Jakóbik: Rywalizację LNG z Gazpromem może wygrać Baltic Pipe

13 czerwca 2018, 09:30 Energetyka

Pomimo krociowych oszczędności, które przyniósł Litwie pływający terminal w Kłajpedzie, narzeka na niego litewski odpowiednik Grupy Azoty, który obligatoryjnie dopłaca do utrzymania obiektu. To kolejny argument za gazociągiem Baltic Pipe, który ma dać stabilną alternatywę do dostaw z Rosji – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

FSRU na Litwie. Fot.Bartłomiej Sawicki/BiznesAlert.pl
FSRU na Litwie. Fot.Bartłomiej Sawicki/BiznesAlert.pl

Oszczędności na 130 mln euro

Z badania Nathalie Hinchey z Rice University pt. „Wpływ zapewnienia alternatywnych źródeł dostaw na rosyjsko-europejskie ceny gazu” wynika, że dzięki alternatywie w postaci FSRU w Kłajpedzie państwo litewskie było w stanie obniżyć ceny dostaw z Rosji o 25 procent, co przełożyło się na oszczędności rzędu 130 mln euro. Mówiła o tym Anna Mikulska z Rice University podczas konferencji GAZTERM 2018 pod patronatem BiznesAlert.pl. Więcej na ten temat można przeczytać w rozmowie portalu z Mikulską z lutego 2018 roku.

https://biznesalert.pl/mikulska-polityka-musi-wspierac-rozwoj-rynku-gazu-rozmowa/

Obciążenie dla chemii

Jednak nie wszyscy są zadowoleni z takiego rozwoju wypadków. Rentowność FSRU jest zagwarantowana przez mechanizm wsparcia w postaci obowiązku zakupu LNG z Kłajpedy. Achema, czyli odpowiednik Grupy Azoty na Litwie, narzeka, że musi zmniejszać produkcję i wygaszać pracę części instalacji ze względu na wysokie ceny gazu ziemnego oraz niskie ceny jej produktów.

– Mamy bardzo niekorzystną sytuację zwaną nożycami cenowymi, bo światowe ceny nawozów są niskie, a ceny gazu pozostają bardzo wysokie. Cena gazu wzrosła wyżej niż w okresie zimowym. Z tego powodu jesteśmy zmuszeni odpowiedzieć na trudną sytuację naszej instalacji i podjąć działania na rzecz odzyskania kontroli nad sytuacją – powiedział Ramunas Miliauskas, prezes Achemy.

– Wszyscy producenci nawozów w Europie kupują gaz w podobnych cenach, ale Achema musi płacić opłatę za terminal LG w wysokości około 20 mln euro rocznie, nawet jeśli nie używa tamtejszego gazu. To zwiększa koszty produkcji i podważa konkurencyjność na rynku krajowym oraz globalnym – ostrzegł prezes. Minister energii Litwy Zygimuntas Vaiciunas zapewnił, że utrzymanie terminalu LNG w Kłajpedzie będzie około 40 razy tańsze w połowie przyszłego roku.

Achema złożyła skargę na gruncie unijnego prawa o pomocy publicznej przeciwko mechanizmowi wsparcia dla FSRU, który musi współfinansować. Od 2012 roku ustawa terminaklowa na Litwie nakłada opłatę na wszystkich użytkowników systemu przesyłowego gazu, która trafia na konto Klaipedos Nafta, operatora terminalu. W 2015 roku prawo zostało znowelizowane w celu opłacenia zakupów gazu od Statoila przez litewski Litgas.

W ten sposób dofinansowana jest dzierżawa terminalu w Kłajpedzie wypożyczonego w 2014 roku na 10 lat. W okresie spadku cen ropy, a co za tym idzie kosztów kontraktów indeksowanych do niej, jak umowa z Gazpromem, notował gorsze wyniki. W kwietniu tego roku zakupy LNG spadły o 19,19 procent w stosunku do poprzedniego roku. FSRU zapewnia Litwie obecnie około połowy krajowych potrzeb, reszta zapotrzebowania pochodzi od rosyjskiego Gazpromu.

Tajemnicza sinusoida

Także polska Grupa Azoty skarży się na efekt nożyc cenowych, ale widzi powód gdzie indziej. Zdaniem Azotów cena gazu uległa spekulacjom. – Początek 2018 roku był trudny jeżeli spojrzymy na to, co się działo z cenami gazu. Mamy umowy, które są porównywalne z cenami u konkurentów na rynku. To, co się działo w lutym i marcu z cenami gazu wymaga analizy i zastanowienia się, jak to było możliwe, że doszło do takiej sinusoidy w cenach gazu. Różnica między najwyższymi a najniższymi cenami surowca wyniosły 300 procent – ocenił Wojciech Wardacki, prezes Grupy Azoty, cytowany przez BiznesAlert.pl. Te wahania zmusiły polską spółkę do ograniczenia produkcji.

Rentowność polskiego terminalu LNG gwarantuje fakt, że jest on własnością państwa, a całą przepustowość do 2035 roku zarezerwowało polskie PGNiG. Jest to także główny dostawca polskiej spółki chemicznej. Azoty deklarują, że biorą pod uwagę możliwość renegocjacji cen dostaw od PGNiG w razie poprawy warunków cenowych na rynku.

Problemem pozostaje fakt uzależnienia tej firmy gazowej od kontraktu z rosyjskim Gazpromem, który wygasa w 2022 roku. Polacy musza kupować minimalną ilość gazu z tego kierunku. Tymczasem nierozstrzygnięty pozostaje spór cenowy, który trafił do trybunału arbitrażowego w Sztokholmie. Według PGNiG oferta z kontraktu jamalskiego jest najdroższa wśród dostępnych. Firma zwiększa zakupy LNG, które w dostawach spotowych mają być bardziej atrakcyjne od dostaw rosyjskich. W pierwszym kwartale 2018 roku PGNiG sprowadziło o 31 procent więcej LNG niż w analogicznym okresie minionego roku.

Bezpieczeństwo a konkurencyjność

Polska i Litwa pozostają klientami rosyjskiego Gazpromu. Alternatywa w postaci terminalów LNG pozwoliła Litwinom obniżyć ceny dostaw z Rosji. Same dostawy gazu skroplonego są jednak rentowne okresowo, w zależności od warunków rynkowych. Kiedy nie są, ich koszty odczuwają uczestnicy rynku gazu. Sytuację w Polsce ma poprawić gazociąg Baltic Pipe, który pozwoli w 2022 roku na import do 10 mld m sześc. rocznie. Te dostawy mają być trwale konkurencyjne do oferty z Rosji, bo będą pozbawione kosztów transportu notowanych przy dostawach gazu skroplonego.

Jednak w zależności od poziomu wsparcia unijnego koszty obiektu znajdą mniejsze lub większe odzwierciedlenie w taryfach gazowych. Państwo będzie miało niezależność, ale rynek powinien otrzymać niższą cenę gazu. Można pokładać nadzieję, że tak będzie, bo wynika to z doświadczeń rynków bardziej dojrzałych, jak Wielka Brytania, która dzięki rozbudowie infrastruktury gazowej zyskała obniżkę cen i niezależność jednocześnie. Dyskusja o kosztach dywersyfikacji trwa.

Sawicki: Czy Baltic Pipe się opłaci? (ANALIZA)