Kasprów i Walendziak: Uniki w sprawach energetycznych szkodzą Polsce

27 stycznia 2014, 13:48 Energetyka

– Treścią polityki staje się zegarek ministra Nowaka. Za to można przez sześć lat stabilnych politycznie rządów nie przyjąć ani rozwiązań legislacyjnych, ani strategii rządowych dotyczących zarówno gazu łupkowego, energetyki nuklearnej, jak i odnawialnych źródeł energii (OZE) – piszą na łamach „Rzeczpospolitej” Rafał Kasprów i Wiesław Walendziak.

– Przykład ustawy o OZE, którą konsultowano z branżą przez blisko trzy lata, po czym nagle pod koniec ubiegłego roku fundamentalnie ją zmieniono ku zaskoczeniu biznesu, pokazuje, że nie istnieją żadne trwałe koncepcje polityczne dotyczące rozwoju kluczowych obszarów energetyki. Prywatny biznes nie ma innego wyjścia niż podporządkować się politycznej loterii (firmy właściciele farm wiatrowych czy zajmujące się importem biomasy), opuścić pole gry (koncerny wydobywcze, np. Exxon Mobile, firmy fotowoltaiczne, nuklearne) lub szukać wsparcia w spółkach Skarbu Państwa celem przeniesienia posiadanych przez nie relacji na poziom decyzji politycznych – podkreślają autorzy.

Zdaniem Kasprówa i Walendziaka, polska polityka dumpingowania ceny gazu rosyjskiego pozwala nie tylko osiągać Gazpromowi znaczne korzyści, ale blokuje realną alternatywę. Jak twierdzą, forsowana przez UE liberalizacja rynku gazu w połączeniu ze zdecydowaną polityką rządu mogłaby przynieść nie tylko konkurencję, podobnie jak w prądzie i telekomunikacji, ale przede wszystkim zmienić postawę negocjacyjną z Gazpromem.

– Czy warto prowadzić taką politykę decyzyjnych uników w sprawach strategicznych i zamiast tego skupiać się na karuzeli kadrowych przetasowań? Przewrotnie może się okazać, że jej efekty będą dokładnie odwrotne do zamierzonych. Idąc dalej tropem dominującego sposobu myśleniu naszej klasy politycznej, rezultat może być tylko jeden –  beneficjentem braku rozstrzygnięć w sprawie budowy elektrowni nuklearnej, sposobu wydobycia gazu łupkowego i braku wsparcia dla liberalizacji rynku gazu będzie wyłącznie… putinowska Rosja – wskazują komentatorzy.

Źródło: Rp.pl