Korea Południowa zdemontuje pierwszy reaktor jądrowy

5 września 2017, 08:15 Alert

Trwają przygotowania do demontażu pierwszego reaktora jądrowego w Elektrowni Kori w pobliżu Busan w Korei Południowej. Seul zamierza wycofać się z tego rodzaju energetyki.

Elektrownia jądrowa Kori. Fot. Wikimedia Commons
Elektrownia jądrowa Kori. Fot. Wikimedia Commons

Koreański Instytut Badań Atomowych (KAERI) podpisał kontrakty z firmami mającymi opracować technologię demontażu Kori 1. Wśród nich jest KEPCO Plant Service & Engineering and Doosan. To spółka-córka KEPCO, które stanęło do walki o kontrakt technologiczny na elektrownię jądrową w Polsce.

KAERI zabezpieczyła już 27 z 38 technologii potrzebnych do wyłączenia reaktora Kori 1. Zamierza pozyskać niezbędną ekspertyzę do 2021 roku. Reaktor Kori 1 w technologii PWR (wodny ciśnieniowy) pracuje od 1978 roku. W 2015 roku operator KHNP poinformował, że nie zamierza się ubiegać o przedłużenie licencji. W czerwcu tego roku Komisja Bezpieczeństwa Atomowego (NSSC) zatwierdziła demontaż. 18 czerwca reaktor został wyłączony.

Korea chce porzucić atom

W Korei Południowej funkcjonują 24 reaktory jądrowe o łącznej mocy wytwórczej 22,505 MWe. Zapewniają około jedną trzecią zapotrzebowania na energię w kraju. Podczas ceremonii wyłączenia reaktora Kori 1 prezydent Moon Jae-in zapowiedział, że Korea nie zbuduje nowych elektrowni jądrowych i nie będzie przedłużać licencji istniejącym obiektom. Powodem miały być obawy społeczeństwa o bezpieczeństwo tej technologii w obliczu częstych trzęsień ziemi. Tsunami wywołane trzęsieniem spowodowało w marcu 2011 roku katastrofę w elektrowni jądrowej w japońskiej Fukushimie.

Z tego względu Moon zapowiedział rewizję decyzji o przyznaniu pozwoleń na budowę dla reaktorów 5 i 6 w elektrowni Shin Kori, która zapadła w czerwcu 2016 roku. Ma przy tym uwzględnić „konsensus społeczny”. W sondażu Gallup Korea z sierpnia tego roku społeczność kraju w nieznacznej większości opowiedziała się przeciwko elektrowniom jądrowym (42 procent). Za ich wykorzystaniem obstaje 40 procent.

World Nuclear News/Wojciech Jakóbik