Warsaw Institute: Baltic Pipe uwolni Polskę od Gazpromu

12 marca 2019, 15:00 Energetyka

Zakończenie budowy w 2022 r. połączenia gazowego z Norwegii do Polski uwolni ostatecznie Polskę po kilkudziesięciu latach od monopolu dostaw gazu z Rosji – pisze Janusz Kowalski, członek zespołu ds. bezpieczeństwa energetycznego w Kancelarii Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, i były wiceprezes PGNiG.

31 grudnia 2022 r. wygaśnie kontrakt jamalski, zwany kontraktem stulecia, na dostawy rosyjskiego gazu ziemnego do Polski, którego udział w całym wolumenie zużycia błękitnego paliwa stanowić będzie w 2019 r. aż 70 proc. Podobnie jak inne państwa Europy Środkowo-Wschodniej, Polska dziedzicząc sieć gazociągów i ropociągów zbudowaną na linii wschód-zachód, od kilkudziesięciu lat próbuje uniezależnić się od dostaw rosyjskich węglowodorów. Kreml w ostatnich 30 latach wielokrotnie wstrzymywał dostawy gazu i ropy naftowej do Polski i innych państw obszaru postsowieckiego, próbując utrzymać kontrolę polityczną nad Europą Środkowo-Wschodnią. Elementem tej strategii jest budowa gazociągu Nord Stream na dnie Morza Bałtyckiego, łączącego Rosję i Niemcy w celu przerwania przesyłu gazu do państw Unii Europejskiej przez terytoria Ukrainy, Słowacji, Białorusi i Polski.

Polska odpowiedź na Nord Stream

Polską odpowiedzią na rosyjskie plany podtrzymania gazowego uzależnienia Polski od Rosji i próby zablokowania planu stworzenia konkurencyjnego rynku gazu w Polsce, było rozpoczęcie na przełomie lat 2005/2006 z inicjatywy śp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, programu inwestycyjnego, który sukcesywnie uzyskiwał poparcie w kraju. Realizacja programu dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego do Polski sprowadzała się do zainicjowania w 2006 r. przez polskiego prezydenta budowy pierwszego w basenie Morza Bałtyckiego, terminala do odbioru gazu skroplonego, który został uruchomiony ostatecznie w 2016 r. w Świnoujściu. Polska od tego czasu może sprowadać do 5 mld metr. sześc. rocznie gazu, co stanowi ok. 30 proc. polskiego rocznego zapotrzebowania na ten surowiec. Dzięki uruchomionemu w Świnoujściu gazoportowi, do Polski od blisko trzech lat przypływają metanowce z gazem LNG z całego świata, w tym przede wszystkim z USA i Kataru. Polska stała się dla amerykańskich eksporterów LNG furtką do Europy, dzięki której amerykański surowiec będzie mógł być docelowo dostarczany nie tylko do Polski, ale także na Ukrainę, Słowację czy Węgry. Polski rząd w ostatnich kilkunastu miesiącach podjął także ważną decyzję o rozbudowie możliwości odbioru gazu LNG, na mocy której za kilka lat dzięki gazoportowi w Świnoujściu możliwy będzie import aż 7,5 mld metr. sześc. rocznie gazu ziemnego.

10 mld metr. sześc. gazu z Norwegii

Drugim projektem dywersyfikacyjnym, który skutkuje budową brakujących w Europie Środkowo-Wschodniej połączeń gazowych na linii północ-południe, jest budowa połączenia gazowego Baltic Pipe. W 2006 r., reaktywację projektu również zainicjował śp. Prezydent RP Lech Kaczyński i ówczesny wiceminister gospodarki Piotr Naimski. Ze względów politycznych, projekt został na kilka lat zamrożony. Do jego uruchomienia doszło dopiero w 2015 r., po nietrafionym geopolitycznym zbliżeniu Polski i Rosji w latach 2007-2015. Dziś budowa połączenia gazowego, łączącego Polskę ze złożami gazu w Norwegii, weszła w decydującą fazę inwestycji. Połączenie umożliwi przesył do Polski ok. 10 mld metr. sześc. gazu ziemnego rocznie. Faktyczne prace inwestycyjne rozpoczną się już za kilkanaście miesięcy, a harmonogram całej inwestycji rozpisany jest na lata 2020-2022. Dużą część tego surowca w Norwegii będzie wydobywać polski champion gazowy, spółka PGNiG S.A., która posiada w Norwegii spółkę w sektorze upstream, która gaz ziemny na terenach norweskich wydobywa już dzisiaj. Warto podkreślić, że budowa Baltic Pipe ma duże poparcie społeczne w Polsce, a także poparcie rządów Danii, Norwegii oraz Komisji Europejskiej.

Realizacja projektu budowy połączenia gazowego Polska-Dania-Norwegia, zakłada wykonanie pięciu istotnych inwestycji w Polsce, Danii i Norwegii. Pierwszym jego elementem jest położenie na dnie Morza Bałtyckiego ponad 200-kilometrowego gazociągu, zwanego Baltic Pipe, który połączy duński i polski system przesyłowy gazu. Z tą inwestycją związana jest realizowana obecnie rozbudowa polskiego systemu przesyłowego na terenie Polski, umożliwiająca dostarczenie gazu z punktu odbioru nad brzegiem Morza Bałtyckiego do odbiorców w kraju. Jest to drugi element wielkiego projektu budowy połączenia gazowego z Norwegii do Polski. Kolejnymi dwoma elementami inwestycyjnymi są budowa tłoczni gazu w Danii oraz rozbudowa duńskiego systemu przesyłowego. Ostatnim komponentem Baltic Pipe jest gazociąg, który położony na dnie Morza Północnego, połączy norweski i duński system przesyłowy gazu.

W oczekiwaniu na 2023 rok

Infrastrukturalne uzależnienie polskiej gospodarki od dostaw rosyjskiego gazu zostanie ostatecznie zakończone 1 stycznia 2023 r. Po blisko 34 latach od rozpoczęcia procesu budowy niepodległego polskiego państwa, Polska ostatecznie stanie się w pełni bezpiecznym w sektorze gazowym państwem – odpornym na gazowe szantaże. Możliwość sprowadzania 10 mld metr. sześc. gazu z Norwegii i ok. 7,5 mld metr. sześc. gazu dzięki gazoportowi LNG w Świnoujściu, przekracza polski popyt na gaz ziemny. Należy również pamiętać, że w Polsce wydobywa się ok. 4 mld metr. sześc. gazu rocznie. Ponadto dzięki możliwościom infrastrukturalnym i transporcie błękitnego paliwa z północy przez Morze Bałtyckie, Polska ma szansę stać się prawdziwym hubem handlu gazem ziemnym dla Europy Środkowo-Wschodniej. Warto w tym kontekście rozważać realizację strategicznych planów zwiększenia eksportu z Polski amerykańskiego gazu na Ukrainę i do innych państw bloku postsowieckiego, które zagrożone są bezpośrednio realizacją projektu Nord Stream i perspektywą odcięcia w całości dostaw gazu z Rosji. Jednym z pomysłów jest budowa drugiego gazoportu na polskim wybrzeżu, który zwiększyłby bezpieczeństwo energetyczne tej części Europy.

Źródło: Warsaw Institute