KIG: Polskie plany rewizji polityki klimatycznej zderzą się z rzeczywistością (ROZMOWA)

11 stycznia 2016, 07:30 Energetyka

W przekonaniu rządu Polska chce wywiązać się z zobowiązań dotyczących ochrony klimatu,  ale krajowa gospodarka musi się rozwijać. Polskie przedsiębiorstwa muszą mieć warunki, aby sprostać konkurencji. Dlatego nie możemy zgadzać się na rozwiązania uderzające w polską gospodarkę. Za jedno z takich rozwiązań uznał rząd Beaty Szydło przyspieszenie terminu wdrożenia rezerwy stabilności rynkowej (MSR) z 2021 na 2019 r. Jakie są możliwości zastosowania mechanizmów kompensacyjnych w gospodarce. Komentuje obecny na spotkaniu  rządu w tej sprawie, przewodniczący Komitetu ds. polityki energetyczno-klimatycznej Krajowej Izby Gospodarczej, Herbert Leopold Gabryś?  

Czy Pana zdaniem wnioski ze spotkania „okrągłego stołu”, które odbyło się 8 stycznia w Kancelarii Premiera Rady Ministrów będą skutecznym instrumentem kompensacji dla polskich interesów wobec zaostrzenia polityki klimatycznej  Komisji Europejskiej?

Na spotkaniu Pani Premier powiedziała: „nie jesteśmy przeciwni ochronie klimatu, Polska zrobiła więcej niż wiele krajów Wspólnoty, róbmy jednak wszystko, abyśmy nie musieli przyjmować rozwiązań niekorzystnych dla polskiej gospodarki ” (cytuję z pamięci HLG – uwaga redakcji). I to właściwie oddaje cały klimat i obszar merytoryczny debaty. Tyczyła wielu problemów  ale z woli organizatorów dominowały problemy planowanej rewizji systemu handlu emisjami (ETS) w tym także rezerwa stabilności rynkowej (MSR). Na dobrą sprawę to przecież istota procesu wprowadzania polityki klimatycznej Unii Europejskiej.

System ETS jest podstawowym narzędziem wyprowadzania węgla z gospodarki – energetyki przede wszystkim, metodą podwyższania kosztów produkcji energii elektrycznej. Także po to, aby energetyka odnawialna stała się relatywnie mniej droga (szeroko rozumiana z prosumencką włącznie). Dla Polski okazuje się, że nie tylko to dotkliwe, ale i groźne dla wielu aspektów bezpieczeństwa energetycznego . W obszarach zbliżonych do tej filozofii ukryto szereg mechanizmów administrowania zwiększaniem tych kosztów. Tu lokuje się zamiar sterowania ilością uprawnień do emisji z automatyzmem ich pomniejszania rocznie o 2,2 proc. (od 2021 z domniemaniem do 2050). Tu także problematyka zarówno proporcji jak i przydziału uprawnień nieodpłatnych rozdzielanych w drodze aukcyjnej. Dla polskiej gospodarki to istotny  problem, jak ów skąpy przydział dzielić pomiędzy najprościej przemysł a energetykę. Jak chronić w istocie tych decyzji branże energowrażliwe, według jakich kryteriów i z jaką metodą alokacji (na wartościach historycznych czy dynamicznie, uwzględniając rozwój gospodarczy). Zawarta tu także  koncepcje tzw. benchmarków dla określenia rodzajów technologii preferowanych. Odkrywa się coraz wyraźniej oczekiwanie ze strony Parlamentu Europejskiego, aby dochody mające związek z przychodami z aukcji uprawnień obowiązkowo przeznaczyć na pomoc krajom trzecim dla realizacji polityki proklimatycznej.  Co do tych zamiarów rodzi się sprzeczność w rozumieniu tej sprawy przez Polskę – środki finansowe tak pozyskane, w naszym rozumieniu, winny być w całości w dyspozycji Państwa. Dodajmy, bez decydowania zewnętrznych instytucji finansujących co do kierunków ich konsumowania np. inwestycje w elektroenergetyce. Te bowiem ze specyfiki regionów UE (zasoby własne, stan gospodarki, stan i potrzeby modernizacji energetyki) mogą najsłuszniej  i optymalnie wspierać ochronę środowiska i klimatu. Wiemy, jak to robić i wiemy, jak chronić środowisko i klimat z naszej specyfiki gospodarki i zasobów.

Mechanizmy kompensacyjne, fundusz modernizacyjny oraz fundusz solidarnościowy także nie rokują korzystnych dla nas pożytków na miarę chociażby potrzeb inwestycyjnych w wysokosprawną i niskoemisyjną energetykę w polskiej gospodarce do roku 2020. Propozycje w tych obszarach odbiegają od nie tylko potrzeb, ale i rozumienia ich istoty od naszych oczekiwań. Problematyka ograniczenia emisji CO2 drogą jego pochłaniania przez lasy dla nas interesująca, nie znajduje w szczegółach, jak dotąd, zrozumienia naszego punktu widzenia.

Warto przy tym zauważyć, że stanowiska krajów Wspólnoty, ale i branż gospodarczych w sprawach wyzwań klimatycznych będą różne, jak różne są ich interesy. Dla nas to także istotny problem. Trudno pogodzić interes obszarów działalności gospodarczej wokół w OZE i wokół np. górnictwa . Tu, jeśli nie dopracujemy pilnie doktryny bezpieczeństwa energetycznego na wiele lat i poza podziałami politycznymi z woli Państwa, w interesie gospodarki i społeczeństwa, będziemy mieli ustawiczny festiwal medialnych (i nie tylko) działań o charakterze lobbystycznym. … a z tego chaosu nie urodzą się jednoznaczne sygnały dla decyzji strategicznych szeroko rozumianej gospodarki, ale przede wszystkim energetyki.

Jak to może wyglądać po przyjętym porozumieniu na spotkaniu COP21?

Wiele by dodać. Po 21 COP-ie, gdzie z uogólnień zaproponowanej deklaracji uczestników wyniknie pewnie wiele problemów po sczytaniu szczegółów w procesach ratyfikacji porozumienia to, jeśli mamy potrzebę tworzenia pozytywnej wizji gospodarki, w tym elektroenergetyki, w odniesieniu do polityki klimatycznej w rozumieniu globalnym i to jest najpoważniejszym z wyzwań dla polityków.

W tym tygodniu odbędzie się spotkanie z komisarzem UE Canete. Czego Pan się po nim spodziewa?

Najprościej każdy, nawet najwyższej rangi urzędnik Komisji Europejskiej, jeśli odwiedza nasz kraj, to bywało po to, aby posłuchać, ale i napomnieć. Z deklaracji politycznych niedawnych wyborów można było odebrać wolę daleko idących weryfikacji zamiarów, ale i przyjętych rozstrzygnięć polityki klimatycznej . Polska sygnalizuje w wielu wypowiedziach, nie tylko gospodarczych, że są to wyjątkowo trudne i kosztowne projekcje. Przyjęcie ich, bez oszacowań  skutków prawnych i ekonomicznych, w tym przede wszystkim społecznych i gospodarczych byłoby, z dokumentowaną przez KIG wielokrotnie, znaczącą szkodą dla Polski. Tyczy to zarówno II Pakietu Klimatycznego jak i „nowych wiatrów” po szczycie paryskim. Bowiem według jednych osądów COP21 nadął optymizm wyznawców globalnej polityki klimatycznej, dla innych zaś co warto zauważyć pokazał marginalną rolę kosztownego przywództwa UE w tej materii.

Bez wątpienia to szczyt, który nie przyniósł zasadniczych rozstrzygnięć, ale pokazał potrzebę zauważenia skali i kosztów wyzwań. I jak zwykle w takiej sytuacji rzetelność deklaracji politycznych pokaże gotowość do wyasygnowania niebagatelnych i nie na krótko środków dla wsparcia rozwijających się regionów świata. Zapewne o tym, a nie tylko o szczegółowym stanowisku Polski wobec próby zaostrzenia celów ograniczeń emisyjnych będzie chciał mówić Pan Komisarz.

Tak sobie myślę, że jest to „wycieczka”, aby oglądnąć także egzotykę nowej rzeczywistości politycznej Polski. Zapewne przede wszystkim wobec zapowiadanych zamiarów ponownego rozczytania dotychczasowych porozumień w zbiorze Pakietu Polityki Klimatyczno-Energetycznej. Nie tyle ze sprzeciwu wobec logiki ochrony środowiska i klimatu, ale wobec kosztów i metod wprowadzania  propozycji KE.  W domyśle z ich rewizją, a idąc krańcowo – odrzucenia tych najbardziej szkodzących gospodarce w Polsce. Zatem nie tylko dla Pana Komisarza będzie to emocjonalne spotkanie ale i dla naszych polityków niełatwe. Bez wątpienia zderzą się optymistyczne wyobrażenia o możliwościach renegocjacji polityki klimatycznej z brutalną rzeczywistością . A nieco mniej poważnie: „nie będą to pogaduszki do poduszki, aby śnić było łatwiej”, tylko twarde zderzenie naszych racji, z realną możliwością ich przeprowadzenia.

Rozmawiała Teresa Wójcik