Kwiatkowski: Wnioski z kontroli NIK są jednoznaczne

3 lutego 2014, 07:53 Energetyka

– Wyniki kontroli przeprowadzonej przez NIK w r. 2012 wykazały, że główny dostawca, z pozycji monopolisty wykorzystywał do kształtowania swojej polityki cenowej brak dywersyfikacji. Podkreślaliśmy, że błędem było odstąpienie od projektu uruchamiania alternatywnych kierunków dostaw gazu. W związku z negatywną odpowiedzią m.in. z ministerstwa gospodarki – z raportem NIK parlamentarzyści będą mogli się dalej zapoznawać tylko w trybie niejawnym. Łupki to szansa cywilizacyjna dla Polski. Może gdyby więcej firm otrzymało koncesje wówczas tempo poszukiwań byłoby większe? – mówi portalowi BiznesAlert.pl prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski w wywiadzie przeprowadzonym przez Teresę Wójcik.

Teresa Wójcik: Na Forum Energetycznym w Sopocie podkreślił Pan znaczenie bezpieczeństwa energetycznego dla Polski, a troskę o to bezpieczeństwo uznał Pan za jedno ze swoich najważniejszych zadań, jako prezesa NIK. To bezpieczeństwo jest tak zagrożone? Czy można powiedzieć, że w Polsce zostały przyjęte standardy europejskie i dobre praktyki stosowane na Zachodzie?

Krzysztof Kwiatkowski: Wnioski ze wszystkich kontroli NIK są jednoznaczne. Bezpieczeństwo energetyczne Polski wymaga m.in. dywersyfikacji dostaw gazu. Sytuacja, w której, jak to było do niedawna, nie mieliśmy technicznych możliwości importu znaczących ilości gazu z innych kierunków niż wschodni, przyczyniała się do tego, że w trakcie negocjacji cenowych polscy negocjatorzy byli w zdecydowanie gorszej pozycji niż główny dostawca gazu do Polski. Ważne jest jednak to, co się stało w ostatnich latach m.in. dzięki naszemu członkostwu w UE.

TW: To znaczy?

KK: UE wydała szereg przepisów związanych z gospodarką energetyczną. Te przepisy regulują m.in. obowiązek ustanowienia niezależnego operatora systemu przesyłowego oraz umożliwienie dostępu stron trzecich do sieci przesyłowych. Nasza sytuacja wymaga ponadto m.in. zbudowania połączeń transgranicznych. O dużym znaczeniu tych regulacji przekonaliśmy się, kiedy wystąpiła potrzeba przeprowadzenia uzgodnień w sprawie uzupełniających dostaw gazu do Polski. Wyniki kontroli przeprowadzonej przez NIK w r. 2012 wykazały, że główny dostawca, z pozycji monopolisty wykorzystywał do kształtowania swojej polityki cenowej brak dywersyfikacji, jak i swój znaczący wpływ na proces przesyłania gazu w Polsce. Reakcja KE spowodowała, że funkcję operatora na polskim odcinku gazociągu jamalskiego zaczął pełnić niezależny od głównego dostawcy operator – GazSystem, spółka ze stuprocentowym udziałem Skarbu Państwa.

TW: Co to dało stronie polskiej?

KK: W praktyce doprowadziło do importu gazu z innych kierunków niż wschodni, np. za pomocą tzw. wirtualnego rewersu na Gazociągu Jamalskim, który umożliwia transport gazu od dostawców z Zachodu. Dzięki nowym inwestycjom zwiększyliśmy możliwość importu gazu z Niemiec i Czech. W sumie techniczne możliwości importu gazu z kierunków alternatywnych do wschodniego zwiększyły się do 3,3 mld m. sześc. rocznie. To jest już jedna trzecia importowanego do polski gazu.

TW: Czy NIK ostrzegała, że nasze bezpieczeństwo energetyczne jest zagrożone przez brak dywersyfikacji dostaw i monopol Gazpromu?

KK: NIK w ciągu ostatnich 12 lat regularnie przedstawiła  raporty dotyczące dostaw gazu. Wskazywaliśmy w nich, że kluczowym dla bezpieczeństwa energetycznego Polski zagadnieniem jest dywersyfikacja dostaw. Podkreślaliśmy, że błędem było odstąpienie od projektu uruchamiania alternatywnych kierunków dostaw gazu. Rząd prof. Buzka stworzył możliwość dokonania realnej dywersyfikacji. Następny rząd niestety tej szansy nie wykorzystał. To właśnie utrudniało później negocjacje cenowe z monopolistą. Mówił o tym jeden z ostatnich raportów na temat gazu.

TW: Dlaczego więc został objęty klauzulą  tajności?

KK: Większość wystąpień składających się na ten raport jest jawna, dostępna na naszej stronie internetowej. Zostały zresztą szeroko omówione w mediach. Zgodnie z prawem musimy jednak uczynić niejawnymi te fragmenty, w których zamieszczamy dane pozyskane w trybie niejawnym od kontrolowanego podmiotu. Raport NIK na temat umów gazowych jest jednak – ze wszystkimi informacjami, także niejawnymi – w całości dostępny w Sejmie dla posłów ze wszystkich ugrupowań. Ostatnio zwróciłem się z pytaniem do kontrolowanych podmiotów, czy jest możliwość odtajnienia przez nich niejawnych dokumentów, z których korzystali kontrolerzy NIK przy tworzeniu raportu. W związku z negatywną odpowiedzią m.in. z ministerstwa gospodarki – z raportem NIK parlamentarzyści będą mogli się dalej zapoznawać tylko w trybie niejawnym.

TW: Co będzie, jeśli parlamentarzysta po przeczytaniu tego raportu „niejawnego” chce o nim dyskutować publicznie, np. w debacie parlamentarnej?

KK: Wnioski i rekomendacje przedstawione w raporcie mogą być – i już są – przedmiotem publicznej debaty. Można je znaleźć w dokumentach jawnych, udostępnionych przez nas na stronie internetowej. Wystarczy je tylko uważnie przeczytać.

TW: W kolejnym „gazowym” dokumencie NIK, w raporcie o gazie łupkowym są dwa ważne wnioski adresowane do Prezesa Rady Ministrów oraz cały pakiet wniosków do ministra środowiska.  Czy te wnioski są reakcją na chaos panujący w resorcie środowiska, jeśli chodzi o gaz z łupków? Jakie są zdaniem NIK przyczyny tego chaosu?

KK: Łupki to szansa cywilizacyjna dla Polski. Perspektywa obniżki cen gazu dla wszystkich obywateli i przedsiębiorstw, to niewątpliwie czynnik sprzyjający wzrostowi gospodarczemu i jego następstwom. Sprawdziliśmy, jak ta szansa jest wykorzystywana w praktyce. Zaniepokoiło nas szczególnie, że wnioski o koncesje w ministerstwie środowiska załatwiano długotrwale i nierzetelnie. W naszym raporcie podkreśliliśmy, że departament geologii i koncesji, który bezpośrednio odpowiadał za proces koncesyjny, był niewydolny. Postępowania trwały zbyt długo. Nic dziwnego. Wnioskami koncesyjnymi zajmowało się tylko trzech urzędników. Niedokładnie sprawdzano też wiarygodność finansową firm występujących o koncesje. Stwierdziliśmy, że proces koncesyjny był mało transparentny i nosił znamiona mogące świadczyć o występowaniu korupcji, bo firmy traktowane były dowolnie i nierówno. Niestety, w trakcie kontroli życie potwierdziło nasze obawy. Jedna ze służb specjalnych odpowiadająca za interesy ekonomiczne państwa zatrzymała kilku urzędników ministerstwa środowiska odpowiadających za proces koncesyjny. Przy dotychczasowym tempie prac poszukiwawczych na wiarygodną informację o zasobach łupkowych – a trzeba do tego 200 odwiertów – będziemy czekać niestety aż 12 lat, bo w koncesjach przyznano poszczególnym firmom bardzo duże obszary. Jeden odwiert kosztuje 15 mln dolarów. Może gdyby więcej firm otrzymało koncesje wówczas tempo poszukiwań byłoby większe?  Zwracamy też uwagę w naszym raporcie, że Minister Środowiska niewystarczająco uregulował proces pobierania i postępowania z próbkami geologicznymi pozyskiwanymi w wyniku wykonywanych otworów wiertniczych. W udzielonych koncesjach nie zapewniono bowiem obowiązku  bieżącego przekazywania próbek  do państwowego zasobu geologicznego oraz nie określono szczegółowych wymogów co do warunków, technologii, miejsca, sposobu poboru i podziału pobieranych próbek. Próbki geologiczne wywożono w całości za granicę, w tym rdzenie wiertnicze, bez wiedzy i zgody organu koncesyjnego .

TW: Jak kontrola NIK oceniła stan prawny tej branży?

KK: Do momentu zakończenia kontroli NIK projekt odpowiedniej ustawy nie trafił do parlamentu. Był na etapie uzgodnień międzyresortowych. Prace nad projektem trwały od 2011 roku.

TW: A kiedy się zakończyła kontrola NIK?

KK: Jej wyniki przesłaliśmy do Sejmu na początku stycznia bieżącego roku. Mam natomiast satysfakcję, że po zakończeniu kontroli i ogłoszeniu jej wyników wicepremier Piechociński zapowiedział, że projekt ustawy, przyjęty przez rząd trafi do parlamentu. Martwi nas też brak pełnomocnika rządu do spraw rozwoju wydobywania węglowodorów. Ustanowiono go rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 22 czerwca 2012 r. i niestety nie powołano do dzisiaj. Wskazaliśmy, że może to utrudniać koordynację poszukiwań, a potem wydobywania gazu z łupków.

TW: Panie Prezesie, czy Pan się nie obawia, że ta obietnica wicepremiera Piechocińskiego znów natrafi na mur w postaci przewlekłej procedury, także w parlamencie?

KK: Jestem przekonany, że raport NIK, który z jednej strony pokazuje jaką cywilizacyjną szansą dla Polski może być gaz z łupków, z drugiej – krytycznie oceniając obecną sytuację, będzie instrumentem pomagającym administracji publicznej w priorytetowym traktowaniu tej szansy i ostatecznie przyczyni się do przyśpieszenia w dziedzinie wydobycia gazu z łupków.