnego zakończenia obrad, w dodatku bez określania powodu. Wówczas związki zawodowe mówiły o marginalizacji ich przedstawicieli w radzie nadzorczej, która mogłaby je ułatwić odwołanie prezesa Ozona.

Dlaczego odwołano prezesa JSW?

To pytanie zadaje sobie wielu.  Przewodnicząca rady nadzorczej w przesłanym komunikacie poinformowała, że głównym powodem decyzji rady o odwołaniu Ozona była utrata zaufania do niego wynikająca z „ograniczania radzie nadzorczej dostępu do informacji przy podejmowaniu kluczowych decyzji”.  – Ponadto Rada Nadzorcza podkreśliła brak realizacji zobowiązań wynikających z umowy o zarządzanie oraz nadmierne obciążanie spółki wydatkami na poziomie kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie na wyjazdy służbowe Prezesa bez wskazania ich zasadności –  dodała. Szczegółów nadal brakuje. O powody odwołania prezesa JSW spytaliśmy również ministerstwo energii, które sprawuje nadzór nad spółką. Resort nie odpowiedział na nasze pytania do momentu ukazania się tej publikacji.

Czy wróci?

Jeszcze rano 11 czerwca rozmawiający ze mną związkowcy byli niemal pewni, że również dzisiaj uda im się zablokować zmiany na stanowisku prezesa spółki. Warto także zwrócić uwagę na sam termin zwołania posiedzenia rady. Odbywa się on akurat w dniu, w którym mija termin składania ofert w konkursie na stanowisko prezesa JSW oraz członków zarządu ds. technicznych, ds. ekonomicznych, ds. handlu oraz ds. strategii i rozwoju ogłoszonym pod koniec maja. Według informacji BiznesAlert.pl odwołany prezes JSW złożył aplikację i będzie ubiegał się o ponowną prezesurę w spółce.

Obrona Ozona

W sporze nie chodzi jednak wyłącznie o pracę prezesa. Przewodniczący Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność Bogusław Hutek stwierdził w rozmowie z BiznesAlert.pl, że celem protestów nie była obrona Ozona. – Związkowcy bronią człowieka, który według nich pilnuje ich interesów oraz JSW. Był chyba jedynym prezesem, który potrafił się przeciwstawić decyzjom o wyprowadzeniu pieniędzy ze spółki. Nie jest tajemnicą, że rząd ma dużo potrzeb inwestycyjnych – stwierdził. – Ludzie w Jastrzębiu zostali doświadczeni tym, że musieli ratować spółkę oddając własne pensje. Mając dwa mld złotych w Funduszu Stabilizacyjnym (w założeniu ma pełnić rolę buforu bezpieczeństwa, wspierającego bieżącą płynność finansową i ograniczyć ryzyko związane ze zmiennością cen węgla i koksu – przyp. red.) górnicy nie chcą ich ruszać, żeby nikt nie wyprowadził ich ze spółki. To gwarancja dla górników, że jak przyjdą cięższe czasy. będą mogli z nich skorzystać i żyć, i nie będą musieli ponownie ratować spółki – dodał.

Słowo przeciwko słowu

W oświadczeniu dla BiznesAlert.pl minister energii zapewnił, że nie podejmował i nie podejmuje żadnych działań związanych z pozyskiwaniem środków finansowych dla Skarbu Państwa z JSW. Zaznaczył jednocześnie że polskie prawo nie daje możliwości żadnym organom rządowym podejmowania decyzji dotyczących dysponowania środkami spółek, w których Skarb Państwa posiada prawa z akcji.

Innego zdania był odwołany prezes Ozon, który w zeszłorocznym wywiadzie dla Rzeczpospolitej wprost mówił o naciskach na niego, aby JSW finansowało inwestycje niezwiązane z działalnością spółki. Odmówił ministrowi energii inwestycji w Polimex-Mostostal czy Elektrownię Ostrołęka C. W przypadku tego ostatniego resort zaprzeczał, aby kiedykolwiek padł taki pomysł. W przestrzeni medialnej pojawiały się informacje o tym, że JSW miała zasypać dziurę w finansowaniu Ostrołęki kwotą 1,5 mld złotych ze wspomnianego funduszu.

Prezes Daniel Ozon miał być przeciwny również zakupowi aktywów Tauron Ciepło. Według ustaleń BiznesAlert.pl były już prezes JSW miał stwierdzić, że byłoby to działanie na szkodę jego spółki. Takim krokiem mógł się narazić na pogorszenie i tak już napiętych relacji z ministrem energii Krzysztofem Tchórzewskim po swoich wcześniejszych odmowach. Protestujący pod resortem górnicy sugerowali dziś, że Daniel Ozon mógł być naciskany w celu zaangażowania JSW w Electromobility Poland. Tej informacji nie udało się potwierdzić.

Prezes z poparciem związków

Postawa byłego prezesa jastrzębskiej spółki znajduje pełne poparcie związków zawodowych. Nie jest to typowa sytuacja w spółkach z udziałem Skarbu Państwem. Tymczasem związkowcy podkreślali, że odwołanie prezesa Ozona to błąd. Możliwe, że motywem silnego poparcia jest obawa, że nowy zarząd może ograniczyć przywileje i zerwać porozumienie płacowe zawarte w czerwcu 2018 roku. Na ich mocy JSW zobowiązało się do zwiększenia funduszu wynagrodzeń i wypłacenia świadczeń, które utracili w 2016 roku z powodu zaciskania pasa przez spółkę. Rzecz dotyczyła nadpłaty nagrody rocznej, czyli tzw. 14-stki oraz wypłatę deputatu węglowego. Warto przypomnieć, że w ramach porozumienia osiągniętego w 2015 roku zawieszono na trzy lata wypłatę czternastej pensji oraz deputatów. W dodatku pracownicy administracyjni zostali pozbawieni praw do nagród barbórkowych. W 2018 roku roku został zrekompensowany pracownikom ostatni utracony element wynikający z tamtego porozumienia oszczędnościowego.

Argumenty finansowe pojawiły się również w trakcie protestów w Warszawie. Związkowcy zapowiedzieli, że po powrocie do Jastrzębia wejdą w spór zbiorowy z nowym zarządem spółki w sprawie nagrody z zysku za 2018 rok 4300 zł netto, która zgodnie z założeniami miała zostać wypłacona czwartego września. Związkowcy obawiają się, że nowy zarząd może jej nie wypłacić. Do rozstrzygnięcia pozostaje pytanie czy w trudnej sytuacji polskiego górnictwa i przy rosnących kosztach wydobycia odmrażanie przywilejów to krok, który być może doraźnie zadowoli stronę społeczną, ale za jakiś czas może okazać się gwoździem do trumny tego biznesu.

Mimo to związkowcy strajkujący dzisiaj w Warszawie zapowiedzieli, że mogą wrócić na stołeczne ulice, ale „w znacznie silniejszym składzie”. Do protestów może dojść również na Śląsku. Jutro w Jastrzębiu ma spotkać się komitet protestacyjno-strajkowy. Związkowcy biorą pod uwagę możliwość ogłoszenia pogotowia strajkowego i oflagowania zakładów górniczych.  Tymczasem zbliża się newralgiczny okres przygotowań do wyborów parlamentarnych. Protesty górników i płonące opony w Warszawie nie byłyby raczej pożądanym obrazkiem. Mimo to za ich sprawą tegoroczne lato może stać się wyjątkowo upalne.