Łoskot-Strachota: Ukraina ma czas na negocjacje z Rosją. KE musi zabezpieczyć Europę

17 czerwca 2014, 08:29 Energetyka

O możliwe scenariusze rozwoju sytuacji w kontekście kryzysu gazowego na Ukrainie zapytaliśmy Agatę Łoskot-Strachotę z Ośrodka Studiów Wschodnich. – Wydaje się, że głównie dzięki Komisji Europejskiej rozmowy KE-Ukraina-Rosja trwały aż do tej pory. Niewykluczone, że strony za jakiś czas znów siądą do rozmów i najprawdopodobniej znów będzie tu spora rola dla Komisji – ocenia w rozmowie z naszym portalem.

Gazprom i strona rosyjska faktycznie przestały obecnie rozmawiać w formacie trójstronnym. Wwiedziono system przedpłat i jednocześnie – w związku z brakiem płatności ze strony Kijowa za dostawy w czerwcu – wstrzymano dostawy gazu na Ukrainę. Rosja nie zgodziła sie również na
kompromisową propozycje przedstawioną w weekend przez Komisję Europejską, czyli Komisarza ds. energii UE Gunthera Oettingera – mówi portalowi BiznesAlert.pl specjalistka. – Strona rosyjska ogłosiła możliwość powrotu do rozmów po uiszczeniu przez Ukrainę długów gazowych w wysokości 4,5mld USD – czyli znacznie większych niż wymagane do wczoraj 1,9 mld USD. Zapłata za długi w takiej wysokości nie dość ze jest trudna ze względu na finansowe problemy Ukrainy, to jest tez mało realna ze względu na trwający, nierozwikłany spor o ceny dostaw gazu nad Dniepr od kwietnia br.

– Problem ten dotyczy z resztą tez ew. uiszczenia przedpłat za gaz przez Ukrainę. Dodatkowo obie strony poinformowały o złożeniu wniosków do sądu arbitrażowego w Sztokholmie: Gazprom w sprawie zadłużenia Naftohazu, a Naftohaz w sprawie warunków kontraktu na dostawy gazu, głównie cen. Wg wypowiedzi przedstawicieli Naftohazu ma on ok 14 mld m3 gazu w magazynach co powinno pozwolić przetrwać Ukrainie bez rosyjskich dostaw do grudnia. Obecnie – w sezonie letnim – Ukraina pokrywa wiekszosc swojego zapotrzebowania dzięki wydobyciu wewnętrznemu, więcej gazu z magazynow/importu będzie potrzebować jesienią. To daje czas na dalsze negocjacje – ocenia Łoskot-Strachota.

– Jednocześnie gdyby dostawy zostały wstrzymane na dłużej konieczne dla zabezpieczenia dostaw na rynek wewnętrzny i stabilności tranzytu staje się uruchomienie większych dostaw rewersowych –
optymalnie nawet w ilościach większych niż możliwe obecnie via Polska, Węgry i tzw. mały rewers ze Słowacji (o uruchomienie większych dostaw ze Słowacji apelował już do KE Naftohaz). Dodatkowo, jeśli sytuacja obecna przeciągałaby się dłużej, konieczne staje się zapełnienie ukraińskich magazynów nie tylko na potrzeby wewnętrzne ale i stabilności tranzytu (zimą gaz z rurociągów ukraińskich wykorzystywany jest w dużej mierze na wschodzie kraju, potrzebne ilości są dopompowywane na zachodzie z magazynów) – a obecnie brak jest pomysłu jak to zrobić.
Wreszcie dużym wyzwaniem dla sytuacji na rynku gazowym byłoby gdyby trwający de facto stan wojenny na wschodzie kraju odbił się na stabilności krajowej produkcji surowca – mówi rozmówczyni portalu.

Agata Łoskot-Strachota tłumaczy także zawirowania cenowe w negocjacjach Komisja Europejska-Ukraina-Rosja. – Ukraina długo obstawała przy cenie 268 USD za tysiąc metrów sześciennych – czyli tej która uzyskał pod koniec grudnia Janukowycz od Rosji. Tymczasem Rosja w kwietniu anulowała zarówno tę obniżkę, jak i tę wynikającą z porozumień charkowskich w 2010 roku i żądała od Ukrainy 485,5 USD. W ostatnim tygodniu ogłosiła jednak gotowość przyznania obniżki (poprzez anulowanie
ceł) ceny do 385 USD. Ukraina nie zgodziła się na to – chcąc zmian formuły cenowej w kontrakcie i obawiając się, że takie obniżki ze strony rosyjskiej mogą być łatwo anulowane – twierdzi. – Propozycja kompromisowa przedstawiona przez KE w ten weekend – na którą zgodziła się strona ukraińska natomiast nie zgodziła się Rosja – zakładała przyjecie tymczasowych cen na gaz dla Ukrainy do czasu uregulowania sporu (via mediacje czy arbitraż): 300 USD w sezonie letnim
i 385 w sezonie zimowym. Dodatkowo propozycja KE zakładała, że Ukraina natychmiast ureguluje 1 mld USD długu, a pozostała część w ratach do końca roku.

– Wydaje się, że głównie dzięki KE rozmowy trwały aż do tej pory. Niewykluczone, że strony za jakiś czas znów siądą do rozmów i najprawdopodobniej znów będzie tu spora rola dla KE. Ale główną rolą KE obecnie jest przygotowanie UE do ew. długotrwałej przerwy w dostawach rosyjskiego gazu na Ukrainę i nadchodzącej zimy. Dodatkowo KE musi razem z państwami członkowskimi wypracować wspólne i spójne stanowisko w sprawie relacji gazowych z Rosją (kwestia South Stream, ale też trwającego postępowania antymonopolowego przeciw Gazpromowi) z jednej strony, z drugiej krótko i długoterminowych dostaw rosyjskiego gazu do UE) oraz relacji gazowych i całokształtu dwustronnych relacji z Ukraina – w tym doprecyzować interesy, możliwości i ograniczenia UE we wsparciu Ukrainy w doraźnych poważnych problemach – przekonuje w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Zapytaliśmy naszą rozmówczynię o to jak Ukraina poradzi sobie z przerwą dostaw gazu ziemnego z Rosji. – Tu wszystko zależy od tego jak długo będzie trwało to wstrzymanie, czy i jak strony zaczną się porozumiewać – tzn czy zostanie wypracowane jakieś tymczasowe (lub trwalsze) rozwiązanie do czasu wyników postępowania arbitrażowego – ocenia Łoskot-Strachota. – Oczywiście pod pewnymi warunkami Gazprom mógłby na pewno zrezygnować z przedpłat za dostawy. Pytanie jakie są te warunki. Oraz szersze pytanie na które też nie ma jednoznacznych odpowiedzi: na ile obecne problemy gazowe są związane z dynamiką dwustronnych relacji gazowych Ukraina – Rosja z jednej strony i UE-Rosja z drugiej, a na ile są elementem szerszej rozgrywki związanej z mającym niebawem nastąpić podpisaniem umowy stowarzyszeniowej Unia-Ukraina – kończy specjalistka Ośrodka Studiów Wschodnich.