Kadej: Baltic Pipe musi iść lądem. Gdzie dokładnie?

16 sierpnia 2018, 08:45 Energetyka

Hasło „Baltic Pipe” kojarzy się zazwyczaj z podmorskim gazociągiem z Danii. Ale to tylko część całego systemu, którego powstanie będzie znacznie bardziej skomplikowane i droższe niż ułożony na dnie Bałtyku gazociąg – pisze Leszek Kadej, ekspert portalu WysokieNapiecie.pl

Magazyn gazu Kosakowo. Fot. PGNIG.
Magazyn gazu Kosakowo. Fot. PGNIG.

Baltic Pipe to system, który ma się zacząć się na Morzu Północnym od połączenia (tzw. wpinki, tie-in) z gazociągiem Europipe 1. To jedna z głównych magistrali przesyłu norweskiego gazu do Europy Zachodniej. „Wpinka” połączy gazowy system duński z norweskim, bo dotychczas nie miały one bezpośredniego kontaktu. Dalej Baltic Pipe to częściowo nowy gazociąg przemierzający Danię aż po wyspę Zelandia, na brzegu której Duńczycy zbudują – ale częściowo za pieniądze polskiego Gaz-Systemu – wielką tłocznię. Jest ona konieczna by przetłoczyć gaz 275 km podmorskim odcinkiem.
Gazociąg na dnie Bałtyku wygląda z pozoru na najtrudniejszą w budowie część, ale tak nie jest. Rura podmorska okazuje się znacznie prostsza i szybsza do położenia niż lądowa. Prezes Gaz-Systemu Tomasz Stępień mówił ostatnio o ocenach, jakie operator zrobił na podstawie licznych światowych doświadczeń, również i tych z układaniem Nord Stream. Według tych szacunków wystarczy zaledwie 90 dni. „Okienko” na tą budowę będzie miało co prawda około dwóch lat, ale jednostki do układania rurociągów na brak pracy na świecie nie narzekają. Gaz-System musi zatem znaleźć wykonawcę, który w ciągu tych dwóch lat znajdzie dwa miesiące na położenie rury. Co podobno wcale nie jest takie łatwe.

Ale już na lądzie podmorską rurę trzeba przyłączyć do polskiego sytemu przesyłu gazu, co nie będzie ani proste ani tanie. Wymagać będzie budowy nowych gazociągów i tłoczni gazu, w zasadzie na obszarze całej Zachodniej Polski. Przy czym umownie to co na północ od gazociągu jamalskiego określa się jako system Baltic Pipe, a to co na południe – jako Korytarz Północ-Południe, ale do efektywnego zagospodarowania strumienia gazu Gaz-System musi poczynić szereg inwestycji w obu tych obszarach.

Według szacunków sama podmorska rura ma kosztować ok. 440 mln euro, a wkład Gaz-Systemu do tłoczni na Zelandii to 90 mln euro. Za to rozbudowa systemu gazociągów już na terenie Polski ma kosztować 340 mln euro.

Pierwszy fragment lądowej części to gazociąg z nadmorskiego Niechorza – gdzie gazociąg ma wychodzić na brzeg – do rozbudowanej na tą okazję tłoczni w Goleniowie pod Szczecinem.

Jakie elementy gazociągu musimy jeszcze wybudować? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl