Kołtuniak: Niejasny biznes „czeskiego Berlusconiego”

27 czerwca 2018, 07:30 Energetyka

Według informacji Transparency International, Andrej Babiš wciąż posiada większość udziałów w koncernie Agrofert. Rosną obawy o nieprzejrzystość w czeskiej polityce – mówi Łukasz Kołtuniak, współpracownik BiznesAlert.pl.

Andrej Babis. Fot: Visegrad Plus
Andrej Babis. Fot: Visegrad Plus

Agrofert to koncern stworzony przez premiera Babiša. Firma ta niemal monopolizuje czeski rynek rolny. Obawy o transparentność pojawiły się, gdy w 2013 roku Andrej Babiš został ministrem finansów. Uchwalona jeszcze w okresie rządu Bohuslava Sobotki tak zwana ustawa Lex Babiš wymusiła na liderze ANO zbycie większości udziałów w Agrofercie.Tymczasem z informacji Transparency International wynika, że stworzone przez Babiša fundacje otworzyły rachunki, na które przelewana jest większość zysków Agrofertu. Jeśli informacje te potwierdzą się, sprawą na pewno zainteresuje się Bruksela, która uważa biznesowe koneksje Babiša za zagrożenie dla czeskiej demokracji.

Wątpliwości związane z działalnością biznesową Babiša dotyczą trzech wymiarów. Po pierwsze w okresie, gdy lider ANO był ministrem finansów istniały obawy, że będzie dążył do wyeliminowania z rynku rywali Agrofertu przy użyciu metod administracyjnych. Po drugie Bruksela pilnuje, by czołowi politycy nie byli jednocześnie beneficjentami funduszy unijnych. Agrofert regularnie pobiera dotacje. Przeciwko Babišowi toczy się sprawa karna. Premier jest oskarżony o defraudacje przy budowie farmy agroturystycznej Bocianie Gniazdo.Po trzecie największe wątpliwości budzi posiadanie przez Agrofert holdingu medialnego Mafra. Do Mafry nalezą prestiżowe dzienniki jak Lidove Noviny czy Mlada Fronta Dnes. Media te są oskarżane o sprzyjanie premierowi. Z tego względu Babiš jest nazywany czeskim Berlusconim (był też nazywany czeskim Trumpem, czeskim Kaczyńskim i czeskim….Tuskiem).

Te i inne informacje dobiegające z Czech (na przykład odnośnie współpracy ANO z oskarżaną o faszyzm partią SPD Tomislava Okamury) pozwalają przewidywać poważny spor między Czechami i Komisją mimo, że sam Babiš mówi, iż wyjazdy na szczyty UE to ulubiona część jego działalności jako premiera.