Kucharska: Jak ma działać rezerwa węglowa w Niemczech

3 listopada 2015, 07:58 Energetyka

KOMENTARZ

Anna Kucharska

Współpracownik BiznesAlert.pl

Utrzymanie 4 gigawatów rezerw mocy przez elektrownie węglowe zakłada zaprezentowana latem br. przez niemieckie Ministerstwo Gospodarki i Energii biała księga, regulująca kwestie związane z zaopatrzeniem w energię elektryczną.

Tocząca się przez wiele miesięcy debata na niemieckiej scenie politycznej koncentrowała się wokół wyboru między rynkiem energii elektrycznej a rynkiem mocy wytwórczych. Ostatecznie wygrała pierwsza opcja, chociaż nie bez głosów sprzeciwu.

Jedną z ważniejszych konsekwencji tego wyboru jest plan wprowadzenia zabezpieczenia dla zaopatrzenia Niemiec w energię elektryczną w postaci rezerw mocy. W przedstawionym przez ministerstwo dokumencie określa się wysokość tych rezerw na 5% maksymalnych przewidywanych średnich rocznych obciążeń. Wielkość ta odpowiada około 4 gigawatom energii elektrycznej, co odpowiada pracy 8 większych elektrowni węglowych.

Na konieczność tworzenia rezerw złożyło się kilka czynników. Po pierwsze, dążenia Niemiec do stałego wzrostu znaczenia odnawialnych źródeł energii w całkowitej krajowej produkcji energii elektrycznej. OZE będąc zależnymi od warunków pogodowych, nie gwarantują stałego poziomu produkcji energii ani jej regulacji stosownie do zmieniającego się popytu.

Po drugie ma to związek z niedoborami w sieciach energetycznych w południowych Niemczech, które powodowały przerwy w regionalnych dostawach. Z tego powodu konieczne było utworzenie rezerw sieci w tym rejonie. Aktualna zmiana w zarządzaniu energią przewiduje na tym polu powiązanie istniejących rezerw sieci z tworzonymi rezerwami mocy. Według ministerialnych szacunków, dzięki rozbudowywaniu połączeń elektrycznych znaczenie rezerw sieci będzie maleć w nadchodzących latach, a liczba elektrowni zostanie zredukowana. Natomiast te elektrownie, które znajdą się w rezerwach, będą mogły przejąć funkcję rezerw mocy.

Rezerwy mocy będą finansowane przede wszystkim przez dostawcę, który zakupił za mało energii elektrycznej i nie jest w stanie wypełnić swoich zobowiązań na dostawy. Jednak również operatorzy elektrowni będą obciążeni kosztami wyrównawczymi.

Planowane jest, że elektrownie pozostaną w posiadaniu prywatnych operatorów, natomiast zarządzanie rezerwami mocy przejmą operatorzy sieci przesyłowych, którzy mogą szybko i docelowo decydować o rozdysponowaniu zapasami w razie nadejścia takiej konieczności. Stąd też odpowiedzialność za regularne kontrole nad wielkością rezerw ma spaść na Federalną Agencję ds. Sieci.

Faktyczne zagrożenie niedoborem energii elektrycznej jest według ministerstwa bardzo mało prawdopodobnym scenariuszem. Jednakże w razie jego wystąpienia operatorzy sieci przesyłowych będą korzystać w pierwszej kolejności z energii bilansującej celem wypełnienia luki w zaopatrzeniu. Dopiero w przypadku, gdyby po wyczerpaniu się energii bilansującej popyt na energię wciąż się utrzymywał, wówczas dopiero  elektrownie zostaną poinstruowane o uruchomieniu rezerw mocy.

Elektrownie odpowiedzialne za utrzymanie rezerw mocy będą wybierane w drodze przetargu, z zastrzeżeniem, że nie mogą to być jednostki mające udział na rynku energii elektrycznej. Oferty zostaną przyznane tym elektrowniom, które zaoferują najkorzystniejsze warunki i najniższe koszty utrzymania tych rezerw. Przypuszczalnie rezerwy będą budowane przez stare elektrownie na paliwa kopalne. Według szacunków aż 2,7 gigawatów rezerw mocy powstanie w szczególnie szkodliwych dla klimatu elektrowniach na węgiel brunatny. Ten fakt, rzecz jasna, budzi najwięcej wątpliwości w przyjętym rozwiązaniu.