Kuffel: Jaki rynek mocy dla Polski

1 lipca 2016, 13:15 Energetyka

KOMENTARZ

Elektrownia Kozienice. Fot. Enea.
Elektrownia Kozienice. Fot. Enea.

Magdalena Kuffel

specjalista rynku energetycznego*

Idąc za przykładem innych państw europejskich, 4 lipca rząd ogłosi plan dotyczący wprowadzenia i konstrukcji rynku mocy, zaadresowanego do tradycyjnych wytwórców energii. Sama koncepcja tego segmentu rynku energii jest dość nowa i  wciąż jest oceniana, czego przykładem jest ewentualna kolizja rynku mocy z prawem o przeciwdziałaniu konkurencji (Komisja Europejska bada czy te zagadnienia zostały zignorowane podczas konstrukcji rynku w Wielkiej Brytanii i Francji ). Z pewnością jest to zagadnienie odpowiadające na zmianę konstrukcji sektora energetycznego po boomie OZE i zapewnia ciągłą dostawę, nawet kiedy rynek nie jest stabilny. 

Dylemat dotyczący polskiego rynku mocy nie leży w  samym pytaniu czy jest on w Polsce potrzebny, ale w jaki sposób powinien być on skonstruowany i na jakich zasadach miałyby być wypłacane remuneracje. Rynek mocy w założeniu stabilizuje ceny energii, jednocześnie zapewniając bezpieczeństwo dostawy, więc zalety jego wprowadzenia są niekwestionowane. Najważniejsze pytanie, jakie powinno być zadane to jak płynnie go wprowadzić i jaka jego konstrukcja najlepiej sprawdzałaby się na polskiej arenie.

Konsekwentnie, należy zastanowić się jakie problemy ma w tej chwili Polski rynek energii i  na czym powinien się opierać polski rynek mocy aby te problemy zaadresować.

Mogłaby to być koncepcja opierająca się: na „zablokowanej” cenie energii lub na  zapewnieniu wolumenu. Rynek mocy, który ma za zadanie zniwelować duże wahania cen (przede wszystkim wysokie ceny w godzinach szczytowych i w dniach, kiedy historycznie zaobserwowano wzrost cen) w większości przypadków opiera się na systemie aukcyjnym. Podczas aukcji jednostki produkcyjne (elektrownie) „blokują” produkcje energii po określonej cenie.

Druga opcja to ta opierająca się na wolumenie, czyli na strategicznym zapewnieniu mocy produkcyjnej. Te rozwiązanie sprawdza się znakomicie,  przede wszystkim, na rynkach z wysoka produkcja energii z OZE (które destabilizują system) lub gdzie ilość jednostek produkcyjnych jest ograniczona. Znakomitym przykładem jest Wielka Brytania, która dzięki tego typu mechanizmowi balansuje energie produkowana z tradycyjnych źródeł z energia wiatrowa, jak również Zachodnia Australia (często pomijana w analizach, jednak bardzo ciekawa jako przykład ), która nie jest dobrze podłączona do reszty systemu elektrycznego. W przypadku zwiększonego zapotrzebowania na energię, ewentualne bilansowanie braków z innych regionów Australii jest w praktyce niemożliwe, a rynek mocy rozwiązuje ten problem w bardzo efektywny sposób.

Następnym pytaniem, na którym warto się zastanowić to w jaki sposób zreformować istniejący rynek, aby wprowadzenie rynku mocy było jak najbardziej płynne i nie odbiło się finansowo na konsumentach. Jednym z rozwiązań jest wprowadzenie mechanizmu przejściowego,, jak robią to Włochy, które zdecydowały się na stopniowe wprowadzenie nowego rynku, konsekwentnie odpowiadając na reakcję sektora. AEEGSI (Włoski Urząd Regulacji Energii Elektrycznej, Gazu i Wodociągów) zasugerował, aby początkowy mechanizm opierał się na zmniejszonej ilości ofert aukcyjnych, które może złożyć elektrownia  5 lat, zamiast 10 ), wzroście minimalnego obniżenia ceny od ceny bazowej aukcji ( z początkowych 5% do 10%) oraz zmniejszenie ilości sesji aukcyjnych z 21 do 11. Widząc jak zareaguje rynek, mechanizm będzie podlegał adaptacji.

Cenę za wprowadzenie rynku mocy płacą ostatecznie konsumenci, którzy ponoszą koszty ewenetualnych aukcji, pod postacią tak zwanych „ opłatach przejściowych”. W założeniu opłata ta pokrywa koszty ewentualnego rozwiązania kontraktów długoterminowych z elektrowniami. Biorąc pod uwagę długoterminowe koszty „brakującej” mocy, w przypadku wyłączenia dużych bloków wytwórczych (takich jak np. import energii zza granicy), z pewnością rynek mocy jest tańszym i bardziej praktycznym rozwiązaniem.

Rynek mocy jest z pewnością rozwiązaniem, które może rozwiązać problem nierentownych elektrowni węglowych i zapewni zabezpieczeniem przed ewentualnym blackoutem. Jednocześnie, dokładna analiza polskich problemow i korzystanie z przykładów innych krajów europejskich jest jedynym sposobem na adresowanie tych problemow w sposób prawidłowy. To też po części metoda prób i błędów, bo nie ma dostatecznej ilości badań, aby można było wypowiedzieć się co zadziała, a co nie. Jak będzie wyglądał pierwszy krok, przekonamy się już 4 lipca.

*Założyciel portalu PEM-Analytics.com, W tej chwili pracuje we Włoszech, gdzie zajmuje się obsługą handlu energią na międzynarodowych giełdach.