Kawczyński: Mld zł kary dla Polski zamiast na energetykę prosumencką

8 kwietnia 2014, 09:58 Energetyka

KOMENTARZ

Krzysztof Kawczyński

Przewodniczący Komitetu Ochrony Środowiska

Krajowej Izby Gospodarczej

Obecny projekt ustawy o OZE ma zastąpić poprzedni z lat 2012 i 2013. Tamten był poddany szerokim konsultacjom społecznym i praktycznie był gotowy do uchwalenia. Pod koniec roku 2013 podjęte zostały decyzje o skierowaniu go do kosza i powstał całkowicie nowy projekt, który opiera się na zupełnie innych zasadach.

Projekt obejmuje różne źródła energii odnawialnej, w tym również energię z niektórych frakcji odpadów. Wskazuje dwa źródła wsparcia dla wytwórców energii odnawialnej, t.j. system aukcji energii odnawialnej i świadectwa pochodzenia (zielone certyfikaty). W zakresie certyfikatów są jednak pewne ograniczenia do określonych instalacji i czasu ich uruchomienia. Brakuje natomiast gwarancji co do czasu obowiązywania nowego systemu, a znając obecne praktyki legislacyjne inwestorzy nie będą ponosili całego ryzyka takich inwestycji w niepewnym otoczeniu.

Wiele uwag i zastrzeżeń do tego projektu wnoszą wytwórcy energii odnawialnej ze źródeł słonecznych i wiatrowych, które przy takim podejściu mogą mieć problemy rozwojowe. Jedną z zalet jest natomiast fakt, że projektodawca dostrzegł w końcu problem energii z odpadów i możliwość poprawy bezpieczeństwa energetycznego na tej drodze.

Dość słabo została wsparta energetyka prosumencka, czyli to co moglibyśmy osiągnąć na poziomie wielu gospodarstw wytwarzając energię elektryczną na własne potrzeby. Tu powinny być uruchomione poważne środki pomocowe (nie pożyczki) dla gospodarstw domowych na rozwój takiej energetyki „domowej”, ponieważ na pożyczki, które będą się spłacały 20 lat nie stać zwykłych gospodarstw domowych.

Szkoda, bo potencjał takiej małej energetyki jest ogromny i w niewielkim stopniu wykorzystywany, a inwestycje byłyby w miarę pewne. Warto również wskazać na problemy dla obecnego stanu linii przesyłowych z energią odnawialną, w tym w szczególności system opłat dystrybucyjnych i przesyłowych, który ma cechy wybitnie dla przesyłu energii wyłącznie w jedną stronę, natomiast nie jest przygotowany do elastycznego odbioru i wykorzystania produkowanej energii odnawialnej ze źródeł rozproszonych.

Dzisiaj mamy taką dziwną rzeczywistość, że oszczędzanie energii na poziomie domowym, w tym wytwarzanie energii z małej energetyki prosumenckiej wiąże się z niższą ceną tej energii, a jednocześnie nie zmniejszają się opłaty przesyłowe wielkich dystrybutorów energii elektrycznej, czyli jeśli mało się zużywa energii z „elektrowni” to i tak dystrybutor zadba o ty abyśmy płacili więcej za różne opłaty przesyłowe i bilans wyjdzie na zero. Trzeba połączyć opłaty przesyłowe z ilością energii zużytej, tak aby stanowiły one określony narzut do faktycznego zużycia. To jeden z warunków dla oszczędzania energii i ewentualnej produkcji z mikroźródeł OZE.

Warto również mieć na uwadze fakt, że brak tej ustawy uruchomił licznik kar UE za trzyletni brak wdrożenia dyrektywy OZE i wg wyliczeń ekspertów dzisiaj może to już oznaczać 1 mld złotych kar dla Polski. Szkoda, że tego miliarda nie przeznaczy się na rozwój energetyki prosumenckiej, bo można by w ten sposób sfinansować prawie pełnie pokrycie inwestycji dla 10 000 gospodarstw domowych w zakresie hybrydowych rozwiązań małej energetyki OZE (mały wiatrak plus panele na dachu).