Kuffel: Kryzys energetyczny po francusku (ANALIZA)

20 lutego 2017, 14:30 Energetyka

Koniec roku 2016 i początek 2017 był dla francuskiego sektora energetycznego bardzo trudny. Od października ub.r ., 20 z 58 reaktorów zostało wyłączonych z obiegu, co było wynikiem wady w konstrukcji reaktorów ( pisałam o tym w jednym z poprzednich artykułów). Wygląda jednak na to, że to tylko początek problemów, z którymi będzie zmagać się EDF a może i cały sektor energetyczny. Wydarzenia te miały wpływ nie tylko na zaistniały chaos w sektorze i wyższe ceny prądu, ale również na “niespodzianki” na rynkach finansowych pisze Magdalena Kuffel, współpracowniczka BiznesAlert.pl.

Wracając jednak do sedna problemu – Francja, aby pokryć zapotrzebowanie kraju na energie elektryczną, była (i nadal jest) zmuszona do importu jak również ponownego rozruchu dawno nieużywanych bloków węglowych. Wielu analityków już pod koniec roku spekulowało na temat możliwego, negatywnego wpływu problemów sektora na wyniki finansowe EDF (nie tylko ze względu na konieczne zwiększenie cen ale również przez straty wizerunkowe – błędy konstrukcyjne reaktorów oraz konieczny wzrost emisji dwutlenku węgla ), co zostało potwierdzone. W poprzednim tygodniu, francuski producent prądu opublikował swoje sprawozdanie finansowe za 2016 rok.

Sprzedaż grupy wyniosła nieco ponad 71 miliardów euro, 5,1 % mniej niż w poprzednim roku. Zysk operacyjny wyniósł 75,6 % (7,5 milliarda euro), natomiast zysk przed odliczeniem odsetek, podatków oraz amortyzacji spadł o 6,7 % w porównaniu do 2015.

W 2016 roku produkcja EDF była równa 384 TWh, co w dalszym ciągu mieści się w granicy prognozowanej produkcji ( 378 – 3865 TWh) – jednak o prawie 8 procent niższy niż w roku poprzedzającym. Ponadto, w ciągu ubiegłego EDF zmieniło swój plan wypłacania dywidend, w celu zaoszczędzenia nawet 1,8 miliarda euro (dywidendy zostaną wypłacone w formie akcji zamiast gotówki).

Zmiana ta była pokierowana oszczędnościami, które firma planowała zainwestować w międzynarodowy rozwój oraz budowe nowych bloków, jak również miała na celu podniesienie wartości kapitału francuskiej firmy. Wygląda jednak na to, iż uzyskane dodatkowe przychody zostaną przeznaczone na “łatanie dziur”.

W tym samym czasie, brytyjska spółka EDF, przeżywa swój “złoty moment” – w związku z francuskim kryzysem energetycznym (który postanowiono w dużej części “ratować” importem), produkcja nuklearnej energii na wyspach wzrosła o 4,5 TWh (grupa EDF posiada w Wielkiej Brytanii 8 elektrowni jądrowych). Było to świetne tymczasowe rozwiązanie, trudno jednak powiedzieć na jak długo zarówno Wielka Brytania, jak i Francja, będą sobie mogły na nie pozwolić.

A gdyby tego było mało, w elektrowni od której “zaczęło się zamieszanie” ( Flamville – reaktor, gdzie po raz pierwszy zidentyfikowano problem a później wszczęto dalsze kontrole ), na początku poprzedniego tygodnia miał miejsce kolejny wypadek. Wprawdzie Olivier Marmion, rzecznik prasowy EDF podkreśla, iż eksplozja nie miała charakteru wybuchu nuklearnego a była tylko usterką maszyn, z pewnością nie pomaga to francuskiej sytuacji.

Wielu analityków mówi, iż kryzys energetyczny da o sobie znać dopiero w wynikach finansowych EDF w 2017 roku. Sytuacja firmy, jak i sektora, zaczyna być coraz bardziej skomplikowana i z pewnością odbije się to na notowaniach grupy.

Już w październiku 2016 The Guardian pisał o “panice” na londyńskiej giełdzie, gdzie panowały, lekko mówiąc, “mieszane uczucia” dotyczące długoterminowych planów i inwestycji EDF (de facto, wielu inwestorom zostało zasugerowane pozbycie się akcji francuskiej firmy najszybciej jak to jest możliwe). Zawirowania dotyczyły brytyjskiej spółki.

Analitycy obawiali się podpisanego kontraktu EDF z China General Nuclear Corporation, która miała wspomóc budowę nowego reaktora atomowego w Wielkiej Brytanii. Już wtedy mówiono o absurdalności przedsięwzięcia i braku pieniędzy na jego finansowanie, szczególnie biorąc pod uwagę zdecydowanie większe koszty budowy reaktora w Flamanville, niż początkowo zakładano. Pamiętajmy, iż ta dyskusja miała miejsce jeszcze przed początkiem francuskiego kryzysu.

Rok 2017 z pewnością będzie interesujący dla analityków oraz obserwatorów tej nietypowej sytuacji – trzeba jednak pamiętać nie tylko o “numerach”, a raczej poważnych konsekwencjach całego kryzysu. Francja, do tej pory, eksportowała ogromne ilości taniej energii na całą południową Europę, więc ceny prądu (najprawdopodobniej) podniosą się w całym regionie, które nie tylko nie będą miały konkurencji cenowej z francuską energią atomową ale również będą podmiotem maklerów do maksymalizacji zysku (skoro Francja musi w jakiś sposób pokryć swoje zapotrzebowanie, producenci mogą narzucić wysokie ceny, które i tak znajdą nabywców). Nie wspominając już od możliwości blackout. Kryzys więc jest dużo bardziej poważniejszy, niż na to wygląda…