Makowski: Co porozumienie klimatyczne oznacza dla transportu?

27 października 2014, 11:14 Drogi

KOMENTARZ

Wojciech Makowski

Instytut Spraw Obywatelskich

Uzgodnione w Brukseli porozumienie zawiera mieszane komunikaty, jak Europa chce sobie poradzić z transportem. Zapewnienia, że trzeba  poprawić efektywność energetyczną oraz przyspieszyć elektryfikację mobilności są słuszne, ale zbyt ogólnikowe.

Transport jest największym źródłem emisji w Unii Europejskiej. Jego udział w 2012 roku wynosił 31%. Odpowiada za mniej więcej połowę unijnego rachunku za import energii, który wynosi 400 miliardów euro.

Porozumienie zawiera możliwość, aby kraje jednostronnie zdecydowały się włączyć transport do unijnego systemu handlu emisjami (ETS). Będzie to bardzo mało skuteczny sposób zmniejszania emisji z transportu, który tylko opóźni transformację sektora.  Szacunki sieci Transport & Environment wskazują, że przy obecnej cenie rzędu 6 euro za tonę, ograniczy to emisje z transportu o mniej niż 1%. Konstrukcja ETS sprawia, że osiągnięcie wysokich cen jest politycznie niemożliwe. Nic w tym dziwnego, skoro w ETS jest przemysł ciężki, który przy wysokich cenach uprawnień do emisji może przenieść się do innych krajów. Tymczasem podróży z Warszawy do Łodzi nie da się przenieść do Chin. Unia Europejska już dawno odkryła, jak redukować tę grupę emisji. Wiążące normy efektywności paliwowej z samochodów doprowadziły do obniżania emisji nowych modeli o prawie 4% rocznie. Dzięki przyjętym już standardom do osiągnięcia do roku 2020, emisje z samochodów w dwudziestoleciu 2010-2030 będą mniejsze o 24%. Przewidywania, że samochody będą przez to droższe, nie potwierdziły się. To polityka, która powinna być kontynuowana.

W dokumencie przyjętym w Brukseli brak też konkretów odnośnie promocji energii odnawialnej w transporcie. Większość używanych obecnie biopaliw daje niewielkie lub żadne oszczędności CO2, ale ich używanie kosztuje w skali Unii 6 miliardów euro. Komisja Europejska już teraz stwierdza, że po roku 2020 nie powinny one być wspierane. Co więc zamiast nich?