Kister: Polska zbrojeniówka a kryzys ukraiński

26 marca 2014, 08:35 Bezpieczeństwo

Dr Łukasz Kister z Instytutu Jagiellońskiego opisuje jak polska zbrojeniówka powinna zabezpieczyć się przed rosnącym zagrożeniem ze Wschodu w dobie kryzysu ukraińskiego.

– Polski sektor zbrojeniowy jest bardzo przestarzały, niedostosowany do współczesnych reguł gry. Nie posiada zdolności do szybkiego zmodernizowania polskiej armii na poziomie niezbędnym równoważnym naszym sojusznikom w NATO – przyznaje rozmówca BiznesAlert.pl. – Poza wyjątkami działającymi w dziedzinach wysokich technologii, polskie firmy zbrojeniowe swój sposób funkcjonowania odziedziczyły po poprzednim systemie. Bez szybkiego wsparcia technologicznego od partnerów z Zachodu nie zmienimy niczego w układzie sił w naszym regionie ani nie zmodernizujemy armii.

W obliczu kryzysu na Ukrainie taki transfer jest możliwy – przekonuje ekspert. – Potencjalnym dawcą jest potęga technologii militarnych z północy – Szwecja. W wyniku kryzysu kraj ten zmienił zupełnie swoje podejście do bezpieczeństwa militarnego i sojuszy wojskowych. Dziś stoi u bram Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego. Sztokholm ponownie szuka także współpracy bilateralnej. Polska ma kolejną szansę na podjęcie jej, tym razem by może już ostatnią. Skandynawowie przestraszyli się działań Rosji na Krymie, stając się naszymi naturalnymi partnerami.

– Amerykanie są w tym względzie znacznie słabszym kandydatem. Chociaż angażują się coraz mocniej w Europie Środkowo-Wschodniej, to ich technologie zbrojeniowe w większości nie nadają się dla naszej armii. Są one dostosowane do dużej armii ekspedycyjnej wymagające wielkiego zaplecza technicznego i finansowego zdolnego do ich utrzymania. Amerykańskie uzbrojenie nie jest przystosowane do relatywnie małych sił zbrojnych jak nasze. – podkreśla Kister. – Potrzebujemy partnerów, których armie są zbliżone do naszych. Już prędzej to Niemcy, Francuzi czy Włosi mogą zaoferować nam coś zgodnego z naszymi potrzebami i możliwościami.

– Na Amerykanów powinniśmy naciskać w celu zapewnienia wsparcia politycznego i realizowania zobowiązań sojuszniczych. Potrzebujemy bezpośredniego wsparcia ich wojska. Technologiczne wsparcie będzie niemożliwe do skonsumowania przez Polskę. USA muszą pozostać „żandarmem” zdolnym do interwencji w każdym rejonie świata gdzie interesy ich sojusznika są zagrożone. To jedyna armia zdolna do takich operacji. Właśnie w zamian za to my wyjeżdżamy na misje ekspedycyjne, aby pokazać zdolność do wspólnego działania i wsparcia. Na tym polega sojusz, że każdy daje tyle, na ile jest gotów, ale musi dawać, nie może tylko brać – mówi nasz rozmówca.

– Amerykanie są czuli na medialne ataki, które psują ich wizerunek na świecie. Sprawy tak prozaiczne – w aktualnej sytuacji, jak wizy dla Polaków nie powinny odwracać uwagi od rozmów o problemach strategicznych. Nie powinniśmy ich sprowadzać do dylematów codziennej współpracy. Partykularne interesy polityczne nie mogą skłaniać polityków do rozgrywania sprawy wiz w kontekście narastającego zagrożenia na Ukrainie – twierdzi Kister.