Jakóbik: Jabłka i gruszki. Rosjanie komentują kontrakty PGNiG na LNG z USA (ANALIZA)

13 listopada 2018, 07:30 Energetyka

Media rosyjskie reagują na wieści o trzecim kontrakcie PGNiG na dostawy LNG z USA. Polega na mieszaniu informacji na temat różnych umów w celu poparcia tezy, że nie mogą być opłacalne. Umowa z Cheniere zadaje jej kłam – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Źródło: Mariusz Kozłowski/Gaz-System

Polityka czy biznes?

Dziennikarz RIA Novosti Maksym Rubczenko zaprezentował fakty i opinie na temat umowy PGNiG-Cheniere na dostawy gazu skroplonego z USA. Firmy podpisały umowę długoterminową na 24-letnie dostawy LNG z USA od firmy Cheniere Energy. Kontrakt opiewa na dostawy 0,52 mln ton LNG (0,7 mld m sześc. po regazyfikacji) w latach 2019-2022 i ok. 29 mln ton (ok. 39 mld m sześc.) w latach 2023-2042.

Rubczenko opisuje te kontrakty razem z dwoma wcześniejszymi, z października. PGNiG zawarło dwie wiążące umowy długoterminowe na dostawy gazu skroplonego z Venture Global Cacasieu Pass oraz Venture Global Plaquemines LNG. każda z umów zakłada zakup przez PGNiG po około 1 mln ton LNG (tj. około 1,35 mld m sześc. gazu ziemnego po regazyfikacji) rocznie przez 20 lat.

Dziennikarz rosyjski z góry stwierdza, że umowa z Cheniere ma charakter polityczny. Jego zdaniem USA będą lojalne wobec Polski w zamian za lukratywne kontrakty, które będą dla niej nieopłacalne. Tymczasem Polska ma się kierować zasadą: „co dobre da USA, jest dobre dla nas” w ramach konfrontacji z Niemcami i Francją w Unii Europejskiej. Tymczasem dostawy LNG do Polski z wykorzystaniem terminalu w Świnoujściu są możliwe między innymi dzięki wsparciu projektu przez Komisję Europejską. Z kolei wspomniane Niemcy deklarują, że zbudują analogiczny gazoport u siebie, a francuskie ENGIE jest zaangażowane w projekt terminalu eksportowego Cameron LNG w Stanach Zjednoczonych. Dostawy LNG z USA są zatem atrakcyjnym kierunkiem biznesowym, dla PGNiG, a także jego odpowiedników w Europie Zachodniej. Jest to także istotny kierunek polityczny wspierany przez całą Unię Europejską.

Porównywanie jabłek i gruszek

Rosjanin opisuje niedokładnie różnicę między kontraktami zawartymi przez Polaków jesienią. Umowy październikowe zawierają klauzulę Free on Board, która zrzuca całą odpowiedzialność za ładunek i zmiany ceny na Polaków. Mają być dedykowane rynkowi globalnemu i prawdopodobnie nie trafią do Polski. Umowa z Cheniere uwzględnia klauzulę Delivery ex Ship, co oznacza, że to Amerykanie biorą odpowiedzialność za ładunek. Przypomina, że będą trafiały na rynek polski. Jednak kawałek dalej Rubczenko stwierdza, że kontrakt z Cheniere zrzuca koszty transportu na Polaków. To pomyłka albo celowa manipulacja. PGNiG informuje, że cena wynegocjowana w tej umowie nie jest powiększona o te koszty, a ich wahania spadają na barki USA dzięki klauzuli DES, o której nie wspomina dziennikarz RIA Novosti.

Rubczenko sugeruje przy tym, że ceny transportu będą rosły przez spodziewaną ostrą zimę. Jednak w przypadku kontraktu z Cheniere te wahania są ryzykiem po stronie Amerykanów i nie wpłyną na koszty ponoszone przez Polaków. Rosjanin dodaje argument wahań cen LNG na giełdzie Henry Hub, od której ma być uzależniony kontrakt z Cheniere. Odpowiedzią na tę zmienność ma być jednak kontrakt na dostawy gazociągiem Baltic Pipe. Kolejnym problemem dla Polaków ma być fakt, że stocznie amerykańskie dopiero wypuszczą nowe tankowce potrzebne do realizacji kontraktów na LNG podpisanych z PGNiG. Ma to oznaczać, że koszty ich budowy także zostaną uwzględnione w kontrakcie. Warto po raz kolejny odesłać do klauzuli DES, która pozostawia wszelkie zmienne tego typu na barkach dostawcy. Czytelnicy RIA Novosti nie dowiedzą się o niej z depeszy tej agencji.

Można się zastanawiać, czy RIA Novosti celowo analizują wszystkie trzy umowy naraz pomimo faktu, że trzecia różni się od dwóch pierwszych. Umowy te mają różne warunki i podpisano je w różnym celu. Kontrakty z października są skierowane na rynek globalny i z klauzulą FOB przenoszą odpowiedzialność za zmiany ceny na PGNiG. Umowa z Cheniere skierowana na rynek polski z klauzulą DES nie uwzględnia kosztów transportu i przenosi odpowiedzialność za wahania ceny na Amerykanów. Rubczenko wrzuca je do jednego worka i stwierdza, że muszą być nieopłacalne dla Polaków.

Tymczasem PGNiG może z powodzeniem sprzedawać gaz skroplony z USA wzorem austriackiego OMV czy holendersko-brytyjskiego Shella w Azji. Mimo to, dziennikarz RIA Novosti przekonuje, że LNG z USA będzie trudno konkurować z dostawami przez rosyjski gazociąg Siła Syberii, który ma być gotowy w 2020 roku. Nie wspomina o tym, że nie będzie on od razu pracował z pełną przepustowością 38 mld m sześc. rocznie i nie zaspokoi stale rosnącego zapotrzebowania Chin, które zwiększają import gazu skroplonego.

Z kolei dostawy od Cheniere do Polski z przełomowym zapisem o indeksowaniu do giełdy amerykańskiej i odpowiedzialnością za wahania cen po stronie amerykańskiej mogą być konkurencyjne do oferty w Europie, w tym rosyjskiej. PGNiG deklaruje, że będą tańsze od gazu oferowanego w kontrakcie jamalskim o 20-30 procent, co oznacza, że mogą być porównywalne do poziomów na giełdach europejskich.

LNG z USA może zagrozić Rosji

Porównywanie jabłek i gruszek połączone z frazesami o podległości politycznej Poski wobec USA mają odwrócić uwagę od faktu, że umowa PGNiG-Cheniere zadaje kłam kluczowej tezie polityki informacyjnej Rosji, że LNG ze Stanów Zjednoczonych nie będzie konkurencyjne do dostaw z Rosji. Jest przeciwnie. Umowa zawarta w listopadzie będzie jednym z elementów, które pozwolą Polsce w sposób efektywny ekonomicznie zmniejszyć lub porzucić dostawy od Gazpromu, a przez to zniwelować wpływ polityczny Moskwy wynikający z zależności od importu gazu rosyjskiego.

Jakóbik: Po co PGNiG trzecia umowa na LNG z USA? (ANALIZA)