Krupczyński: Reakcja Rosji potwierdza, że szczyt NATO w Warszawie był przełomem

12 lipca 2016, 07:30 Bezpieczeństwo

KOMENTARZ

fot. NATO

Mateusz Krupczyński

Ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych

Szczyt NATO w Warszawie można zdecydowanie zaliczyć do udanych – zarówno pod względem organizacyjnym, jak i najistotniejszej dla nas kwestii: bezpieczeństwa Polski i całego Sojuszu. Decyzje które zostały zaprezentowane w najdłuższej jak dotąd deklaracji państw NATO, liczącej bowiem aż 139 punktów, powinny zostać przyjęte z zadowoleniem. Warto podkreślić, że w kuluarach Szczytu oraz towarzyszącego mu Warsaw Summit Experts’ Forum częstokroć wspominano, że Polska wynegocjowała maksimum tego, co było rzeczywiście możliwe.

Szczyt również pokazał zmianę sposobu funkcjonowania Sojuszu od czasów zimnej wojny. Decyzja o wzmocnieniu wschodniej flanki jest wyraźnym sygnałem politycznym, a zarazem symbolem jedności Sojuszu i gotowości do wspierania wszystkich członków.

Jak się wydaje, dla Rosji ustalenia Szczytu mają istotne znaczenie, co pokazują zarówno komentarze rosyjskich mediów, rosyjskiego MSZ, jak i również byłego prezydenta Michaiła Gorbaczowa, który stwierdził, że NATO „wypowiedziało wojnę” Rosji. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej stwierdziło, że Sojusz „demonizuję Rosję” i „koncentruje swoje siły tam, gdzie zagrożenia nie ma”. Reakcja Moskwy powinna utwierdzać nas w przekonaniu, że decyzje zakomunikowane podczas warszawskiego Szczytu są w pewnym sensie przełomowe.

Wydaje się, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu prezydent Putin nie spodziewał się tak znaczącej jedności Sojuszu, w szczególności konsolidacji krajów wschodniej flanki NATO oraz zgody Berlina na realne wzmocnienie państw bałtyckich i Polski. Z drugiej strony należy podkreślić, że deklaracja końcowa Szczytu w sposób jednoznaczny i przejrzysty komunikuje postanowienia wojskowe Sojuszu. Ma to na celu zmniejszenie ryzyka, że Rosja usprawiedliwiałaby swoje przyszłe prowokacyjne działania, powołując się na niepodjęte w rzeczywistości decyzje

Ponadto, komentarze w Moskwie wskazują, że Rosja jest głównie zaniepokojona rozbudową amerykańskiej „tarczy antyrakietowej” w Polsce. Według nich, rakiety które będą w Redzikowie i Rumunii, są bezpośrednim zagrożeniem dla Rosji, a batalionowe grupy bojowe które będą ulokowane na wschodniej flance mają cel propagandowy i nie są traktowane jako realne zagrożenie przez Kreml. Moskwa wydaje się być bardzo podirytowana argumentami, że Sojusz lokalizuje bataliony na wschodniej flance ze względu na zagrożenia bezpieczeństwa w regionie.

W interesie Rosji leży dezintegracja Europy i jej architektury bezpieczeństwa. W ostatnich latach podjęła ona bardzo konkretne działania wojskowo-polityczne mające to na celu.  Uważam, że Moskwa podczas nadchodzącego spotkania Rady NATO-Rosja, jak i również w nadchodzących miesiącach, będzie starała się w dalszym ciągu podważać jedność państw członkowskich NATO poprzez rozmaite niuanse oraz różnice w percepcji zagrożeń. Kreml nadal zapewne będzie prowadził politykę dzielenia i osłabiania Sojuszu Północnoatlantyckiego. Miejmy nadzieję, że niedawno zakończony Szczyt NATO w Warszawie pokazał, że nie będzie to tak łatwe, jakby chcieli tego decydenci w Moskwie.

Co więcej, Rosja może odpowiedzieć reorganizując swoje plany modernizacyjne i ponownie je dostosowując do działań NATO, uwzględniwszy decyzje z Warszawy. W ten sposób mogą zostać rozmieszczone dodatkowe dywizje pancerne i liczebność stacjonujących wojsk w zachodnim okręgu wojskowym. Poza tym, Moskwa może zwiększyć swoją obecność wojskową na terenie Arktyki i przegrupować brygadę z systemami Iskander w Obwodzie Kaliningradzkim. W ten sposób, używając działań propagandowych, Moskwa wzbudziłaby ponownie niepokój na wschodniej flance NATO. W najgorszym przypadku Kreml mógłby oficjalnie zerwać postanowienia Rady NATO-Rosja z 1997 r., aczkolwiek wydaje się to być mało prawdopodobne.