Konsorcjum Nord Stream 2 nie uznaje krytyki ani ograniczeń ekonomicznych

22 marca 2016, 07:15 Alert

(Kommiersant/RIA Novosti/Reuters/Bloomberg/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik/Bartek Sawicki)

Spawanie rur. Fot. Nord Stream AG
Spawanie rur. Fot. Nord Stream AG

Konsorcjum odpowiedzialne za realizację projektu Nord Stream 2 odpowiedział na nowe pismo skierowane przez dziewięć państw Unii Europejskiej do Przewodniczącego Komisji Europejskiej Jeana-Claude’a Junckera, w którym wyraziły swój sprzeciw wobec budowy nowego gazociągu po dnie Morza Bałtyckiego.

Zdaniem konsorcjum projekt zwiększy bezpieczeństwo UE i pozwoli rozszerzyć konkurencję na regionalnym rynku a wspomniane pismo jest oparte na wielu błędnych założeniach.

– Nord Stream 2 zostało wspomniane w nowym piśmie skierowanym do Przewodniczącego Komisji Europejskiej. Zgadzamy się z tym, że bezpieczeństwo dostaw energii ma kluczowe znaczenie nie tylko dla państw Europy Środkowo-Wschodniej ale także dla całej UE. Niestety pismo jest oparte na wielu błędach i przekonaniach, które nie przetrwają obiektywnej krytyki – czytamy w oświadczeniu spółki.

Według konsorcjum nowy rurociąg zwiększy bezpieczeństwo dostaw gazu dla UE i nie stworzy ryzyka dla państw Europy Środkowo-Wschodniej, które ,,dotychczas są w znaczącym stopniu zależne od jednego źródła energii”.

– Nord Stream 2 będzie dostarczał dodatkowy wolumen gazu, który pomoże rozwiązać problem zmniejszenia wydobycia wewnątrz UE. Przez Nord Stream 2 surowiec będzie dostarczany na wewnętrzny rynek UE bezpośrednio i w najbardziej opłacalny sposób – czytamy w oświadczeniu spółki.

Na konferencji prasowej z 18 marca szefowa polskiego rządu Beata Szydło podkreśliła „duży sukces”, jakim jest list dziewięciu krajów do szefa KE Jean-Claude’a Junckera przeciwko budowie Nord Stream 2. To – jak dotychczas – największa koalicja przeciwko budowie tego gazociągu.

List podpisany przez przywódców państw Grupy Wyszehradzkiej (Czechy, Polska,  Słowacja i Wegry), Chorwacji, Estonii, Litwy, Łotwy oraz Rumunii wyraża protest wobec traktowania tej inwestycji poza unijnymi standardami. „Zwracamy (w liście) uwagę, żeby KE stosowała w stosunku do tej inwestycji zasady, które obowiązują w UE. Zwracamy uwagę, że nie jest to inwestycja, która ma wymiar ekonomiczny. Zwracamy uwagę, że ona jest zagrożeniem bezpieczeństwa energetycznego w Europie” – powiedziała Szydło.

Dziewiątka podkreśla w swoim liście znaczenie konkluzji z grudniowego szczytu UE, w których stwierdzono, że każda nowa infrastruktura powinna być w pełni zgodna z prawem UE i celami Unii Energetycznej. Tymczasem – zwracają uwagę autorzy – budowa Nord Stream 2 nie jest zgodna z głównym celem Unii Energetycznej, czyli dywersyfikacją szlaków tranzytowych, dostawców i źródeł energii. Nowy gazociąg nie stanowi bowiem ani nowego źródła surowca, ani nowego dostawcy.

Unijny pakiet energetyczny zakłada m.in. oddzielenie sprzedaży gazu od przesyłu, uzgadnianie taryf przesyłowych przez niezależnego operatora oraz zapewnienie dostępu do infrastruktury przesyłowej większej liczbie operatorów. Zastosowanie w pełni tych przepisów do Nord Stream 2 ograniczałoby dostawy własne Gazpromu przez ten rurociąg nawet o połowę.

Premierzy dziewięciu państw zwracają ponadto uwagę, że uruchomienie Nord Stream 2 niesie ze sobą potencjalne geopolityczne konsekwencje dla regionu i państw w bezpośrednim sąsiedztwie UE. Uniemożliwi bowiem efektywne wykorzystywanie istniejących już szlaków tranzytowych, zwłaszcza prowadzących przez Ukrainę, szkodząc jej zdolności do kontynuacji reform. Taki rozwój wypadków – zauważają – może doprowadzić do dalszej destabilizacji polityki sąsiedztwa UE.

Szefowie protestujących państw są zdania, że KE – we współpracy z państwami członkowskimi – powinna wykorzystywać wszystkie instrumenty polityczne i prawne, by nie dopuścić do pogorszenia się bezpieczeństwa energetycznego UE. Wezwali w związku z tym KE do podjęcia działań i weryfikacji zgodności projektu Nord Stream 2 z prawem UE i celami polityki energetycznej UE.

Gazprom prze naprzód pomimo problemów

Rosyjski państwowy koncern gazowy Gazprom wraz z pięcioma przedsiębiorstwami z Europy Zachodniej planują rozbudowę gazociągu Nord Stream, przez który gaz z Rosji płynie po dnie Bałtyku do Niemiec, omijając państwa Europy Środkowo-Wschodniej, m.in. Polskę i Ukrainę. Przedsięwzięcie, nazywane Nord Stream 2, będzie polegało na budowie dwóch dodatkowych nitek gazociągu, a co za tym idzie podwojeniu jego zdolności przesyłowej. Zachodnie firmy, które biorą w nim udział, to: BASF/Wintershall (spółka-córka BASF, 10 proc. udziałów),  E.ON (Niemcy, 10 proc. udziałów), ÖMV (Austria, 10 proc. udziałów), Shell (Holandia i Wlk. Brytania, 10 proc. udziałów) i Engie (Francja, 10 proc. udziałów).

Konsorcjum Nord Stream 2 sfinalizowało międzynarodowy przetarg na dostarczenie wysokiej jakości rur na potrzebę położenia dwóch nitek gazociągu przez Morze Bałtyckie. Wybrani dostawcy zapewnią 2500 km wysokiej średnicy rur o całkowitej wadze 2,2 mln ton. Te firmy to Europipe GmbH, z Mülheim w Niemczech (40 %), United Metallurgical Company JSC (OMK) z Moskwy w Rosji (33 %) oraz Chelyabinsk Pipe-Rolling Plant JSC (Chelpipe), z Czelabińska w Rosji (27 %).

Decyzja została podjęta w oparciu o kluczowe kryteria dotyczące przepustowości, jakości i warunków komercyjnych zgodnych z ścisłymi wytycznymi konsorcjum. Kontrakty podlegają ostatecznej negocjacji i mają zostać podpisane w najbliższych miesiącach. To kluczowy warunek realizacji projektu zgodnie z harmonogramem. Budowa ma ruszyć w 2018 roku, a pierwsze dostawy rur we wrześniu 2016 roku.

Tymczasem Rosjanie sami przyznają, że miejsce na nowy gaz w Europie pojawi się dopiero dekadę później. – Nisza eksportowa wynikająca ze spadku wydobycia w Holandii i Wielkiej Brytanii nie pojawi się wcześniej, niż w 2025 roku – ostrzegł prezes Gazpromu Aleksiej Miller w liście do prezydenta Władimira Putina, w którym namawia go do utrzymania monopolu rosyjskiego giganta w zakresie eksportu surowca gazociągami.

Agencja Fitch przyznaje, że obecnie płynność finansowa koncernu, nie jest zagrożona. Gazprom, wraz z podmiotami zależnymi takimi jak Gazprom Neft i Mosenergo miał na koniec 2015 roku wysoką płynność na poziomie 1,5 bln rubli w gotówce i liniach kredytowych. Z powodu sankcji nałożonych na Rosję znacznie skurczył się jednak dostęp do międzynarodowych rynków kapitałowych i zachodniego finansowania. Możliwości finansowania przez krajowy rynek finansowy są niewystarczające zaś koszty obsługi kredytów za wysokie. Dlatego też zdaniem Fitch, płynność będzie stopniowo słabnąć w 2016 i 2017 roku.

Na domiar złego, z punktu widzenia władz rosyjskiej spółki, ceny gazu powiązane z cenami ropy naftowej, są bardzo niskie a więc spadną także wpływu do kasy koncernu. W tym samym czasie kiedy będą spadać dochody spółki jednocześnie będą rosły koszty prac inwestycyjnych. Dlatego też w opinii agencji, koncern może zmniejszyć dywidendy i ograniczyć lub zawiesić część projektów inwestycyjnych. Mimo, negatywnej perspektywy agencja postawiła rating Gazpromu na poziomie BBB- z negatywną perspektywą na przyszłość.

Kluczowe inwestycje Gazpromu, takie jak modernizacja istniejących gazociągów, budowa nowych na terenie Rosji oraz rozwój i przygotowanie do eksploatacji dwóch złóż we wschodniej Syberii będą zdaniem agencji realizowane mimo niepewnej przyszłości spółki. Ostatnia z wymienionych inwestycji, jest bezpośrednio związana wraz z budową gazociągu do Chin o przepustowości 48 mld m3 gazu Zdaniem agencji Fitch, zagrożone mogą być zaś inne projekty spółki w tym m.in. zredukowany może zostać krajowy program gazyfikacji. Projekty, które mogą być zagrożone to budowa terminalu LNG na Bałtyku oraz gazociąg Nord Stream 2. Zgodnie za planem spółki oraz europejskich partnerów projektu, dwie dodatkowe nitki gazociągu Nord Stream powinny być gotowe w 2019 roku.