Lichocki: Nasze okręty będą pływały także poza Bałtykiem

17 czerwca 2014, 12:39 Bezpieczeństwo

Instytut Jagielloński, wspólnie z Collegium Civitas, zorganizował debatę „Bezpieczny Bałtyk. Morze szansą Polski na niezależność i bezpieczeństwo!”, która odbyła się w Warszawie. Główne obszary poruszone podczas spotkania, to: Bałtyk – sytuacja geopolityczna, zagrożenia i możliwości; „Morskie kły” – jak odpowiedzieć na współczesne wyzwania? – W rosyjskiej flocie morskiej w obwodzie kaliningradzkim występuje największe nasycenie zmodernizowanym sprzętem bojowym na obszarze całej Rosji. Obecnie siły desantowe tego kraju osiągnęły sprawność pozwalającą na przemieszczenie jednym rzutem całej brygady w rejon Polski – poinformował kmdr por. dr Ernest Lichocki Collegium Civitas/Akademia Obrony Narodowej.

Dodał, że Rosja może przerzucić do naszego kraju desant taktyczny i I fazę desantu operacyjnego w 1,5 godziny: z Bałtijska do Trójmiasta. Flota Bałtycka przerzuciłaby do Polski w ramach desantu 89 okrętów

Zdaniem Lichockiego Rosja zaczęła zdobywanie Krymu od zajęcia ośrodków tzw. infrastruktury krytycznej (systemów niezbędnych do minimalnego funkcjonowania gospodarki i państwa, m.in. zaopatrzenia w energię, surowce energetyczne i paliwa, łączności, sieci teleinformatycznych, finansowe, itd.). Komandor ostrzegał, że w razie desantu rosyjskiego w Trójmieście zostałby bardzo szybko sparaliżowany potężny węzeł komunikacyjny z lotniskami i rafinerią ropy naftowej.

– Nie jesteśmy w stanie osiągnąć poziomu potencjału militarnego Rosji – mówił dalej Lichocki. – Powinniśmy iść w stronę Marynarki Wojennej Szwecji. Powinny powstać szybkie, morskie siły uderzeniowe, potrafiące skutecznie przeciwstawić się desantom ze strony wroga. Należy zakupić okręty podwodne, a dopóki nie znajdą się w naszych siłach zbrojnych, szkolić załogi na posiadanych norweskich Kobenach.
Zdaniem Lichockiego nie możemy oceniać okręty podwodne tylko przez pryzmat ich ceny. Musi powstać ustawa o polityce morskiej naszego państwa – ostatnia pochodzi sprzed 23. lat.

– Zakup okrętów podwodnych dodatkowo uzasadnia konieczność posiadania sprzętu do ochrony konwojów dostarczających LNG do przyszłego gazoportu w Świnoujściu. Trzeba na to wszystko patrzeć w perspektywie 10-15 lat – mówił dalej komandor Lichocki. – Nasz rejon operacyjnego zainteresowania to Bałtyk oraz Morze Północne. Wobec należy przyjąć założenie, że nasze okręty będą pływały także poza Bałtykiem. Choć powinny być przystosowane przede wszystkim do naturalnych warunków na Bałtyku ze średnią głębokością ok. 60 m. Powinniśmy także przyjąć założenie, że zamawiane okręty będą służyły kilka dziesięcioleci – obecnie służące pod polską banderą są najdłużej wykorzystywane operacyjnie.

– Należy także pamiętać, ze nowe okręty powinniśmy kupić wraz z całym pakietem usług, pamiętając o zapewnieniu możliwości ich przyszłych napraw i modernizacji także przez polskich specjalistów – zakończył Lichocki.